48 To ostatnie porwanie

2.3K 100 171
                                    

pov: Noemi

Zostałam podniesiona i mimo iż wyginałam się na tyle, na ile pozwalała moja pozycja, nie udało mi się w żaden sposób oswobodzić. Przez to, że na głowie miałam ciemny worek, nie mogłam nic zobaczyć. Napastnicy położyli mnie w dość szerokim bagażniku, bo nic się o mnie nie obijało i nawet mogłam wyprostować nogi.

Nie mogłam w to uwierzyć. Ja i porwana???

To ja zajmowałam się porywaniem innych, nigdy na odwrót. Próbowałam machać głową tak, żeby zrzucić worek, ale nic mi z tego nie wyszło, a tylko zakręciło mi się w głowie.

Zastanawiało mnie, jak to możliwe, że na dość intensywnie uczęszczanej szosie nagle przestały jeździć auta i nikt nie zauważył ataku na mnie? Czyżby była aż tak wielka znieczulica, że ludzie bali się pomóc kobiecie, którą porywali obcy mężczyźni?

Do tego martwiłam się o Puszka. Nie widziałam, co się z nim działo.

Zostawili go w tym transporterze przy szosie? Wypuścili go i teraz błąka się biedny po tych cholernych lasach?

Raczej nie porwali jak i mnie, bo nie słyszałam jego miauczenia. Nie mógł być ze mną...

Nie miałam pojęcia, w jakim celu ktoś miałby mnie porywać. Nie byłam nikim ważnym. Nie miałam pieniędzy na okup...

W tym momencie aż się mocniej wyprostowałam.

W zasadzie to miałam pieniądze... Spadek po Mitchellu. W poniedziałek byłam z Nicole na odczytaniu testamentu byłego burmistrza. Nie rozumiałam, dlaczego, ale Brenon zostawił nam naprawdę ładne sumki, a do tego biżuterię, jakieś dzieła sztuki i udziały w firmie transportowej, którą założył po tym, gdy zakończył swoją polityczną karierę.

Na odczytaniu testamentu był też jego starszy syn. Doskonale pamiętałam, jak nieprzyjemnie się nam przyglądał, gdy okazało się, że nie został jedynym spadkobiercą majątku ojca i matki. Istniało duże prawdopodobieństwo, że to właśnie on...

Auto zatrzymało się, więc wzięłam kilka oddechów przez nos i starałam maksymalnie skupić na tym, co planowałam.

Wiedziałam jedno: nie poddam się tak łatwo.

Gdy tylko poczułam, iż ktoś wyciąga mnie z samochodu, wykonałam gwałtowny zamach głową, żeby zranić napastnika, jednak w nic nie trafiłam. Musiałam trafić na profesjonalistów, którzy znali te sztuczki. Facet przerzucił mnie przez ramię i zaczął gdzieś nieść.

Nie czułam smrodu stęchlizny ani pleśni, dlatego też obstawiałam, że nie transportują mnie do piwnicy. W zasadzie miałam takie uczucie „wnoszenia", jakbyśmy szli po schodach w górę, nie w dół. Oprócz kroków osoby, która mnie niosła, nie słyszałam nic.

- Położę cię teraz na łóżku. Nie wyrywaj się, albo zostawię cię tak, rozumiesz? - obcy głos zadał mi pytanie, więc posłusznie kiwnęłam głową. Poczułam, że zostałam posadzona na czymś miękkim. Po chwili porywacz zdjął mi worek z głowy.

Od razu rozejrzałam się po pomieszczeniu. Musiałam przyznać, że nie tego się spodziewałam. Byłam... w bardzo ładnej sypialni. Eleganckiej i dość nowoczesnej. Dominowały w niej różne odcienie szarości i bieli, a do tego jej właściciel musiał być miłośnikiem sztuki nowoczesnej, bo na ścianach wisiały dość oryginalne obrazy.

Na jednym z nich postać... nie miała głowy. Przerażające.

Facet odwiązał sznur okalający moje ramiona. Zawahał się przed rozwiązaniem rąk, które miałam uwięzione za plecami.

- Jak cię całkiem rozwiążę, to masz nie robić nic głupiego, rozumiesz? Mamy twojego kota i nie zawahamy się go skrzywdzić – poinformował mnie groźnym tonem. Spięłam się na to wyznanie i obrzuciłam go pogardliwym spojrzeniem. No co, jak co, ale grozić kotu? Ci porywacze nie mieli za krzty honoru...

Mistake [18+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz