47 Pożegnanie

1K 51 85
                                    

pov: Noemi

- Nie będzie ze mną Deacona? - zapytałam fałszywie smutnym głosem – o nie... to kto będzie podawał mi gąbkę pod prysznicem? - spojrzałam niewinnie w ciemne tęczówki Alexa. Mężczyzna wyglądał, jakby za chwilę miał wybuchnąć. Zaciskał mocno szczękę, a z oczu prawie że sypały mu się iskry.

Jeszcze w tamtym tygodniu byłabym przerażona, gdybym oglądała go w takim stanie. Teraz... chciałam widzieć na jego twarzy jakiegokolwiek inne uczucia, niż obojętność. Chciałam wierzyć, że jeszcze choć trochę mu na mnie zależy.

- Myślę, że doskonale sama sobie poradzisz z gąbką – odparł niebezpiecznie spokojnym głosem.

- Właśnie nie bardzo. Bolą mnie całe plecy i ciężko tak samej sięgnąć ręką...

- Noemi – przerwał mi – nie mam pojęcia, do czego zmierzasz, ale nie uda ci się to. Nigdy nie uwierzę, że Deacon wchodził do łazienki, gdy w niej byłaś i kiedykolwiek asystował ci podczas kąpieli. Od razu bym o tym wiedział – puścił mnie i odszedł krok w tył. Od razu zasłoniłam się rękami, bo zrobiło mi się głupio – A teraz nałóż na siebie coś normalnego, bo to ubranie źle na tobie wygląda – dodał obojętnym tonem.

Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Jawnie skrytykował mój wygląd. Zrobiło mi się przykro, ale udało mi się powstrzymać łzy. Uniosłam dumnie głowę i poszłam do sypialni.

Przesiedziałam tam chyba z godzinę.

Nie takiego Alexandra pamiętałam. Ten mój na pewno ucieszyłby się, widząc mnie bez ubrania i do tego rzucił kilka zboczonych żartów. Nie potrafiłby też oderwać ode mnie rąk i nigdy nie kazałby mi się ubrać, jeśli już to raczej rozebrać...

Może rzeczywiście nie powinnam tego przeciągać? Chciałam, żeby odszedł, to to zrobił. Nie mogłam psuć tego, co powstawało według mojej woli. Byłam mu winna przeprosiny, ale mierne próby pokazywania mu ciała, które widocznie już nie było dla niego atrakcyjne, były nie na miejscu.

Nie rozumiałam samej siebie. Zamiast cieszyć się z tego, że przestał mnie nachodzić, sprowokowałam, żeby przyszedł. Zamiast porozmawiać z nim, jak to tak szumnie planowałam, zamknęłam się w pokoju i bałam wyjść, bo... obawiałam się, że mnie odrzuci. Nie przyjmie przeprosin, nie wybaczy.

Chciałam tego starego Alexa, nie tego, jaki był teraz.

Już nawet to, że wywoływałam w nim tę jedną emocję, czyli złość, przestało mnie cieszyć.

Po ponad godzinie wyszłam po cichu z sypialni i ruszyłam w stronę salonu. Nie mogłam dłużej tego przeciągać. Musieliśmy porozmawiać.

- Alex... - zaczęłam cicho. Mężczyzna siedział przy kuchennym blacie i robił coś na komputerze. Podniósł na chwilę na mnie swój skupiony wzrok, ale zaraz wrócił do pracy.

- Słucham, Noemi – odparł od niechcenia. Nie przerywał wpatrywania się w komputer.

Zajęłam krzesło naprzeciwko niego i przez chwilę zbierałam się, żeby wyrzucić z siebie te słowa. Chyba w końcu zauważył, że zbyt długo milczę, bo w pewnym momencie spojrzał na mnie. Powoli zamknął laptop i wbił we mnie obojętne spojrzenie.

Bolało bardziej, niżby powiedział coś wrednego.

- Chciałaś czegoś ode mnie?

- Tak – spuściłam wzrok na blat, jednak zaraz z powrotem wpatrywałam się w mężczyznę – chciałam cię przeprosić.

- Za co mnie przepraszasz? - dopytywał.

- Za wszystko. Chciałam cię przeprosić za wszystko. Nie mam pojęcia, dlaczego myślałam o tym, żeby cię okłamać i wyjechać bez pożegnania. Jest mi naprawdę głupio z tego powodu. Miałeś rację, że to nie byłoby najlepsze wyjście dla nikogo – wyznałam szczerze – nie powinnam tego planować. Nie zasłużyłeś na to, bo zawsze byłeś dla mnie wspaniały. To ja... nawaliłam.

Mistake [18+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz