13 Skrzywdziłaś mnie

1.3K 57 86
                                    

pov: Alexander

Nie mogłem pokazać, że pytanie Setha zaskoczyło mnie i zaniepokoiło, bo od razu zacząłby drążyć. Musiałem potraktować je jak nic ważnego, żeby nie wzbudzić jego czujności, dlatego odparłem mu po paru chwilach (gdybym zrobił to za szybko, mógłby być to znak, że sprawa była istotna), starając się zachować neutralny wyraz twarzy:

- Niedoszła ofiara gwałciciela. Uratowałem ją w barze – uśmiechnąłem się ironicznie – w końcu, jak wiesz, jestem wzorem wszelkich cnót i z chęcią ratuję kobiety z opresji i nieszczęścia.

Brat parsknął śmiechem. Zawsze kpił z tej pozy nienagannej reputacji, którą ojciec kreował w mediach na potrzeby umowy z Hopkinsem. Przyszły teść był obsesyjnie wręcz ostrożny i dbał, aby opinia publiczna nie wiedziała, kim tak naprawdę był, ani czym się zajmował. Oczywiście, że wszyscy i tak zdawali sobie z tego sprawę.

- I to nie ty byłeś gwałcicielem? Niesłychane... - pokręcił głową z udawanym zdziwieniem.

- Nie muszę uciekać się do takich metod, żeby zaliczyć dziewczynę. Zostawiam to dla ciebie – spojrzałem na niego wrednie – a poza tym, jak zapewne pamiętasz, jestem zaręczony. Nie interesują mnie żadne kobiety z wyjątkiem mojej uroczej narzeczonej.

Po cichu liczyłem, że nie zapyta mnie o imię dziewczyny, gdyż w dalszym ciągu nie wiedziałem. Nie była dla mnie ważna.

- Jeszcze kilka dni i nasza chicagowska socjeta w końcu pozna twoją uroczą panienkę. Na pewno nie możesz się tego doczekać – brat nie spuszczał ze mnie wzroku. Doskonale wiedział, iż ojciec wymusił na mnie ten ślub. Jak zawsze chodziło o zyski i wpływy.

- Nie mogę się doczekać, kiedy tata znajdzie tobie jakąś uroczą panienkę, dla której będziesz wystarczającą partią... Ale chyba nie nastąpi to szybko, prawda? Dla każdej to ja zawsze będę lepszy. Nazwisko zobowiązuje – z satysfakcją obserwowałem, jak opuszczał pomieszczenie. Zacisnął usta w wąską linię i gromił mnie nieprzyjaznym spojrzeniem. Jak zawsze jeden – zero dla mnie.

Po rozmowie z Sethem stwierdziłem, iż powinienem zlecić komuś dyskretną obserwację Noemi, tak w razie czego. Szczur nie miał powodów, żeby się nią interesować, ale z nim nigdy nic nie wiadomo. Potrafił być nieobliczalny.

Planowałem odwiedzić wieczorem mojego króliczka, ale musiałem zrobić to dyskretniej, niż zwykle. Z tego też powodu kierowca zatrzymał się w innym miejscu, niż to zazwyczaj robił, a ja przeszedłem powoli między dwiema kamienicami, zanim dotarłem do tej, w której mieszkała Noemi. 

Znowu kupiłem wino – po alkoholu była chętniejsza do rozmowy i nie tak spięta, jak to często miało miejsce w mojej obecności. Chciałem, żeby lepiej mnie poznała i zaakceptowała to, że zamierzałem być blisko niej. Bardzo blisko.

Wszedłem zdegustowany do kamienicy, bo jakiś pijak lał trzy kroki dalej i miał gdzieś to, że inni patrzyli. Do tego w drzwiach nie było żadnych zabezpieczeń – każdy mógł wejść i zrobić, co chciał. Obrzuciłem spojrzeniem zdewastowaną ścianę, której kolor pozostawał dla mnie zagadką, gdyż zbyt wiele bazgrołów ją pokrywało. Pseudo graffiti znudzonych dzieciaków. Musiałem przyświecić sobie telefonem, bo żarówka wyglądała na przepaloną, a oprócz jednej, biednej lampki na klatce schodowej, nic innego nie znajdowało się w zasięgu wzroku.

Nie moglem uwierzyć, że Noemi z własnej woli mieszkała w takich warunkach. Na pewno chodziło o czynsz – po tej stronie miasta był niższy, ze względu na złą reputację znajdujących się tu dzielnic. Musiałem wymyślić, jak przekonać ją do zmiany mieszkania. Najlepiej, żeby przeprowadziła się w jakieś bezpieczne miejsce.

Mistake [18+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz