pov: Noemi
- Kochanie... - zaczął Alex. Próbował złapać mnie za ramię, ale szybko od niego odskoczyłam.
- Nie dotykaj mnie. I nie mów do mnie „kochanie". Nie jestem twoim kochaniem – odparłam twardo. Cofnęłam się, bo znów się do mnie zbliżył.
- Nie wiesz, kim dla mnie jesteś! - powiedział ze złością. Wyraźnie nie podobało mu się, że odsuwałam się od niego, gdy jeszcze chwilę wcześniej sama się przytulałam.
- Wiem na pewno, kim nie jestem...
- Noemi... kurwa, to nie tak miało być... - przeczesał włosy dłonią i przyglądał mi się intensywnie – ona naprawdę nic dla mnie nie znaczy. To aranżowany ślub, nie z wyboru.
Spojrzałam na niego z politowaniem.
- Aranżowany ślub? W XXI wieku? - mógł się lepiej postarać z wymyślaniem bzdurnych wymówek. Znowu się do mnie zbliżył, a ja po raz kolejny odsunęłam się od niego.
- Żebyś wiedziała. Aranżowany. Zwykła umowa. Trochę taki kontrakt handlowy. Zero uczuć.
- Po co? - nie mogłam zrozumieć, jak można się godzić na takie coś. Brać ślub z powodu umowy?
- Ze względów rodzinnych i politycznych. Dla bezpieczeństwa wielu osób. Dla zysków. Dla pozycji. Żenię się tylko dlatego, że mój ojciec podpisał taki, a nie inny kontrakt. Ta dziewczyna nic dla mnie nie znaczy. Nawet jej nie znam... - zrobił krok w moją stronę – Ty za to znaczysz dla mnie więcej, niż myślisz.
Pokręciłam głową i zaśmiałam się cicho. Nie zamierzałam wierzyć w ani jedno jego słowo. Spojrzałam mu prosto w oczy.
- Widzę, że nie tylko ja mam zdolności aktorskie. Prawie ci uwierzyłam, wiesz?
Odwróciłam się i szybko zbiegłam po schodach. Nie chciałam słuchać jego kłamstw, wystarczająco długo mi je wciskał. W końcu zrozumiałam, dlaczego spotykał się z prostytutkami w podejrzanych motelach – żeby narzeczona się nie dowiedziała. Żałosne.
- Tu jesteś! - głos Setha wyrwał mnie z rozmyślań – miałaś czekać przy schodach... - rzucił mi dość karcące spojrzenie.
- Przepraszam, musiałam wyjść na chwilę i odetchnąć świeżym powietrzem... - moje zaróżowione ze złości policzki mogły równie dobrze udawać efekt duchoty.
- Świeże powietrze w Chicago... - mężczyzna nie wydawał się przekonany – to oksymoron?
Westchnęłam. Coraz bardziej żałowałam, że zgodziłam się tu przyjść. Choć z drugiej strony... gdyby nie to przyjęcie, Blake mógłby w dalszym ciągu mnie zwodzić i oszukiwać. Mimo wszystko wolałam wiedzieć na czym stałam, nawet, jeśli prawda była nieprzyjemna.
- Chodź, usiądziemy. Kolacja trochę się opóźniła, ale już mają podawać. Zaprowadzę cię do naszego stolika – Seth wysunął ramię, więc chwyciłam go za nie i poszłam na salę. Hotel „Belvedere" był jednym z najbardziej luksusowych w mieście, więc nie zdziwiło mnie, że wnętrze wyglądało zachwycająco. Praktycznie wszędzie stały świeże kwiaty, a dania serwowane były przy okrągłych, sześcioosobowych stołach.
- Ten jest nasz – partner odsunął mi krzesło. Usiadłam koło jakiegoś mężczyzny, który przedstawił się jako Nate. Zaraz obok siedziała jego partnerka Lauren, a po lewej stronie Setha znalazła się jej siostra Lucienne. Dziewczyna, tak jak i ja wyróżniała się strojem na tle tych wszystkich ciemnych kreacji. Jej sukienka była kremowa i bardzo zwiewna, dziewczęca, ale też i właścicielka wyglądała bardzo młodo, nawet pomimo ciężkiego, wieczorowego makijażu. Naprzeciwko mnie zostało puste miejsce.
CZYTASZ
Mistake [18+] ZAKOŃCZONE
RandomOPOWIADANIE 18+(przemoc, nieprzyzwoity język, czynności seksualne - zanim przeczytasz zastanów się, czy treść będzie dla Ciebie odpowiednia). ✨️ mafia ✨️ pomyłka ✨️ aranżowane małżeństwo ✨️ he feel first ✨️ tajemnica ✨️ emotional scars - Niespodzian...