23 Dobrze to przemyśl

1.1K 48 71
                                    

pov: Alexander

Gdy Noemi odjechała, wróciłem na salę. Przyjęcie jeszcze trwało, aczkolwiek goście się wykruszali. Sam Hopkins pojawił się dopiero kilka minut przed północą.

Nie miałem wcześniej zbyt często styczności z tym człowiekiem, widziałem go może trzy – cztery razy w życiu. Był przeciwnikiem ojca, walczył o dominację na terenie pomiędzy Chicago a Detroit. Teraz jednak zacząłem patrzyć na niego inaczej – jak na mordercę mojej mamy.

 Byłem pewien, że znajdę sposób, aby się go pozbyć i zerwać tę cholerną umowę. Musiałem bardziej nad sobą panować, bo ojciec od razu wyczuł, że coś jest nie tak. Po raz kolejny zabrał mnie na prywatną rozmowę.

- Nie powiedziałem ci o Rebece, żebyś miał teraz zrobić coś głupiego. Powiedziałem, żebyś lepiej zrozumiał, dlaczego umowa pomiędzy naszymi rodzinami jest tak ważna, synu – spojrzał na mnie uważnie – mordowanie Hopkinsa wzrokiem przez całą długość sali bankietowej w niczym ci nie pomoże.

Nie spodziewałem się, że było to aż tak widoczne.

- Po prostu nie mogę zrozumieć, dlaczego musimy mu ulegać? Dlaczego... nie można by było po prostu się go pozbyć? - to wydawało mi się najbardziej logicznym posunięciem i takim w naszym stylu.

Ojciec westchnął i pokręcił głową.

- Myślisz, że nie próbowałem? Pierwsze pięć lat po zabójstwie twojej matki polowałem na niego, jak na upierdliwego jelenia, który cały czas się wymyka. Hopkins nie jest pierwszym lepszym łapańcem i doskonale wie, jak się ukrywać i co robić. Jak ci się wydaje, dlaczego spóźnił się dziś ponad cztery godziny, a córki puścił przodem? - zawiesił na chwilę głos – żeby wybadać teren. Stary lis obawiał się wejść w paszczę lwa, dlatego specjalnie opóźnił swój przyjazd. Musiał się upewnić, że to nie pułapka i obstawić budynek swoimi ludźmi.

- To bez sensu... przecież tu były jego córki. Mogliśmy je zabić i byłoby po umowie – dodałem.

- Gdybyśmy je zabili, miałby prawo do zemsty. On przecież dalej by żył. Poza tym... zwróciłeś uwagę z kim przyszła jego starsza córka?

- Z jakimś Natem. Tak samo rozgarnięty jak i ona – odparłem szybko.

Ojciec zaśmiał się krótko.

- Ten nierozgarnięty twoim zdaniem Nate to brat Brandona... - rzuciłem mu uważne spojrzenie – tak, dokładnie. Tego Brandona. Hopkins dogadał się z Kanadyjczykami. Gdybyśmy skrzywdzili Lucienne lub Lauren, to mielibyśmy problem nie tylko z Hopkinsem, ale i Brandonem. Dobrze wiesz, że gdy zaczną działać razem, mogą być bardzo groźni.

To była chyba najgorsza opcja, jaką mógłbym sobie wyobrazić. Wyglądało na to, że nasi wrogowie połączyli siły i teraz nie mieliśmy za bardzo pola do popisu. Kurwa.

- I to wszystko tylko dlatego, żebym wziął ślub z tą cholerną idiotką?

- Nigdy nie twierdziłem, że Hopkins jest normalny. Na pewno bardzo uparty, a twoja mama wyjątkowo zapadła mu w pamięć. Spójrz kiedyś na jego prawą dłoń: ma tam brzydką bliznę. To pamiątka po nożu do ostryg, który Rebeca mu wbiła, gdy był zbyt natarczywy. Myślała, że w ten sposób zrozumie i da jej spokój, niestety to tylko bardziej go nakręciło na „polowanie" na moją żonę.

Specjalnie przyjrzałem się dłoni Trenta, gdy się żegnaliśmy, rzeczywiście miał na niej dość dużą bliznę. Mama się postarała.

Nie zamierzałem tak łatwo się poddawać. Całą niedzielę spędziłem w Detroit z moimi ludźmi, zbierając informacje o Hopkinsie i jego działaniach. Szukałem jakiegokolwiek punktu zaczepienia, żeby móc zaatakować i zlikwidować Trenta.

Mistake [18+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz