26 Feniks

1.3K 51 129
                                    

Ostrzeżenie! Rozdział 18+!

(tak, wiem, że kolejny, obiecuję już niedługo zejść na właściwe tory i przestać gorszyć odbiorców tymi zbereźnościami :P ) 

pov: Alexander

Noemi płakała. Wyraźnie widziałem, jak łzy spływają jej po policzkach, mimo że nie wydawała z siebie żadnego dźwięku. Przesunąłem kciukiem, żeby je zetrzeć i spojrzałem prosto w jej piękne oczy.

- Zrobiłem ci krzywdę?

W życiu bym sobie tego nie wybaczył. Może to wszystko było za szybko... Nie była gotowa, a ja, jak ten dupek nie mogłem się powstrzymać. 

Tak bardzo jej pragnąłem, że z tej ekscytacji przez cały dzień byłem miły dla Setha, a nawet odwiedziłem Prue i jej dziecko. I to z własnej woli. O ile dzieci Connie były już mobilne i nawet coś mówiły, o tyle córeczka Prudence miała dopiero sześć tygodni, więc tylko spała, jadła i płakała. Chyba jednak wolałem te bardziej kontaktowe, bo z małą Mayą nie za bardzo miałem co robić, a Steven i Stacy już porządnie rozrabiali.

Noemi przesunęła swoją dłoń i objęła mój policzek.

- Nie zrobiłeś mi krzywdy. Ja... naprawdę nie poczułam, że płaczę. To... to nie przez ciebie, Alex – powiedziała cicho, a ja przekręciłem głowę, żeby ucałować wnętrze jej dłoni – to chyba ulga – dodała.

- Ulga?

- Tak. Ulga, że... że się odważyłam. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo się tego bałam. Przez te wszystkie lata wmawiałam sobie, że nie chcę, że nie potrzebuję... że na pewno mi się nie spodoba – przygryzła wargę i spuściła na chwilę wzrok – a mi się podobało.

- Cieszę się, kochanie – objąłem ją w pasie i przyciągnąłem, żeby delikatnie pocałować. Dosłownie kamień spadł mi z serca.

- Myślałeś o mnie – dodała, gdy przerwałem pocałunek i po prostu wpatrywałem się w jej oczy. Musiałem wyglądać jak zakochany szczeniak, ale nic sobie z tego nie robiłem. Nie potrafiłem udawać, że dziewczyna mnie nie fascynowała, gdy oczywiste było, że już jakiś czas temu straciłem dla niej głowę.

- Chciałem, żeby ci było dobrze. Żebyś dobrze się czuła.

- I tak jest, Alex. Czuję się dobrze – uśmiechnęła się delikatnie, a ja nie mogłem się powstrzymać i znowu ją pocałowałem. Zamierzałem bezkarnie wykorzystywać to, że wreszcie pozwalała mi się dotykać.

- Nie uciekaj mi nigdzie, zaraz wrócę – powiedziałem, gdy z niechęcią oderwałem się od jej ust i udałem do łazienki. Gdy już trochę się ogarnąłem, wróciłem do sypialni.

Mój króliczek leżał na boku, tyłem do drzwi. Noemi zakryła kołdrą nogi, ale plecy pozostały odkryte. Mogłem przyjrzeć się części jej tatuażu. Jakiś ptak...

Podszedłem bliżej i położyłem się za nią na materacu. Usłyszałem, jak delikatnie westchnęła – chyba czekała na mój powrót, ale mimo to się nie odwróciła. Zacząłem zsuwać kołdrę z jej bioder, a następnie ud, żeby odsłonić cały obrazek. Ptak i płomienie.

- Feniks? - zapytałem. Tatuaż był ogromny. Zaczynał się na udzie Emi, następnie przebiegał przez pośladek, talię i część pleców. Kończył się na wysokości łopatek. Udo i pośladek to przede wszystkim języki ognia i pióra, dopiero wyżej zaczynał się korpus ptaka. Jego skrzydła rozkładały się tak, że zakrywały żebra dziewczyny, a łeb znajdował się w połowie pleców, tak na ich środku.

- Tak – odparła i delikatnie przekręciła głowę w moją stronę – miał być symbolem: odrodzenia, siły... odporności. Pewnie wiesz, że to taki ptak z mitologii, choć zapewne większość młodzieży kojarzy go bardziej z Harrego Pottera – uśmiechnęła się, na co odpowiedziałem jej tym samym. Przesuwałem opuszkami palców po liniach na jej udzie, a następnie pośladku.

Mistake [18+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz