Rozdział 13: Przypomnienie

7 4 0
                                    

Przyniosłem sarnę, zostawiłem ją przed domem i odwróciłem się, gotów wrócić do lasu i szukać jaskini z kolorowymi kamieniami. Coś mnie jednak zatrzymało. Tylko co? Stanąłem tyłem do domu, patrząc w las i zastanawiając się, dlaczego chciałem jednak zostać. Coś miałem zrobić? Coś powiedzieć? Pamiętam, że jakiś czas temu rozmawialiśmy, gdy się przemieniłem. Nie pamiętam szczegółów, ale wiem, że później byłem zły. I prawdopodobnie moja złość skierowana była na Sorę. To by wyjaśniało, dlaczego zapamiętałem jego imię - byłem tak zły i tak dużo o nim myślałem (zapewne nie były to miłe rzeczy), że w końcu jego imię zostało w mojej głowie. Ale... To chyba dobrze. W końcu je zapamiętałem, sposób był nieważny.

Położyłem uszy i spojrzałem przez ramię na dom. Na schodach nikogo nie było; podejrzewam, że Sora kręcił się po lesie, a ten drugi siedział w domu. Może gotował. A może też chodził po lesie? To chyba nie ma większego znaczenia.

Przez dłuższą chwilę stałem w miejscu i zastanawiałem się, czego znów zapomniałem. W mojej głowie raz za razem pojawiały się niewyraźne wspomnienia z naszej rozmowy, ale znikały, zanim zdążyłbym rozszyfrować, czego konkretnie dotyczyły. Musiałem sobie najpierw przypomnieć, o czym rozmawialiśmy, żeby później przypomnieć sobie, o co mi chodziło.

Myśl, myśl. Najpierw bałem się Sory. Oczywiście, że tak, był dziwny i straszny, kto by się go nie bał? Później byliśmy w środku... I co? Zacząłem niespiesznie krążyć w miejscu koncentrując całą swoją uwagę na mignięciach w mojej głowie. Uda mi się. Mogę to zrobić, przypomnę sobie wszystko.

Jedliśmy. Powiedziałem, że nie mam imienia, mówiłem o strumieniu. I ziołach. Mówiłem, że... Że są na południu. Bo Sora pytał o okolicę.

Oh! Wtedy, gdy rozmawialiśmy, prawie sobie o czymś przypomniałem. W pobliżu było coś jeszcze, coś dużego, ale co to było?

Spojrzałem jeszcze raz na dom i na rzuconą na trawę sarnę. Pewnie i tak zaraz ją znajdą, nic się nie stanie, jeśli pójdę do strumienia, żeby lepiej mi się myślało. Rzuciłem się biegiem przez las, powtarzając w myślach "myśl" i "przypomnij sobie" na przemian, żeby nie zapomnieć, że miałem sobie o czymś przypomnieć.

***

Miasto.

Zerwałem się biegiem do domu, żeby tylko nie uciekło mi z głowy to, co przed chwilą do niej wróciło. Miasto. Na zachód od domu, dwa dni drogi, miasto. To o tym zapomniałem. O tym miałem powiedzieć Sorze, o tym tak dużo myślałem.

Wyskoczyłem spomiędzy drzew, zaraz słysząc cichy brzdęk. Prawie się wywróciłem przy hamowaniu, ale jakimś cudem zachowałem równowagę. Na schodkach siedział Sora. Sięgnął po nożyk, który wypadł mu z rąk i rzucił mi wkurzone spojrzenie.

Zignorowałem się, zmieniając się w człowieka.

- Miasto. - powiedziałem, podchodząc do niego. Skrzywił się i wstał, rozkładając nieco skrzydła.

- O czym ty mówisz?

- Miasto. Dwa dni drogi na zachód, pamiętam.

Zmierzył mnie wzrokiem, który nie zwiastował niczego dobrego.

- Po pierwsze - zaczął, po czym westchnął ciężko. - ubierz się, jeśli chcesz z nami rozmawiać. Po drugie, jakie miasto? Skąd je nagle wziąłeś i dlaczego nie powiedziałeś o nim, gdy rozmawialiśmy?

Wywróciłem oczami. No tak, ubranie. Dlaczego robił z tego taki problem? Przepchnąłem się obok niego na schodach i sięgnąłem po spodnie, które leżały na ganku. Zostawiłem je tutaj po naszej rozmowie; wyszedłem, rzuciłem ubranie na bok i zmieniłem się z powrotem w wilka. Najwyraźniej nie sprzątnęli ich po to, by były pod ręką, gdybym znów chciał się zmienić. Lub po prostu doszli do wniosku, że nie będą po mnie sprzątać.

If I Want To Have MemoriesWhere stories live. Discover now