Obudziło mnie rytmiczne stukanie w szkło i zapach wilgoci. Podniosłem się z łóżka i wyjrzałem przez niewielkie okno w pokoju - padało. To nie był zwykły deszcz, krople waliły o szybę tak, jakby chciały rozbić ją i dostać się do środka. Zastrzygłem uszami, uświadamiając sobie, że najwyraźniej zaczęła się pora deszczowa. Nie miałem pojęcia, ile dokładnie ona trwała, ale na pewno dłużej niż planowaliśmy zostać w mieście. Niedobrze.
Moją uwagę przykuł ruch na drugim łóżku. Kłębek pościeli poruszył się, zaraz wychylił się spod niego miły chłopak. Spojrzał na mnie, wciąż zaspany, a później posłał mi lekki uśmiech.
- Nie zdążyliśmy przed porą deszczową. - zauważył, na co pokiwałem tylko głową. - Niedobrze. Większość stoisk na targu pewnie się złożyła, ciężko będzie dostać wszystkie potrzebne rzeczy.
Drzwi pokoju otworzyły się nagle tak gwałtownie, że aż obiły się o ścianę za nimi. W progu stanął drugi chłopak, ten z groźym spojrzeniem. W rękach ledwo trzymał trzy miski. Miły chłopak, widząc, że naczynia są blisko zderzenia z podłogą, zerwał się z łóżka i poszedł pomóc swojemu przyjacielowi.
Dostałem jedną z misek podczas gdy chłopacy usiedli na jednym z dwóch łóżek i zaczęli jeść. Przyjrzałem się nieufnie papce. Pachniała jedzeniem, ale nie wyglądała na smaczną. Skrzywiłem się lekko, ale mimo wszystko zacząłem jeść. Coś mi mówiło, że lepiej było nie denerwować tego niemiłego chłopaka. Może wiedziałem to z własnego doświadczenia, a jeśli tak, to nie chciałem przypomnieć sobie o tym znów czując jego gniew na własnej skórze.
Odruchowo spojrzałem na swój ogon. Był na miejscu, cały i zdrowy. Dobrze.
- Pójdziemy po najważniejsze rzeczy. - zaczął nagle, nie podnosząc wzroku znad miski. - Jeśli sprzedamy poroże, może starczy nam na nocleg. Jutro będziemy wracać, może uda nam się zjeść coś przed podróżą.
Spojrzałem na tę dwójkę. Może i nie miałem zbyt dobrej pamięci, ale stałe i niezmienne rzeczy, takie jak pora deszczowa, zostawały w mojej głowie. Deszcz jest silny i będzie trwać przez kilkanaście dni. Nie przeszkadzała im podróż w takich warunkach? Będzie zimno, mokro, nieprzyjemnie. Dla mnie, kiedy zmienię się w wilka, nie będzie to miało większego znaczenia, ale w ludzkiej formie ciało jest słabsze i gorzej przystosowane do takich okoliczności. Chociaż, może ich ciała są silniejsze, skoro nie mogą zmieniać się w żadne zwierzę? Czy oni nie mogą się zmienić?
W mojej głowie pojawił się niewyraźny kształt wspomnienia. To chyba był moment, w którym pierwszy raz ich zobaczyłem; byli brudni, zmęczeni, wyglądali okropnie. Wyraźnie mieli za sobą długą, długą podróż. Może deszcz nie jest najgorszym, przez co przeszli, dosłownie i w przenośni. Może trochę wody nie jest tak straszne po tym, czego doświadczyli wcześniej.
Nie pamiętam, żeby mówili mi, co ich spotkało i tym razem mam wrażenie, że to nie wina mojego umysłu, a tego, że po prostu naprawdę mi tego nie mówili. Cóż, jeśli nie było to dla nich przyjemne wspomnienie (a zakładam, że nie było), to raczej logiczne, że nie chcieli o tym mówić. Zwłaszcza komuś, kogo znali... Krótko. Ile my się tak właściwie znamy? Mam liczyć w dniach, tygodniach, czy miesiącach?
Nie, to nie ma znaczenia. A może ma? Wątpię... Choć nigdy nie mogę być tego pewien. Ale gdyby to jednak było ważne, prędzej czy później bym sobie przypomniał, prawda?
Mam taką nadzieję.
***
Miły chłopak zaplótł moje włosy w warkocz. Stwierdził, że w ten sposób nie będą zbyt upierdliwe, kiedy zmoczy je deszcz i nie będę musiał martwić się, że przykleją mi się do twarzy albo ubrań. Ten drugi, niemiły, naprawdę często wywracał przez to oczami, a potem słyszałem, jak mamrotali coś między sobą na tyle cicho, że nie mogłem rozróżnić słów. Może był zazdrosny. Nie miał takich pięknych i długich włosów jak ja, nie mógł mieć takiego warkocza.
Na zewnątrz szybko zmokłem. Chłopacy mieli płaszcze typowo przeciwdeszczowe, grube i z wielkimi kapturami. Ja też miałem płaszcz, ale mój był raczej nastawiony na ochronę przed zimnem, nie deszczem. Nie przeszkadzało mi to jakoś bardzo, ale miły chłopak, którego imię zaczynało się na K i kończyło na O, raz za razem patrzył na mnie jakoś tak... Ze współczuciem? Niepotrzebnie. W końcu, to była tylko woda.
Szedłem za nimi, już nawet nie próbując zrozumieć, o czym tak szepczą. Co chwila zerkali na mnie przez ramię, ale nic do mnie nie mówili. To było trochę dezorientujące, ale nie odzywałem się. Pamiętałem siedzenie w ciasnej uliczce, pamiętałem, jak niemiły chłopak z krótkim imieniem trzymał mnie mocno za nadgarstek. Nie chciałem znowu być sam, nawet jeśli teraz ulice miasta były prawie puste i ciche, wręcz spokojne.
Zatrzymaliśmy się przy jednym z niewielu stoisk, jakie stały przy głównej ulicy w tym deszczu. Z dachu ciekła woda, nieco zasłaniając przy tym towar, jednocześnie mocząc go. Sprzedawcy chyba to nie przeszkadzało. Kiedy zobaczył naszą trójkę, uśmiechnął się i nastawił uszu w naszą stronę. Miał na sobie płaszcz, ale nie założył kaptura.
- Nie jest ci zimno, młodzieńcze? - zapytał, patrząc na mnie uważnie. Zerknąłem spanikowany na miłego chłopaka, zaraz wracając wzrokiem do mężczyzny i kręcąc głową na boki. - Mam nadzieję, że wilcze geny ochronią cię przed chorobą... Ale chodzenie w deszczu bez dobrego płaszcza i tak jest głupie, nawet kiedy masz dobrą odporność. Patrz, jakie szczęście, akurat mam kilka całkiem zacnych peleryn na promocji...
Miły chłopak popchnął mnie lekko do przodu, kiedy sprzedawca prezentował mi ubranie. To o tym tak mamrotali, kiedy tutaj szliśmy? Chcieli kupić mi płaszcz? Nie potrzebowałem nowego płaszczu, nic mi nie będzie od jakiegoś tam deszczu.
- Wybierz taki, który ci się podoba. Ale nie za drogi. - powiedział chłopak z imieniem na K. Przełknąłem nerwowo ślinę, patrząc na odzież, którą pokazywał mi mężczyzna. Nie widziałem ich dobrze, bo były złożone w kostkę, ale wciąż mogłem zobaczyć ozdobny wzór przy kapturze, no i mogłem sprawdzić materiał. Jeden płaszcz był szary, a drugi brązowy z białymi wykończeniami. Czy to ma znaczenie, który wybiorę?
Spojrzałem na chłopaka i wzruszyłem ramionami.
- Który jest tańszy? - zapytał nagle ten z krótszym imieniem. Mężczyzna zrobił zdziwioną minę, a później spojrzał na trzymane w dłoniach peleryny.
- Dlaczego patrzycie na cenę, panowie? Czy ważniejsza nie jest jakość?
- Nieszczególnie. Ile kosztują?
Sprzedawca wyraźnie nie był zadowolony z tego, że raczej nie uda mu się wyciągnąć od nas pieniędzy. Stałem z boku i patrzyłem, jak próbował ustalić cenę z niemiłym chłopakiem. W tym czasie ten drugi wziął szary płaszcz i obejrzał go ostrożnie, zaraz rzucając mi pytające spojrzenie. Pokiwałem głową. Skoro już chcieli mi go kupić, nie powinienem wybrzydzać. To naprawdę nie miało dla mnie znaczenia.
Chłopak z krótkim imieniem na S w końcu utargował jakąś sensowną cenę i wręczył mężczyźnie kilka monet. Podziękowaliśmy i odeszliśmy kawałek, zaraz zatrzymując się pod dachem przed drzwiami jednego z pobliskich budynków. Przebrałem się, oglądając płaszcz ze wszystkich stron. Był zwyczajny. Szary. Ale ciepły i miły w dotyku, nie tak ciężki jak ten, który miałem na sobie wcześniej.
Miły chłopak naciągnął kaptur na moją głowę i uśmiechnął się jakby dumnie. Poklepał mnie po ramionach.
- No. Od razu lepiej, prawda?
Poczułem, jak mój ogon zaczyna latać na boki. Przytaknąłem. Nie wiem dlaczego, ale poczułem ciepło też w środku, w piersi. Miły chłopak był, cóż, miły. Nawet bardziej niż się spodziewałem. A ja... Lubiłem go.
Ten drugi prychnął pod nosem. Rzuciłem mu wkurzone spojrzenie, na co poruszył gwałtownie skrzydłami i uniósł podbródek. Odpowiedziałem mu tym samym. Nie jestem pewien, czy to było wyzwanie, ale jeśli tak, nie zamierzałem przegrać. Coś mi mówi, że bałem się go wcześniej, ale skoro już nie pamiętam, co wywołało mój strach, równie dobrze mogę przestać się bać, prawda? On tylko próbuje być straszny i groźny, tak naprawdę nic mi nie zrobi.
A przynajmniej nie dopóki miły chłopak jest z nami. On na pewno nie pozwoli, żeby jego przyjaciel obciął mi ogon.
YOU ARE READING
If I Want To Have Memories
FantasyOdkąd pamięta był sam, ale nie przypomina sobie, by kiedykolwiek mu to przeszkadzało. Może dlatego, że jego pamięć nie działa do końca tak, jak powinna, a zatrzymanie w głowie krótkiej informacji to dla niego nie lada wyzwanie. Z jakiegoś powodu jed...