Rozdział 12: Rozmowa

7 4 0
                                    

Siedzieliśmy na podłodze w największym, pustym pokoju domu. Przed nami leżały talerze z upieczonymi kawałkami mięsa, które posypane były... Czymś zielonym. Czułem znajomy zapach, to pewnie była jedna z tych roślin, które zbierał niemiły chłopak.

Starałem się ich naśladować. Najchętniej po prostu rzuciłbym się na jedzenie tak, jak robiłem to w wilczej formie, ale oni jedli powoli. I używali sztućców. Cóż, mnie wystarczyły ręce, ale nie chciałem, żeby krzywo na mnie patrzyli. Zerkałem na nich co chwila. Gdy zjadali kawałek mięsa, ja również brałem kęs do ust. Kiedy przeżuwali, ja czekałem, aż znów będę mógł zjeść. Kiedy pili wodę, ja też piłem.

Byłem cały spięty. Nie dość, że czułem się naprawdę dziwnie w swojej ludzkiej formie, moje zmysły nie działały tak, jak byłem do tego przyzwyczajony, to jeszcze to głupie ubranie... Miałem na sobie zwykłe spodnie do kolan i zwykłą koszulkę podobną do tych, które nosili oni. Część z nich na pewno znaleźli w pokoju z tymi wszystkimi szpargałami, kojarzyłem je. W każdym razie, ubranie nie było ciasne, nie obcierało mnie ani nic, ale drażniło mnie bardziej niż cokolwiek innego. Przywykłem do biegania po lesie na golasa. Wiedziałem, że będąc człowiekiem, coś takiego raczej nie przejdzie, ale i tak nie potrafiłem przestać frustrować się materiałem na moim ciele.

W końcu skończyliśmy posiłek. Miły chłopak oparł się rękami za plecami i westchnął. Drugi chłopak odłożył talerz na bok, wytarł usta dłonią i wbił we mnie wzrok. Opatuliłem się ogonem.

- Umiesz mówić? - zapytał. Odruchowo chciałem pokiwać głową, ale to byłoby głupie, prawda? Zebrałem się więc w sobie i zmusiłem, by coś powiedzieć.

- Umiem. - rzuciłem. Mój głos brzmiał dziwnie. Był zachrypnięty i szorstki. Odchrząknąłem. Dawno nie mówiłem, to pewnie dlatego.

- Jak się nazywasz? - kolejne pytanie, tym razem ze strony miłego chłopaka. Spojrzałem na niego niepewnie. Wydawał się... Szczerze zainteresowany moją osobą. Trochę się rozluźniłem, choć wciąż czułem na sobie przeszywający wzrok tego drugiego.

Zamrugałem dwa razy. Oh, pytał o moje imię. Imię? Nie miałem imienia. Chociaż... Jakaś myśl przeleciała przez mój umysł jak wiatr. Nie wiem, co to było. Za szybko zniknęło. Nie zmieniało to faktu, że nie miałem imienia.

Wzruszyłem ramionami, zaraz karcąc się za to w myślach.

- Nie nazywam się. - odpowiedziałem. Na twarzy chłopaka pojawiło się zaskoczenie.

Chciałem zapytać, jak oni się nazywają, może teraz lepiej mi będzie je zapamiętać, ale powstrzymałem się. Mówili je tyle razy; do mnie, do siebie, słyszałem je już wcześniej. Tak dużo razy. Tak często. Nie chcę, żeby myśleli o mnie źle. Powinienem je zapamiętać, ale moja głupia głowa nie działa tak, jak powinna i wszystko z niej wylatuje. Jakby była dziurawa! A oni nie muszą o tym wiedzieć.

Wymienili spojrzenia, a ja zastrzygłem niepewnie uszami.

- Nie masz imienia? - dopytał niemiły chłopak. Przytaknąłem. - Świetnie. - rzucił. - Cudownie.

- Sora, przestań.

Sora. Tak myślałem.

- Więc jak chcesz, żebyśmy do ciebie mówili? - zapytał miły chłopak, ignorując swojego przyjaciela.

Zamyśliłem się. Słowo, na które będę reagować... Musi być proste i muszę je zapamiętać. Nie chcę, żeby wołali mnie kilka razy, a ja będę ich ignorować, bo nie zrozumiem, że to moje imię. Ale jakie to mogłoby być słowo? Ah, nie wystarczy, że będę je pamiętać - muszę też pamiętać, że wybrałem je na swoje imię. Jak chciałbym się nazywać?

If I Want To Have MemoriesWhere stories live. Discover now