Kaito nie wychodził z pokoju już przez kilka dni. Wciąż się bałem, tym razem nie o chłopaka, a z jakiegoś innego powodu, którego sam nie znałem. A może znałem, ale znów zapomniałem? Nie wiem, w każdym razie; bałem się. Nie mogłem jednak znów pójść do Kaito, bo Sora kategorycznie zabronił mi wchodzić do małego pokoju, w którym był chłopak. Zresztą, jego zapach strachu i bólu był tak silny, że kręciło mnie od niego w nosie nawet gdy siedziałem przed domem - dłuższe przebywanie w jednym pomieszczeniu ze źródłem tego smrodu mogłoby więc być nie do wytrzymania.
Nie chciałem być sam, ale gdy zaproponowałem Sorze, by spał w jednym pokoju razem ze mną (uargumentowałem to posiadaniem sterty poduszek i koców), ten spojrzał na mnie jak na idiotę i stwierdził, że w życiu nie będzie ze mną spać. Zmieniłem się w wilka, żeby cała sytuacja była mniej niezręczna, ale i tak mnie odpychał. Zauważyłem jednak, że kiedy byłem w swojej wilczej formie, nie obserwował mnie tak uważnie, jak gdy byłem człowiekiem.
Jeśli to dlatego, że myśli, że wraz ze zmianą ciała zmienia się poziom mojej inteligencji, to nie ja tu jestem idiotą.
Jakiś czas temu chłopak zniknął w domu z upolowanym przeze mnie zającem. Leżałem na polanie przed domem i gryzłem gałąź, która wytrzymała bycie moją zabawką już długi, długi czas. Była już pogryziona i ledwo się trzymała, ale póki co nie znalazłem jeszcze innego patyka, który mógłby mi ją zastąpić, więc musiała mi starczyć. Gryzłem ją i gryzłem, machając przy tym ogonem. Chciałbym, żeby Kaito mi porzucał. Ostatnio, kiedy się bawiliśmy, było nawet zabawnie, bo od czasu do czasu wbiegałem w niego, gdy najmniej się tego spodziewał, a on przewracał się w śnieg i krzyczał na mnie, ale nie dlatego, że był zły, a dlatego, że jego też to śmieszyło.
Nagle drzwi do domu otworzyły się. Uniosłem głowę i nastawiłem w tamtą stronę uszu. Na zewnątrz wyszedł Sora. Wstałem i podszedłem do niego. Rzucił mi krótkie spojrzenie, a potem poruszył skrzydłami, schodząc niespiesznie po schodkach. Miał na sobie swój brązowy płaszcz, z jego kieszeni wystawała ramka... Lustra?
Ah, kiedy sprzątałem z Kaito, znaleźliśmy małe lustro, które było brudne i miało rysę w prawym górnym rogu. Z początku chciałem je wyrzucić, bo przecież było już stare i niepotrzebne, ale Kaito powiedział, żebyśmy je zostawili "tak na wszelki wypadek". Jedno lusterko w tę czy w tę nie robiło mi różnicy, więc się zgodziłem.
- Idę do strumienia. - oznajmił Sora. Mruknąłem coś pod nosem. - Tak, idziesz ze mną. Chodź.
Zamerdałem ogonem i poszedłem przodem. Nie wiem, dlaczego chciał, żebym mu towarzyszył, ale skoro nalegał, to mogłem to zrobić. Dotarcie do strumienia nie zajęło nam dużo czasu i już po chwili mogłem przebiec się w wodzie. Była lodowata, ale i tak poczułem się lepiej, gdy zmoczyła moje łapy.
Sora tylko wywrócił oczami i usiadł na brzegu strumienia w pewnej odległości ode mnie. Przeszedłem z jednej strony potoku na drugą jeszcze kilka razy, po czym specjalnie położyłem się blisko Sory i wyciągnąłem przednie łapy tak, by były w wodzie.
Patrzyłem, jak chłopak ochlapuje twarz wodą, wzdychając przy tym jakby z ulgą. Ochlapał też kark, co już nie było tak przyjemne. No tak, wiosna jeszcze nie przyszła, było zimno, woda też była zimna, a on grzał się w płaszczu. Ciekawe, czy żałował, że pozwolił lodowatej wodzie zetknąć się z ciepłą skórą, czy może był tego świadom i zdecydował się na to w pełni dobrowolnie. Zmrużyłem oczy i mruknąłem przeciągle pod nosem, na co zerknął na mnie kontrolnie.
- Nie gap się tak na mnie. - rzucił. W jego dłoni nagle znalazło się ostrze, wyjął z kieszeni lustro. Przyłożył nożyk do policzka, ale zaraz go odsunął, znów na mnie zerkając. Westchnął ciężko. - Czemu jesteś taki denerwujący?
Mruknąłem coś pod nosem, układając pysk na łapach. Sora zasłonił się skrzydłem. Prychnąłem i odwróciłem się w drugą stronę, choć i tak nie mógł tego zobaczyć.
Przez chwilę leżałem spokojnie, delektując się uczuciem wody na moich łapach. Przyzwyczaiłem się już do jej temperatury, więc nic nie mogło przeszkodzić mi w czerpaniu pełnymi garściami ze strumienia. Czasem zbłąkana kropla wylądowała też na moim pysku, jako że moja głowa była naprawdę blisko potoku, ale nie przeszkadzało mi to. Upiłem kilka łyków, po czym znów odwróciłem się przodem do Sory.
Wciąż zakrywał się skrzydłem. Uderzyłem ogonem o ziemię i niewiele myśląc, ochlapałem chłopaka.
Od razu na mnie spojrzał.
- Czy ty możesz mnie zostawić? - fuknął. Wyglądał nawet zabawnie z połową twarzy gładką i drugą dalej pokrytą zarostem. Uniosłem głowę i spojrzałem na niego tak, by nie miał problemu z rozszyfrowaniem moich myśli. Westchnął. - Zabrałem cię ze sobą, żebyś przypadkiem nie przeszkadzał Kaito, nie dlatego, że chciałem spędzić z tobą czas. I byłbym bardzo wdzięczny, gdybyś zajął się sobą i nie dotykał mnie, nie chlapał i nie wydawał żadnych dziwnych dźwięków.
Patrzyłem mu prosto w oczy, gdy zaskomlałem głośno i przeciągle.
- Przestań.
Znów mruknąłem.
- Dość.
Zapiszczałem jak szczeniak.
- Czy możesz...
Nie byłem przygotowany na to, że gwałtownie uniesie rękę, w której trzymał nóż. Położyłem uszy i skuliłem się, ale nie zerwałem kontaktu wzrokowego. Sam się zdziwiłem, gdy dotarło do mnie, że się nie bałem; wahanie w oczach Sory było jasnym sygnałem, że nawet jeśli pod wpływem impulsu pomyślał o tym, by mnie skrzywdzić, nie zrobiłby tego.
Wyraz jego twarzy złagodniał. Opuścił rękę, wypuścił ciężko powietrze i znów zasłonił się skrzydłem, zapewne wracając do poprzedniej czynności.
Nie denerwowałem go już. To, że nie bałem się, że mnie skrzywdzi nie znaczyło, że mogłem bezkarnie go drażnić - Sora na pewno znalazłby inny sposób, by wybić mi podobne pomysły z głowy. Zresztą... To już nie było zabawne. Zareagował tak gwałtownie. Pewnie wziął to do siebie bardziej, niż powinien, potraktował to poważniej niż do tej pory. Czy to przez Kaito? Odkąd tylko zaczął się jego cykl, Sora był jeszcze bardziej drażliwy niż zwykle.
Wstałem i przeszedłem się za plecami chłopaka, uważając, by nie naruszyć jego przestrzeni osobistej. Chciałbym, żeby ruja Kaito już się skończyła. Jak widać, nie tylko ja potrzebuję go, by zachować spokój; Sora bez swojego drogiego przyjaciela ma jeszcze mniej cierpliwości. Chyba mogę powiedzieć, że żaden z nas nie chce, by jego impulsywne reakcje naprawdę skończyły się dla kogoś boleśnie. Lepiej będzie, jeśli nie pomyśli o tym, by przekuć swoje groźby w rzeczywistość. Lubię swoje łapy i swój ogon, nie chcę, by obciął mi je, gdy będę smacznie spać.
YOU ARE READING
If I Want To Have Memories
FantasyOdkąd pamięta był sam, ale nie przypomina sobie, by kiedykolwiek mu to przeszkadzało. Może dlatego, że jego pamięć nie działa do końca tak, jak powinna, a zatrzymanie w głowie krótkiej informacji to dla niego nie lada wyzwanie. Z jakiegoś powodu jed...