Byłem już u rodziny Matta kilka dni i Evelyn (jego najmłodsza siostra) jest dziwna.
Ciągle próbuje do mnie zagadać i jakaś dziwna jest.
Wsensie jest fajna, ale nie w moim typie i jest prawie moją rodziną.
Codziennie wieczorem przychodziła do mnie i coś gadała.
Szczerze już nawet nie pamiętam zabardzo co.
Ja chciałem spędzić trochę czasu sam ze sobą.
Najbardziej polubiłem panią Rose, ich babcie.
Rosa była bardzo miła i dbała o swoją rodzinę.
Niestety ona nie potrafiła zapamiętać jak mam na imię.
Byłem już Reaganem, Keeganem, Tysonem, Keenanem, Deaconem i wszystkim pomiędzy.
Reagan było chyba najbliżej.
Próbowałem jej przypominać moje imię, nawet mówiłem, że może mówić do mnie skrótem, czyli Tea.
To i tak nie działało.
Po za tym zbiłem sobie okulary i musiałem kupić soczewki, bo inaczej obijał bym się o ściany.
Teraz siedziałem w restauracji z kuzynostem Matta i Evelyn.
Najstarszy był Juan, który miał dwadzieścia siedem lat, potem był jego brat Sebastian, który był trzy lata starszy, niż ja. Evelyn była dwa lata starsza ode mnie.
Miałem wyjść tylko z Sebastianem i Juanem, ale Evelyn się wpierdoliła.
Za każdym razem kiedy robiliśmy sobie żarty z chłopakami to Evelyn mówiła "ale głuptasy z was, jednak ty Tea, jesteś najśmieszniejszy".
Nie wiedziałem jak na to reagować, więc tylko uśmiechałem się niezręcznie w jej stronę.
Czasami przypominała mi Marcusa.
Chciałem być jak najdalej niej.
Jak jej kiedyś jej zwróciłem uwagę żeby mnie nie nachodziła to poskarżyła się Mattowi i on na mnie potem nakrzyczał.
Podczas naszego obiadu w restauracji bardzo się zirytowałem, bo Evelyn ciągle próbowała mnie dotknąć, a ja tego nie chciałem.
Dotykać mógł mnie tylko Jack, a Matt, Tim i Jason tylko za moim pozwoleniem albo kiedy to ja zainicjowałem.
Po sytuacji z Marcusem przestałem lubić dotyk.
- Możesz mnie nie dotykać? - zapytałem patrząc na nią.
Starałem się użyć jak najmniej wrednego tonu glosu, żeby nie było jej przykro.
- Jasne... - szepnęła cicho i odsunęła się, jednak po chwili znowu próbowała mnie dotknąć.
No i w tym momencie trochę mnie poniosło.
Sam nie wiem co we mnie wstąpiło.
Chyba po prostu nie miałem lepszego pomysłu na wymówkę, żeby mnie nie dotykała.
- Mam chłopaka! - wykrzyczałem.
- Co? Nie uwierzę dopóki nie zobaczę - Sebastian zaczął się śmiać.
- Poprostu mi uwierz, okej? - odezwałem się z nadzieją.
- Nie, chcę z nim porozmawiać - Sebastian nadal się śmiał.
Mi jakoś nie było do śmiechu.
Okłamałem ich.
- Nie bądź nudziarzem, Teagan, zadzwoń do niego na kamerkę.
- On nie jest nudziarzem, idioto! - Evelyn na niego nakrzyczała.
Evelyn nie pomagasz.
Westchnąłem głośno i wyciągnąłem telefon.
Tylko Błagam żeby nie mówili nic moim rodzicom.
No zadzwoniłem do Jasona.
Nie miałem innego wyjścia.
Tim był z Bernardem na randce.
Wiedziałem o tym, bo pisał mi o tym wczoraj.
Jason odebrał i był bardzo zaspany.
Wyglądał jak ślepy kret.
- Cześć kochanie - przywitałem się.
Boże. Co. Ja. Robię.
- Co? - zapytał cicho.
Wydawał się bardziej zdezorientowany niż ja.
- Przepraszam, że cię obudziłem, ale bardzo cię kocham - powiedziałem.
Nawet pies Jasona zaczął szczekać przez te brednie co ja wygaduje.
- Muszę już kończyć, ale zadzwonię wieczorem, kochanie, papa - pożegnałem się i rozłączyłem się.
To była najbardziej okropna i niezręczna rozmowa jaką ostatnio przeprowadziłem.
- No widzicie? On istnieje - zapewniłem ich.
Kiedy wróciliśmy z restauracji Sebastian zaczął krzyczeć "Teagan ma chłopaka!"
Jack popatrzył na mnie z podniesionymi brwiami.
- Tato to nie tak - wymamrotałem.
Jack zaczął płakać i mocno mnie przytulił.
- Jack? - zapytałem.
- Nazwałeś mnie tatą - zaczął mocniej płakać.
Jason Todd POV
Czy ja coś przespałem?
Czemu Teagan nazwał mnie "kochanie" i powiedział, że mnie "kocha"?
Jezu.
Czy ja znowu umarłem?
CZYTASZ
Fear ~ Jason Todd
FanfictionKażdy się czegoś boi, prawda? Może być to najmniejsza rzecz na świecie, największa albo dziwna. Ktoś powie, że boi się pająków, ktoś inny, że oceanów, a ktoś jeszcze inny, że nauczycielki od matematyki. Czasami udaje się go przezwyciężyc, jednak ni...