chapter 27

27 4 63
                                    

Byłem już u rodziny Matta kilka dni i Evelyn (jego najmłodsza siostra) jest dziwna.

Ciągle próbuje do mnie zagadać i jakaś dziwna jest.

Wsensie jest fajna, ale nie w moim typie i jest prawie moją rodziną.

Codziennie wieczorem przychodziła do mnie i coś gadała.

Szczerze już nawet nie pamiętam zabardzo co.

Ja chciałem spędzić trochę czasu sam ze sobą.

Najbardziej polubiłem panią Rose, ich babcie.

Rosa była bardzo miła i dbała o swoją rodzinę.

Niestety ona nie potrafiła zapamiętać jak mam na imię.

Byłem już Reaganem, Keeganem, Tysonem, Keenanem, Deaconem i wszystkim pomiędzy.

Reagan było chyba najbliżej.

Próbowałem jej przypominać moje imię, nawet mówiłem, że może mówić do mnie skrótem, czyli Tea.

To i tak nie działało.

Po za tym zbiłem sobie okulary i musiałem kupić soczewki, bo inaczej obijał bym się o ściany.

Teraz siedziałem w restauracji z kuzynostem Matta i Evelyn.

Najstarszy był Juan, który miał dwadzieścia siedem lat, potem był jego brat Sebastian, który był trzy lata starszy, niż ja. Evelyn była dwa lata starsza ode mnie.

Miałem wyjść tylko z Sebastianem i Juanem, ale Evelyn się wpierdoliła.

Za każdym razem kiedy robiliśmy sobie żarty z chłopakami to Evelyn mówiła "ale głuptasy z was, jednak ty Tea, jesteś najśmieszniejszy".

Nie wiedziałem jak na to reagować, więc tylko uśmiechałem się niezręcznie w jej stronę.

Czasami przypominała mi Marcusa.

Chciałem być jak najdalej niej.

Jak jej kiedyś jej zwróciłem uwagę żeby mnie nie nachodziła to poskarżyła się Mattowi i on na mnie potem nakrzyczał.

Podczas naszego obiadu w restauracji bardzo się zirytowałem, bo Evelyn ciągle próbowała mnie dotknąć, a ja tego nie chciałem.

Dotykać mógł mnie tylko Jack, a Matt, Tim i Jason tylko za moim pozwoleniem albo kiedy to ja zainicjowałem.

Po sytuacji z Marcusem przestałem lubić dotyk.

- Możesz mnie nie dotykać? - zapytałem patrząc na nią.

Starałem się użyć jak najmniej wrednego tonu glosu, żeby nie było jej przykro.

- Jasne... - szepnęła cicho i odsunęła się, jednak po chwili znowu próbowała mnie dotknąć.

No i w tym momencie trochę mnie poniosło.

Sam nie wiem co we mnie wstąpiło.

Chyba po prostu nie miałem lepszego pomysłu na wymówkę, żeby mnie nie dotykała.

- Mam chłopaka! - wykrzyczałem.

- Co? Nie uwierzę dopóki nie zobaczę - Sebastian zaczął się śmiać.

- Poprostu mi uwierz, okej? - odezwałem się z nadzieją.

- Nie, chcę z nim porozmawiać - Sebastian nadal się śmiał.

Mi jakoś nie było do śmiechu.

Okłamałem ich.

- Nie bądź nudziarzem, Teagan, zadzwoń do niego na kamerkę.

- On nie jest nudziarzem, idioto! - Evelyn na niego nakrzyczała.

Evelyn nie pomagasz.

Westchnąłem głośno i wyciągnąłem telefon.

Tylko Błagam żeby nie mówili nic moim rodzicom.

No zadzwoniłem do Jasona.

Nie miałem innego wyjścia.

Tim był z Bernardem na randce.

Wiedziałem o tym, bo pisał mi o tym wczoraj.

Jason odebrał i był bardzo zaspany.

Wyglądał jak ślepy kret.

- Cześć kochanie - przywitałem się.

Boże. Co. Ja. Robię.

- Co? - zapytał cicho.

Wydawał się bardziej zdezorientowany niż ja.

- Przepraszam, że cię obudziłem, ale bardzo cię kocham - powiedziałem.

Nawet pies Jasona zaczął szczekać przez te brednie co ja wygaduje.

- Muszę już kończyć, ale zadzwonię wieczorem, kochanie, papa - pożegnałem się i rozłączyłem się.

To była najbardziej okropna i niezręczna rozmowa jaką ostatnio przeprowadziłem.

- No widzicie? On istnieje - zapewniłem ich.

Kiedy wróciliśmy z restauracji Sebastian zaczął krzyczeć "Teagan ma chłopaka!"

Jack popatrzył na mnie z podniesionymi brwiami.

- Tato to nie tak - wymamrotałem.

Jack zaczął płakać i mocno mnie przytulił.

- Jack? - zapytałem.

- Nazwałeś mnie tatą - zaczął mocniej płakać.

Jason Todd POV

Czy ja coś przespałem?

Czemu Teagan nazwał mnie "kochanie" i powiedział, że mnie "kocha"?

Jezu.

Czy ja znowu umarłem?

Fear ~ Jason ToddOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz