Dzisiaj był ten dzień, na który czekałem.
Miałem przeprowadzić wywiad z Robinami, jednak najpierw musiałem iść do szkoły.
Na moje nieszczęście Tima nie będzie.
Wiedziałem, że pewnie Marcus będzie wygadywał trochę przykre rzeczy na temat moich nowych, czerwonych włosów.
Kiedy tylko wyszedłem z dwudziesto piętrowego apartemowca, który był moim domem od razu mi się odechciało.
Po za tym musiałem schodzić z dwudziestego piętra schodami, bo winda się zepsuła.
Ja to mam szczęście.
Japierdole.
Ja chcę już do domu.
Jeszcze mogłem zawrócić.
Jeszcze był czas.
Podczas mojej drogi do szkoły nagle usłyszałem czyiś głos.
- Ty! - jakiś chłopak o jednej kuli, z kręconymi włosami i koszulce z logiem Supermana do mnie biegł (to najbliższe określenie tego co robił, które przyszło mi do głowy). - Ja cię znam!
Zmarszczyłem brwi w zmieszaniu i wskazałem na siebie.
- Tak! O ciebie chodzi! - chłopak zbliżył się do mnie a ja autentycznie zacząłem się bać.
- Ty jesteś Teagan Crane! Ja cię znam z tik toka ‐ chłopak był wyraźnie podekscytowany.
Wiecie no czasami nagrywałem, a moje tik toki o Red Hoodzie bardzo się wybijały.
- Co ty robisz w Filadelfii? - zapytał już spokojnieszy.
- Jaka Filadelfia? To jest Gotham City - odezwałem się.
Nie wiem czy to ja coś pomyliłem, czy on.
- To nie możliwe - zaprzeczył.
- Napewno wszystko z tobą dobrze? - zapytałem. - Jesteśmy w Gotham, wiem gdzie mieszkam.
Chłopak popatrzył na mnie zamyślony.
- Ej, masz rację.. - stwierdził rozglądając się. - Chyba przespałem swoją stację...
- Co?
- No zachciało mi się czekolady i tak wyszło.. - powiedział nieśmiało.
Spojrzałem na godzinę i zobaczyłem, że ja już powinienem być przy szkole, bo zostało niecałe dziesięć minut początku lekcji.
Z moimi ruchami to ja się tam znajdę na drugą lekcje.
- Jak się nazywasz? - zapytałem mając nadzieję, że chociaż go trochę kojarzę.
- Freddy Freeman - powiedział. - Tak trochę głupio wyszło z tą Filadelfią.
Nagle mnie oświeciło.
- Czy to z tobą ostatnio pisałam o Supermanie? - zapytałem z uśmiechem.
- Tak, to byłem ja - powiedział mówiąc jakby to było oczywiste.
Zaśmiałem się.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę i potem poszedłem do szkoły (w sumie to biegłem).
Zmęczyłem się i spociłem.
Był jebany maj, a temperatury jak w lato.
Kiedy tylko przekroczyłem próg tego budynku, zadzwonił dzwonek.
Miałem teraz chemię z nauczycielem, który nie miał żadnego powołania do nauczania.
Paul (czyli mój nauczyciel) wszystko przepisywał z kartek, nie znał odpowiedzi na nasze pytania i robił pięć lekcji z tego samego tematu, a i tak nikt tego nie rozumiał. Nawet nie potrafił uspokoić klasy, która ciągle hałasowała.
On zawsze narzeka, że dostajemy słabe oceny, a nigdy nie pomyśli czemu.
Na przerwie podszedł do mnie Marcus i mocno mnie do siebie przyciągnął.
- Cześć - odezwałem się cicho.
- Hej - pocałował mnie w policzek - Chcesz do mnie dzisiaj przyjść po szkole? - zapytał nadal mnie mocno trzymając.
- Nie mogę dzisiaj po szkole - powiedziałem.
Marcus się zdenerwował, że mu odmówiłem.
- Dlaczego? Co jest ważniejsze niż ja? - wbijał palce w moje ramię. Z pewnością zostawił tam kilka siniaków.
- Będę pracować - spusciłem wzrok.
- Pracować? Gdzie? W burdelu? - zapytał przez zęby.
- Nie, jestem dziennikarzem - nie wiedziałem czym dałem mu do myślenia, że mogę być dziwką.
- Powinieneś z tego zrezygnować żeby się ze mną spotkać - powiedział próbując mnie przekonać.
- Nie mogę... - odparłem. Ja naprawdę lubiłem to robić. Sprawiało mi to przyjemność.
- To chociaż to przełóż. Dzisiaj się spotykasz ze mną - powiedział ostro i odszedł.
Po lekcjach wyszedłem z szkoły i zobaczyłem mojego prywatnego szofera aka Jasona Todda.
Jason miał mnie zawieźć do miejsca, w którym miałem przeprowadzić wywiad, bo ma tam po drodze.
Godzinę temu pisałem do niego żeby nie przyjeżdżał, bo chyba ktoś inny poprowadzi wywiad za mnie.
Jason skrzywił się na widok Marcusa obejmującego mnie w talii.
- Cześć Teags - odezwał się.
Uśmiechnąłem się lekko. Kiedy chciałem odwrócić się od Marcusa.
Müller mnie jednak nie chciał puścić.
- Wydaje mi się, że powinieneś go puścić - odezwał się.
- Nie będę puszczać mojego chłopaka, bo jakaś pizda z brzydkimi włosami mi tak powie - wywrócił oczami Marcus.
- Bardzo zraniłeś moje uczucia - powiedział Jason bez emocji. - Będę teraz płakać.
Todd podszedł do nas, uwolnił mnie z objęć Marcusa i przerzucił przez swoje ramię.
- Co ty robisz? - zapytałem śmiejąc się lekko.
- Zabieram cię - odpowiedział.
Otworzył drzwi od samochodu i posadził mnie na siedzenie.
- Mogłem sam usiąść - odezwałem się z lekkim rumieńcem.
Jason nie odezwał się jedynie zamknął drzwi i usiadł obok na miejscu kierowcy.
Po dwudziestu minutach dotarliśmy do celu.
Kiedy tam wszedłem po paru minutach zobaczyłem Nightwinga, Red Robina i Robina, jednak nigdzie nie wiedziałem Red Hooda, a to na niego najbardziej liczyłem.
Trochę się wystraszyłem kiedy zobaczyłem wkurwioną i niezadowoloną minę Robina.
On był poprostu straszny, okej?
Po chwili usłyszałem głos z modulatorem.
Odwróciłem się i zobaczyłem Red Hooda.
Mówiłem już, że go kocham?
Podczas wywiadu nie brakowało nie wygodnych pytań i śmiechu.
Miałem wrażenie jakbym znał ich całe życie.
Najlepszą rzeczą było to, że on tak bardzo starali się zmienić swój głos, że było to słychać.
Po dwóch godzinach (pytań było naprawdę sporo) mogłem w końcu wrócić do domu.
No prawie.
Musiałem iść jeszcze do Marcusa, który tak mi spamił, że zlagował mi telefon.
Dzięki Marcus, jesteś najlepszy.
CZYTASZ
Fear ~ Jason Todd
FanfictionKażdy się czegoś boi, prawda? Może być to najmniejsza rzecz na świecie, największa albo dziwna. Ktoś powie, że boi się pająków, ktoś inny, że oceanów, a ktoś jeszcze inny, że nauczycielki od matematyki. Czasami udaje się go przezwyciężyc, jednak ni...