38 - will you...

57 13 1
                                    


Hector od kilku tygodni nosił w sobie myśl o oświadczynach. Wiedział, że Sophie była dla niego kimś więcej niż tylko ukochaną. Była jego wsparciem, przyjaciółką, a teraz także przyszłą matką jego dziecka. Zrozumiał, że chce, aby wszystko było oficjalne – chciał, by Sophie była jego żoną.

Planowanie rozpoczął w tajemnicy, starając się, by niczego się nie domyśliła. W przerwach między treningami i przygotowaniami do meczów odwiedzał jubilerów, przeglądając setki pierścionków. Zależało mu na czymś wyjątkowym, co odzwierciedlałoby ich związek – piękne, proste, ale z ukrytym blaskiem.

Po kilku tygodniach znalazł idealny pierścionek. Biało-złota obrączka z niewielkim szafirem otoczonym diamentami. Szafir przypominał mu o oczach Sophie – głębokich, błękitnych jak ocean, o którym zawsze mówił, patrząc na nią.

Blondynka zauważyła, że jej ukochany zachowuje się trochę inaczej. Był bardziej zamyślony, czasami odrywał się od rozmów, jakby analizował coś w głowie. Jednak zawsze wracał do niej z ciepłym uśmiechem i nie chciała go naciskać.

Tymczasem Fort obmyślał szczegóły. Postanowił, że oświadczy się podczas wyjątkowego wieczoru. Wybrał miejsce, które miało dla nich szczególne znaczenie – plażę, na której po raz pierwszy powiedzieli sobie, że się kochają.

Wieczór zapowiadał się magicznie. Hector poprosił Gaviego o pomoc w organizacji – chłopak miał zająć się przygotowaniem małego ogniska i ułożeniem świateł na piasku. Pedri zajął się dekoracjami – kilka świec, delikatne zasłony chroniące przed wiatrem i kosz piknikowy z ich ulubionym jedzeniem.

Kiedy Sophie zeszła na plażę, była zachwycona.

– Hector, co to, to wszystko? – zapytała, patrząc na niego z szerokim uśmiechem.

– Po prostu chciałem, żebyśmy mieli piękny wieczór – odpowiedział, podając jej rękę i prowadząc ją w stronę ogniska.

Rozmawiali, śmiali się, wspominali wspólne chwile. Hector wiedział, że moment jest idealny. Gdy gwiazdy rozbłysły na nocnym niebie, wstał, wyciągnął pierścionek i ukląkł przed Sophie.

– Sophie, odkąd cię poznałem, moje życie zmieniło się na lepsze. Sprawiasz, że każdy dzień jest wyjątkowy, a teraz, kiedy czekamy na naszego syna, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Kocham cię z całego serca. Czy zostaniesz moją żoną?

Dziewczyna wpatrywała się w niego, zaskoczona i wzruszona. Łzy napłynęły jej do oczu, a drżącym głosem odpowiedziała:

– Tak, tak, chcę być twoją żoną.

Hector założył pierścionek na jej palec, a ona rzuciła mu się w ramiona. Czuła, że wszystko układa się tak, jak powinno.

Tamtej nocy na plaży, przy blasku ogniska i świetle gwiazd, rozpoczął się nowy rozdział ich wspólnego życia.

Po oświadczynach, Sophie i Hector nie mieli zamiaru ruszać się z plaży. Chociaż serca bijące w jednym rytmie, wokół nich panowała cisza nocy, tylko odgłos fal szumiał w tle. Ich mały świat na plaży stał się miejscem, w którym czas się zatrzymał.

Brunet przyciągnął Sophie do siebie i delikatnie pocałował ją w czoło. Czuł się jak w niebie - miał ją, mieli dziecko, a teraz planowali przyszłość jako rodzina. To wszystko było tak surrealistyczne, jak marzenie, które właśnie stawało się rzeczywistością.

Jesteś moim światem, Sophie - powiedział cicho, patrząc jej w oczy. - Kocham cię. Bardziej, niż kiedykolwiek mogłem wyobrazić.

Poczuła, jak ciepło jego słów otula jej serce. Zamknęła oczy, wsłuchując się w delikatne fale i drżący oddech Hectora, który był coraz bliżej niej. Przesunęła palcami po jego szyi, a on od razu przyciągnął ją do siebie, czując jej bliskość.

Ich pocałunki stały się głębsze, pełne pasji, jakby każdy gest, każda minuta, miała znaczenie. Sophie poczuła, jak jej serce bije szybciej, a ciało reaguje na jego dotyk. Hector znał ją tak dobrze, wiedział, co sprawia jej przyjemność, a jej reakcje tylko go upewniały, że nie chciałby nikogo innego.

Jego ręce wędrowały delikatnie po jej plecach, przesuwając materiał sukienki, by poczuć skórę jej ciała. Jej dłonie nie pozostały bierne zsunęły się na jego ramiona, przesuwając w stronę piersi, a potem na jego kark, wciągając go do jeszcze głębszego pocałunku.

— Hector... – szepnęła z lekkim drżeniem w głosie, delikatnie odpychając go na chwilę. Spojrzała na niego, a w jej oczach pojawił się cień niepewności. – Chciałabym, żebyśmy mogli być teraz razem, ale nie zapominajmy, że czekamy na nasz mały cud. Nie chcę, żeby cokolwiek zagrażało mojemu zdrowiu – mówiła spokojnie, czując, że w tym momencie nie tylko ich związek był najważniejszy, ale także przyszłość ich dziecka.

Hector uśmiechnął się, zrozumiał jej obawy. Pocałował ją w czoło, a potem przyciągnął do siebie. – Masz rację, kochanie. Liczy się tylko to, co dla nas najlepsze. Jesteśmy dla siebie najważniejsi, a reszta będzie musiała poczekać. - W jego głosie brzmiała miłość, ale i odpowiedzialność.

Zamiast intensywności, która pojawiała się w ich dotyku, spokój otulił ich teraz bardziej niż kiedykolwiek. To była chwila bliskości prawdziwej, głębokiej intymności, nie tylko fizycznej, ale i emocjonalnej. Ich ciała były blisko, ale serca były jeszcze bliżej.

Spędzili resztę wieczoru w objęciach, patrząc na gwiazdy, rozmawiając o przyszłości i marzeniach. Oczywiście, nie zapomnieli o dziecku, które już niedługo miało przyjść na świat, ale tego wieczoru, na plaży, tylko ich dwoje było najważniejsze.

Ocean eyes | Héctor FortOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz