Lot powrotny do Barcelony przebiegał w zaskakująco spokojnej atmosferze. Zmęczenie po meczu, ale i satysfakcja z wygranej sprawiły, że większość drużyny pogrążyła się w rozmowach lub drzemkach. Siedziałam na swoim miejscu, przeglądając zdjęcia zrobione podczas meczu, gdy kątem oka zauważyłam Hectora. Zajął miejsce kilka rzędów dalej, ale gdy tylko spojrzałam w jego stronę, jego wzrok już był na mnie. Uśmiechnął się lekko, a ja odwzajemniłam uśmiech, choć serce biło mi jak oszalałe.Nie mieliśmy okazji dłużej porozmawiać ani w hotelu, ani na lotnisku. Czułam jednak, że między nami unosi się niewypowiedziane napięcie – nie ciążące, ale raczej takie, które obiecuje coś dobrego.
Gdy samolot wylądował w Barcelonie, zawodnicy szybko rozeszli się do swoich domów. Na mnie czekało jeszcze wykończenie reportażu z wyjazdu, ale zanim zdążyłam wsiąść do taksówki, Hector podszedł do mnie przy wyjściu z terminala.
– Sophie – zaczął spokojnie, jego głos był cichy, niemal intymny. – Może pozwolisz mi podwieźć cię do domu?
Zawahałam się, ale tylko przez chwilę. – W porządku – odpowiedziałam, a on skinął głową i wskazał na czarny samochód zaparkowany niedaleko.
Podróż do mojego mieszkania upłynęła w ciszy, ale nie była to niezręczna cisza. Czułam się dziwnie komfortowo, słysząc tylko szum silnika i czując jego obecność obok mnie. Gdy zatrzymaliśmy się pod moim budynkiem, spojrzałam na niego z uśmiechem.
– Dzięki za podwiezienie, Hector.
– Sophie... – Zaczął, zanim zdążyłam wysiąść. Jego głos brzmiał jak prośba. – Może... wyszlibyśmy kiedyś razem? Poza pracą.
Spojrzałam na niego, zaskoczona jego bezpośredniością, ale w jego oczach widziałam tylko szczerość i nadzieję. Wahałam się przez chwilę, czując, jak napięcie w moim ciele ustępuje miejsca czemuś innemu – ekscytacji.
– Chętnie – odpowiedziałam cicho.
Jego twarz rozświetlił uśmiech, a serce zabiło mi mocniej. – W takim razie... odezwę się jutro. Dobranoc, piękna.
Nazwał mnie piękną.
•
Dzień później, około południa, dostałam od Hectora wiadomość. „Gotowa na małą przygodę? Ubierz się wygodnie. Będę za godzinę."
Nie miałam pojęcia, co zaplanował, ale już sam fakt, że wysłał wiadomość, wywołał u mnie uśmiech. Ubrałam się w proste dżinsy, białą bluzkę i sportowe buty, a gdy zobaczyłam go przed moim budynkiem, poczułam, jak serce znów przyspiesza.
– Gotowa? – zapytał, otwierając drzwi swojego samochodu.
– Nie wiem, na co – odparłam z uśmiechem, zajmując miejsce obok niego.
– To dobrze – odpowiedział tajemniczo i ruszył.
Przejażdżka minęła bardzo dobrze, po niespełna pół godzinie dojechaliśmy na wzgórza Montjuïc. Hector zaparkował samochód i wskazał na mały kosz piknikowy, który wyjął z bagażnika.
– Piknik? – zapytałam zaskoczona, a on skinął głową.
– Pomyślałem, że przyda nam się trochę spokoju, z dala od całego tego chaosu – wyjaśnił, prowadząc mnie w stronę zielonej polany z widokiem na miasto.
Rozłożyliśmy koc na trawie, a on wyciągnął z kosza różne przekąski – hiszpańskie tapas, słodkości i butelkę wina.
– Nie wiedziałam, że masz w sobie takie romantyczne zapędy – zażartowałam, próbując ukryć lekkie zmieszanie.
CZYTASZ
Ocean eyes | Héctor Fort
Fanfic- Nie wierzę, że kiedykolwiek myślałem, że cię kocham. To wszystko było kłamstwem? - syknął Hector • treści 18+ !