23 - chance

70 13 7
                                    


Dni mijały, a Hector coraz bardziej angażował się w naprawianie tego, co kiedyś zdawało się nieodwracalne. Sophie zauważała drobne gesty, które w inny sposób mogłyby umknąć, ale teraz wydawały się dla niej najważniejsze. Wiedziała, że on naprawdę stara się ją zrozumieć, choć oboje jeszcze nie wszystko naprawili. Było to jednak coś, co dawało jej nadzieję, że ich historia nie zakończy się w tej mętnej przeszłości.

Pewnego dnia, gdy słońce zachodziło za horyzontem, Hector zaprosił ją na kolację. Nie powiedział jej, dokąd mają się udać, ale uśmiechając się tajemniczo, kazał jej wsiąść do samochodu. Sophie, choć lekko zaskoczona, czuła, że to kolejny krok w stronę ich odbudowy.

Po drodze Hector nie mówił za wiele, tylko od czasu do czasu zerkał na nią z ciepłym uśmiechem. Sophie mogła wyczuć, że stara się stworzyć idealną atmosferę, jakby próbował przekazać jej coś więcej, niż tylko zaproszenie na kolację. Czuła, że to coś ważnego.

W końcu dotarli na miejsce — małą, urokliwą restaurację tuż przy jeziorze, która była ich pierwszym wspólnym miejscem. Choć minęło już sporo czasu, od razu poczuła się, jakby znowu była tam po raz pierwszy, tylko teraz wszystko było inne. Byli innymi ludźmi, dojrzalszymi, bardziej świadomymi tego, co ich łączy. To było miejsce, które znało ich historię, pełne wspomnień, ale także nadziei na przyszłość.

Hector otworzył drzwi restauracji i uśmiechnął się do niej, kiedy weszli do środka.

— Chciałem, żebyśmy znów poczuli się jak wtedy — powiedział cicho. — Kiedy wszystko było prostsze, kiedy mogliśmy marzyć o przyszłości. Chciałem ci pokazać, że to, co było, ma znaczenie. A to, co będzie, jest dla mnie równie ważne.

Sophie spojrzała na niego z zaskoczeniem, ale też z ciepłem w sercu. Nie spodziewała się takiego wyznania, szczególnie, że w ostatnich tygodniach Hector bardziej starał się pokazać swoje uczucia przez małe gesty niż przez wielkie słowa.

— Hector, to naprawdę piękne, ale... — zaczęła, jednak on przerwał jej gestem.

— Pozwól, że skończę. Wiem, że nie zawsze byłem idealny, wiem, że zbyt często się zamykałem w sobie. Ale chcę, żebyś wiedziała, że teraz nie będę czekał, aż coś się samo naprawi. Chcę ci pokazać, jak bardzo cię kocham i jak bardzo jestem gotów walczyć o naszą przyszłość.

Sophie poczuła, jak łzy zaczynają zbierać się w jej oczach. Nigdy nie sądziła, że usłyszy takie słowa. Ten hiszpan zawsze był dla niej kimś, kto potrafił się ukryć za swoją dumą, za nieśmiałością, za milczeniem. Teraz, widząc w jego oczach autentyczność, poczuła, że nie tylko on się zmienia. Ona również.

— Hector... — wyszeptała, nie mogąc ukryć emocji. — Nie wiem, co powiedzieć. Moje serce już nie jest pełne żalu, jak wcześniej. Czuję, że to może być nasz moment. Moment, w którym naprawdę zaczniemy budować to, czego oboje pragniemy.

Hector podszedł do niej, chwycił jej dłoń i spojrzał w jej oczy, jakby chciał, by wiedziała, że mówi to całym sobą.

— Będę starał się każdego dnia pokazywać ci, że nie tylko w tym momencie, ale przez całe życie będę walczyć o ciebie, o nas. Bo to, co mamy, nie jest przypadkowe. Chcę, żebyś była częścią mojego życia na zawsze, Sophie.

Sophie poczuła, jak jej serce bije mocniej. Wszystko, czego potrzebowała, to czas i przestrzeń, by znowu uwierzyć w miłość. W ich miłość. I teraz, patrząc na Hectora, wiedziała, że może spróbować. Wiedziała, że nie chodziło o wielkie gesty, ale o małe chwile, które budują zaufanie i odbudowują to, co mogło się zdawać stracone.

Podczas kolacji, kiedy jedli swoje ulubione dania, rozmawiali o przeszłości, ale w inny sposób. Nie przez pryzmat błędów, ale przez pryzmat tego, czego się nauczyli. Oboje czuli, że to, co przeżyli, dało im większą siłę. Sophie zaczynała wierzyć, że ich związek ma szansę, jeśli tylko będą gotowi stawić czoła wszystkim wyzwaniom, które przed nimi.

Ocean eyes | Héctor FortOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz