35 - guest

29 10 3
                                    


Słońce powoli przedzierało się przez zasłony pokoju w rodzinnym domu Hectora. Cisza poranka była przerywana jedynie odległym śpiewem ptaków. Sophie obudziła się pierwsza, czując miękkość pościeli i delikatny zapach jaśminu, który unosił się w powietrzu. Przez chwilę leżała, wpatrując się w sufit, próbując uporządkować myśli po intensywnym wieczorze z rodziną chłopaka.

Obróciła głowę i spojrzała na niego. Spał spokojnie, z lekkim uśmiechem na twarzy, jakby nawet w snach czuł się szczęśliwy. Jego ciemne włosy opadały na czoło w nieładzie, a ramiona lekko drgały przy każdym oddechu. Sophie uśmiechnęła się do siebie, czując ciepło w sercu. Widok Hectora w tej chwili wydawał się tak naturalny, tak intymny, że poczuła, jak jej serce bije szybciej.

Nie mogąc się powstrzymać, delikatnie dotknęła jego policzka, przesuwając palcami po linii jego szczęki. Hector poruszył się leniwie i otworzył oczy, które były jeszcze półprzymknięte, ale pełne ciepła.

— Dzień dobry, — wyszeptała blondyna, czując lekkie zażenowanie, że go obudziła.

Hector przeciągnął się z uśmiechem. — Dzień dobry, hermosa,— odpowiedział, a jego głos był niski i lekko zachrypnięty. Przysunął się bliżej, obejmując ją ramieniem. — Nie ma lepszego widoku o poranku niż ty.

Sophie zaśmiała się cicho, próbując ukryć rumieniec.
— Och, przestań,— powiedziała z zawstydzeniem.

Hector uniósł rękę, by delikatnie odgarnąć kosmyk włosów z jej twarzy. — Nie, naprawdę,- powiedział cicho, patrząc na nią intensywnie. — Masz oczy jak ocean, Sophie. Czasami patrzę na ciebie i czuję, jakbym się w nich gubił.

Jego słowa były szczere, a spojrzenie tak pełne emocji, że Sophie nie wiedziała, co odpowiedzieć. Zamiast tego przysunęła się bliżej, czując, jak Hector obejmuje ją mocniej. Leżeli tak przez chwilę, w milczeniu, słuchając swoich oddechów.

— Wiesz, - powiedziała nagle Sophie, przerywając ciszę, — nigdy nie myślałam, że będę tak szczęśliwa. Z tobą wszystko wydaje się takie... proste.

Hector uśmiechnął się lekko, a jego spojrzenie stało się jeszcze cieplejsze. — To dlatego, że wszystko, co się liczy, jesteś ty. Reszta to tylko szczegóły.

Ich chwila intymności została przerwana przez delikatne pukanie do drzwi. Głos matki Hectora dobiegł zza ściany: — Śniadanie jest gotowe, dzieciaki! Nie każcie nam czekać!

Sophie zaśmiała się, a Hector przewrócił oczami, ale na jego twarzy wciąż gościł uśmiech. — Wygląda na to, że czas zejść na dół,— powiedział, delikatnie całując ją w czoło. — Ale obiecuję, że ten poranek to tylko początek dobrego dnia.

Sophie wstała, czując, że ich więź jest jeszcze silniejsza. Cokolwiek przyniesie dzień, wiedziała, że z Hectora u boku jest gotowa stawić temu czoła.

Po śniadaniu, które było pełne ciepłych rozmów i żartów, Sophie i Hector postanowili wyjść na spacer po rodzinnych stronach chłopaka. Słońce świeciło wysoko, a delikatny wiatr niósł zapach cytrusowych drzew z pobliskiego sadu. Spacerowali, trzymając się za ręce, gdy nagle Hector odebrał telefon.

Jego wyraz twarzy zmienił się na chwilę – zaskoczenie mieszało się z lekkim niepokojem. — Sophie, musimy wracać do domu. Ktoś przyszedł nas odwiedzić. To ważne.

Sophie spojrzała na niego zaskoczona, ale nic nie powiedziała. Hector poprowadził ją szybkim krokiem w stronę rodzinnego domu. Gdy tylko weszli do środka, zauważyła, że atmosfera była napięta. W salonie, na sofie, siedział mężczyzna. Miał krótko przystrzyżone włosy, elegancką marynarkę i wyraz twarzy sugerujący, że nie przyjechał tu z wizytą towarzyską.

— Sophie, to Diego,- przedstawił go Hector, wskazując na mężczyznę. — Mój były agent.

Sophie zmarszczyła brwi, próbując zrozumieć, co takiego Diego mógłby od nich chcieć. — Cześć, - powiedziała ostrożnie, siadając obok Hectora.

Diego odchrząknął i spojrzał na Hectora z czymś, co można było odczytać jako mieszankę skruchy i determinacji. — Hector, musimy porozmawiać. Wiem, że zakończyliśmy współpracę, ale... sprawa jest poważna.

— Jak poważna? - Hector zapytał chłodno.
— Zerwałem z tobą kontakt, bo przestałem ci ufać. Nie zmarnowałem tej szansy, by się odciąć.

Diego westchnął, opuszczając głowę. — To dotyczy twojej przeszłości w akademii. Pewne sprawy, które tam zostały zamiecione pod dywan, zaczynają teraz wypływać. A ja jestem jednym z niewielu, którzy mogą cię ochronić.

Sophie spojrzała na Hectora, widząc, jak jego szczęka zaciska się z każdym słowem Diego. — O czym ty mówisz? - zapytała, zanim Hector zdążył odpowiedzieć.

Diego zerknął na nią, a potem z powrotem na Hectora. — To długa historia. Ale jeśli nic z tym nie zrobimy, twój wizerunek, twoja kariera – wszystko może runąć jak domek z kart.

Hector spojrzał na Sophie, a potem na Diego. — Jeśli chcesz, żebym ci zaufał, mów jasno. Co się dzieje?

Diego spojrzał wprost na Hectora. — Pamiętasz trenera, który zniknął z akademii, kiedy byłeś jeszcze juniorem? Ktoś wyciągnął stare oskarżenia wobec niego, a ty jesteś wymieniony w raportach. Niczego ci nie zarzucają, ale już samo twoje nazwisko wystarczy, żeby media to podchwyciły.

Hector poczuł, jak grunt usuwa mu się spod nóg. Przeszłość, o której myślał, że już dawno została za nim, właśnie wracała, by go dopaść. Sophie ścisnęła jego rękę, dając mu do zrozumienia, że jest przy nim.

— Czego ode mnie chcesz, Diego? - zapytał w końcu.

— Musisz to wyjaśnić, zanim sprawa trafi do prasy. Mam pewne kontakty, które mogą ci pomóc... ale musimy działać szybko.

Hector wstał, przechodząc kilka kroków po pokoju.
— To nie może być przypadek. Dlaczego teraz? Dlaczego po tylu latach?

— To wszystko, co wiem, - odpowiedział Diego. — Teraz decyzja należy do ciebie.

Hector spojrzał na Sophie, która patrzyła na niego z troską. — Poradzimy sobie z tym, - powiedziała cicho, ale pewnie. — Nie pozwolę, żeby przeszłość zrujnowała twoją przyszłość."

Diego wstał. — Daj mi znać, jeśli zdecydujesz się na moją pomoc. Ale pamiętaj, że czas działa na niekorzyść.

Po jego wyjściu w salonie zapadła cisza. Hector usiadł obok Sophie, opierając głowę na jej ramieniu. — Co ja mam teraz zrobić? - zapytał, bardziej do siebie niż do niej.

Sophie spojrzała na niego z determinacją. — Nie uciekasz. Stawiasz temu czoła. I ja będę z tobą na każdym kroku.

W tym momencie Hector zrozumiał, że Sophie nie jest tylko jego ukochaną – była jego partnerką w każdym aspekcie życia, gotową walczyć razem z nim, bez względu na to, co przyniesie przyszłość.

Ocean eyes | Héctor FortOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz