Kiedy wieczór powoli dobiegał końca, a drużyna zaczynała się zbierać, Hector poczuł, że coś zaczyna się zmieniać. Atmosfera w pubie była lekka i przyjemna, ale po kilku godzinach wspólnego śmiechu, rozmów i toastów, zaczynał odczuwać zmęczenie. W końcu, podnosząc się ze swojego miejsca, wyjął telefon z kieszeni.Zauważył, że na ekranie pojawił się nieoczekiwany numer. To był telefon od Sophie. Hector nie zwlekał ani sekundy dłużej, wybrał połączenie.
– Hej, kochanie – powiedział, widząc jej imię na wyświetlaczu. – Co się stało?
Sophie w słuchawce była wyraźnie zestresowana. Słychać było, że ma trudności z mówieniem.
– Hector, musisz wrócić do domu. Zaraz przyjadę po ciebie... coś się dzieje.
Jej głos był niepokojący, a Fort od razu poczuł niepokój.
– Co się dzieje, Sophie? – zapytał szybko, spoglądając na swoich kolegów, którzy natychmiast zauważyli zmianę w jego zachowaniu.
– To... To chyba nic poważnego, ale wolę, żebyś był przy mnie. Po prostu wróć, proszę.
Blondynka nie powiedziała nic więcej, ale ton jej głosu zdradzał, że coś niepokojącego wydarzyło się w jej stanie zdrowia. Hector poczuł, jak cała atmosfera radości nagle się zmienia. W jednej chwili cały pub, wszystkie śmiechy i rozmowy przestały istnieć. Liczył się tylko powrót do domu, do Sophie.
– Słuchaj, chłopaki, muszę lecieć – powiedział szybko do reszty drużyny, nawet nie czekając na odpowiedź. – Sophie coś się dzieje. Będę w kontakcie.
Wszyscy przyjaciele spojrzeli na siebie, a Robert, który od razu zauważył niepokój w zachowaniu młodszego kolegi, tylko kiwnął głową.
– Spokojnie, Hector, bądź tam, gdzie trzeba. Daj znać, jak coś.
Hector nie tracił czasu. Wyszedł z pubu, a w jego głowie kotłowały się setki myśli. Co się stało? Czy Sophie czuła się źle? Zbliżając się do swojego samochodu, jego ręce zaczęły się pocić. W tym momencie nie liczyło się nic poza nią i jej bezpieczeństwem.
Po drodze próbował ponownie się do niej dodzwonić, ale telefon nie odbierał. Każda minuta czekania zdawała się trwać wieczność. Po kilku minutach jazdy dotarł do swojego domu. Kiedy wchodził do środka, zastał Sophie siedzącą na kanapie, blado wyglądającą, ale – jak się okazało – spokojną.
– Hej... co się dzieje? – zapytał, zbliżając się do niej i siadając obok. Dziewczyna spojrzała na niego z lekkim uśmiechem, próbując go uspokoić.
– To nic poważnego, Hector. Po prostu... po prostu myślę, że to znak, że muszę zwolnić tempo. Trochę się zestresowałam.
Hector usiadł obok niej, kładąc rękę na jej ramieniu.
– Chciałem być przy tobie – powiedział, głaszcząc jej dłoń. – Co się stało? Przecież wszystko miało być w porządku...
Sophie spojrzała na niego i po chwili, z lekkim wahaniem, wyjawiła:
– Mam skurcze, kochanie... To może być oznaka, że muszę się bardziej oszczędzać. Lekarze mówili, że teraz to normalne, ale chyba nie powinnam tyle się denerwować.
Hector przyciągnął ją do siebie, starając się uspokoić. Jego serce biło szybciej, ale wiedział, że musi być silny, dla niej i dla przyszłego dziecka.
– To nic, myszko. Teraz się tylko zrelaksuj. Dziecko jest w porządku, a ja będę tu, kiedy mnie potrzebujesz. Będziemy przechodzić przez to razem.
Sophie uśmiechnęła się, ale w jej oczach było coś więcej niż tylko spokój. Było to uczucie, że wspólnie pokonają wszystko, co życie im zaserwuje.
W tej chwili oboje wiedzieli, że cokolwiek się stanie, mają siebie nawzajem, a to wystarczy, by poradzić sobie z każdą trudnością.
Kilka dni po tym, jak Hector wrócił do domu, a Sophie poczuła się lepiej, życie powoli wróciło do normy. Choć skurcze ustąpiły, ona wciąż czuła się trochę osłabiona, więc starała się bardziej odpoczywać. Hector, z drugiej strony, nie mógł odpuścić treningów, ale codziennie wracał do domu, by spędzać czas z nią i opiekować się nią.
Wieczorami, po zakończeniu treningów, zawsze starał się stworzyć dla niej specjalną przestrzeń do odpoczynku, ciepły posiłek, chwile rozmów przy filmach, a także planowanie przyszłości. Wiedział, że teraz, bardziej niż kiedykolwiek, muszą być zespołem, nie tylko na boisku, ale i w życiu prywatnym.
Jednak zbliżał się najważniejszy mecz sezonu, finał Ligi Mistrzów. Trener Barcelony dał wszystkim zawodnikom jasny sygnał, że każda minuta na boisku będzie miała znaczenie. Hector czuł ciężar odpowiedzialności, ale nie pozwalał, by stres odbierał mu spokój.
Tego dnia, przed treningiem, gdy wchodził do szatni, zauważył, że atmosfera była trochę inna niż zwykle. Wszyscy byli w dobrym humorze, rozmawiali i żartowali. Widać było, że drużyna jest zjednoczona, pełna energii. Przynajmniej w tym momencie, na boisku, nie było żadnych problemów.
Kiedy Hector zamknął drzwi szatni, usłyszał znajomy głos, który krzyczał do niego z końca pomieszczenia.
– Hector! – krzyknął Pedri, wchodząc z piłką do szatni. – Wiesz, że w sobotę mamy ten wielki mecz, nie?
Hector uśmiechnął się, odpowiadając z pewną dozą humoru.
– Oczywiście, że wiem. W końcu nie zamierzam przegapić żadnego meczu z drużyną!
Zanim zdążył powiedzieć coś więcej, w szatni pojawił się Lewandowski z uśmiechem na twarzy.
– I jak, Hector, wszystko w porządku u ciebie? Słyszałem o tej sytuacji z Sophie... dobrze, że wszystko się unormowało – powiedział, uśmiechając się do niego z wyraźną troską w oczach.
– Tak, dzięki. Sophie jest w porządku, ale... muszę przyznać, że trochę się stresuję, gdy chodzi o nią. – odpowiedział Hector.
Zanim Lewandowski zdążył odpowiedzieć, rozległ się śmiech z drugiego końca szatni. To Balde i Lamine Yamal zaczęli żartować z Hectora, rzucając do niego głupie pytania o przyszłość, o dziecko, a nawet o jego plany w przypadku narodzin.
Hector śmiał się razem z nimi, ale w głębi serca czuł, jak bardzo jego życie się zmienia. Był dumny, że ma tych ludzi obok siebie – drużynę, która była dla niego nie tylko kolegami z boiska, ale i przyjaciółmi, na których mógł liczyć.
Kiedy cała drużyna była już gotowa do treningu, Hector od razu poczuł, że na boisku nie ma miejsca na myślenie o tym, co dzieje się poza nim. Poczucie odpowiedzialności za przyszłość nie zniknęło, ale w tym momencie liczyła się tylko gra.
Mecz zbliżał się wielkimi krokami. W głowie Hectora zaczęły pojawiać się różne myśli – zarówno o tym, co czeka go w najbliższym czasie, jak i o jego rodzinie. Wiedział, że Liga Mistrzów, Laliga to wielka okazja, ale jeszcze większym wyzwaniem będzie to, jak pogodzić życie sportowca z byciem ojcem. Jednak był pewny, że ma u siebie najlepszą drużynę i Sophie, która zawsze będzie przy nim, niezależnie od tego, co się stanie.
Po treningu, kiedy już zbierali się do wyjścia, Hector zadzwonił do Sophie.
– Kochanie, dobrze się czujesz? Wiesz, że zawsze jestem z tobą – powiedział, czując potrzebę przypomnienia jej o tym, jak bardzo mu na niej zależy.
– Tak, jest w porządku. Tylko czekam na ciebie, żebyś wrócił – odpowiedziała Sophie.
Hector uśmiechnął się do siebie i wsiadł do samochodu, czując, że w tej chwili wszystko, co robi, ma sens.
CZYTASZ
Ocean eyes | Héctor Fort
Fanfiction- Nie wierzę, że kiedykolwiek myślałem, że cię kocham. To wszystko było kłamstwem? - syknął Hector • treści 18+ !