37 - forever

71 11 2
                                    


Kilka dni po odkryciu, że spodziewają się chłopca, Sophie zaczęła zauważać, że jej ukochany jest bardziej tajemniczy niż zwykle. Spędzał długie godziny poza domem, tłumacząc to treningami czy spotkaniami drużynowymi. Chociaż wiedziała, że to część jego zawodowego życia, coś w jego zachowaniu budziło jej podejrzenia.

Pewnego wieczoru, gdy Hector wrócił później niż zwykle, ona czekała na niego w salonie, trzymając w dłoni kubek ciepłej herbaty.

— Nie chcę być wścibska, ale ostatnio zachowujesz się... inaczej. Czy coś się dzieje? - zapytała, unosząc brwi.

Fort zdjął kurtkę i usiadł obok niej, uśmiechając się z rozbrajającym urokiem. — Nic złego się nie dzieje, obiecuję. Ale masz rację, coś planuję. To niespodzianka.

— Niespodzianka? - blondynka spojrzała na niego podejrzliwie. — Wiesz, że nie jestem najlepsza w czekaniu na niespodzianki.

Chłopak zaśmiał się i pocałował ją lekko w policzek.
—Musisz mi zaufać. Jeszcze kilka dni i wszystko się wyjaśni. Obiecuję, że ci się spodoba.

Tak jak powiedział, kilka dni później poprosił Sophie, aby się ubrała „trochę elegancko" i była gotowa o siódmej wieczorem. Zaintrygowana, zrobiła, o co prosił, choć przez cały czas próbowała wyciągnąć z niego więcej szczegółów.

Gdy nadeszła godzina, Hector Fort pojawił się w drzwiach, ubrany w garnitur i z bukietem róż w dłoni.

Gdy nadeszła godzina, Hector Fort pojawił się w drzwiach, ubrany w garnitur i z bukietem róż w dłoni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

( i'm sorry, too hot)

— Jesteś gotowa? - zapytał, a w jego oczach błyszczała ekscytacja.

— Powiesz mi w końcu, dokąd idziemy? - zapytała, biorąc od niego kwiaty.

— Nie teraz. Musisz się trochę pomęczyć,- odparł z uśmiechem, prowadząc ją do samochodu.

Po krótkiej jeździe zatrzymali się przed niewielką restauracją, którą Sophie od razu rozpoznała. To tutaj byli na jednej z ich pierwszych randek – miejscu, które miało dla nich szczególne znaczenie.

Hector poprowadził ją do stolika przy oknie, gdzie czekała na nich kolacja przy świecach. Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona.

— Naprawdę się postarałeś. Ale... dlaczego dzisiaj?

— Sophie, od dnia, w którym cię poznałem, moje życie zmieniło się na lepsze. Jesteś moim światem, moim oceanem, moją przyszłością. A teraz, gdy oczekujemy naszego syna, wiem, że chcę spędzić z tobą resztę mojego życia. Wszystko, dla ciebie.

Sophie zasłoniła usta dłonią, a łzy napłynęły jej do oczu. Przez chwilę była zbyt wzruszona, by cokolwiek powiedzieć.

🤏

Wieczór zakończyli spacerem po ulicach Barcelony. Sophie czuła się jak we śnie – była zakochana i czekała na ich wspólne dziecko. Kiedy Hector objął ją ramieniem, patrząc na rozgwieżdżone niebo, wszystko wydawało się idealne.

— Wiesz, - powiedział, całując ją w czoło, — to dopiero początek naszej wspólnej przygody. Cokolwiek się wydarzy, zawsze będę przy tobie.

I w tamtej chwili Sophie wiedziała, że to była prawda.

Hector od dłuższego czasu podejrzewał, że jego menadżer, Roberto, działa na własną korzyść, a nie w interesie swoich podopiecznych. Transakcje były niejasne, a pieniądze z kontraktów nie zawsze trafiały tam, gdzie powinny. Mimo że skupiał się na nadchodzących meczach i przygotowaniach do powitania dziecka, nie mógł dłużej ignorować sytuacji.

Sophie zauważyła jego napięcie i zachęcała go do działania.

— Musisz to wyjaśnić, kochanie. Nie tylko dla siebie, ale dla nas.

Te słowa przekonały go, że czas stawić czoła problemowi.

Spotkanie z Roberto odbyło się w eleganckim biurze agencji sportowej, które wydawało się bardziej imponujące, niż było to konieczne. Fort wszedł pewnym krokiem, mimo że w środku czuł gniew i niepewność. Sophie, choć w zaawansowanej ciąży, nalegała, by mu towarzyszyć.

Roberto powitał ich szerokim uśmiechem, który nie sięgał jego oczu.

– Hector, Sophie! Co za niespodzianka. Czyżbyście przyszli pogratulować sobie nawzajem przed narodzinami?

Hector nie odpowiedział od razu. Usiadł naprzeciwko Roberto i spojrzał mu prosto w oczy.

– Nie jestem tu dla miłych rozmów, Roberto. Zbyt długo ignorowałem twoje działania. Znalazłem dowody na to, że nie wszystkie pieniądze z moich kontraktów trafiały na moje konto.

Uśmiech na twarzy Roberto zniknął w jednej chwili.

– Hectorze, proszę... – zaczął agent, ale piłkarz mu przerwał.

– Mam dokumenty potwierdzające twoje machlojki. Już nie zamierzam milczeć. Masz dwie opcje: zwracasz, co mi się należy, i natychmiast kończymy naszą współpracę, albo sprawa trafi do sądu.

Sophie, siedząc obok, wyciągnęła rękę i delikatnie położyła ją na dłoni Hectora. Jej spokojna obecność dodawała mu siły, ale jednocześnie sprawiała, że Roberto czuł się bardziej osaczony.

Agent zaczął się tłumaczyć, używając wymówek, które tylko pogarszały sytuację.

– To były tylko błędy księgowe, nic osobistego... – próbował bronić się, ale Hector nie dał się zwieść.

– Wiesz, co jest osobiste? – przerwał mu piłkarz. – Moja kariera. Moja rodzina. Zawiodłeś mnie, Roberto, a ja już nie zamierzam tego tolerować.

Roberto zaczął panikować. Widząc, że nie ma wyjścia, zgodził się na ugodę, wiedząc, że Hector nie blefuje.

– Dobrze, zwrócę wszystko, co się należy, i zakończymy naszą współpracę – powiedział, nie ukrywając frustracji.

Kiedy wyszli z biura, Hector odetchnął z ulgą, choć gniew wciąż w nim pulsował.

– I co teraz? – zapytała Sophie, trzymając go za rękę.

Brunet spojrzał na nią i lekko się uśmiechnął.

– Teraz? Zatrudnię kogoś, kto będzie mnie reprezentował z uczciwością. A potem skupiam się na tym, co najważniejsze.

Sophie ścisnęła jego dłoń mocniej.

– Jestem z ciebie dumna, Hector.

Choć rozwiązanie sprawy z agentem nie było proste, Hector poczuł, że to kolejny krok w budowaniu lepszej przyszłości – dla siebie, dla jego ukochanej i dla ich syna.

Ocean eyes | Héctor FortOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz