24 - just after

41 11 2
                                    


Dom Forta

Hector leżał obok niej, patrząc na sufit. Czuł, jak serce bije mu szybciej, choć było to bardziej spokój niż emocje wywołane pożądaniem. Z jego strony to nie było tylko pragnienie bliskości fizycznej, ale głęboka potrzeba naprawienia wszystkiego, co między nimi poszło nie tak. Był pełen obaw, czy to wystarczy, by wszystko odbudować, ale wiedział, że to, co zrobili, miało dla nich ogromne znaczenie.

– Sophie... – jego głos był cichy, ale pełen emocji. – Czy czujesz, że to był dobry krok? Nie chcę cię zmuszać do niczego. Po prostu... mam nadzieję, że to początek czegoś nowego.

Sophie obróciła się na bok, patrząc na niego z czułością. W jej oczach odbijało się tyle sprzecznych emocji, ale mimo wszystko była w tej chwili z nim, gotowa wziąć ten krok w nieznane. Zawahała się na chwilę, jakby zastanawiała się, czy to, co powiedziała wcześniej, jest wystarczająco wyraźne.

– Myślę, że... to nie jest tylko o tym, co się stało między nami teraz, Hector – odpowiedziała cicho, w jej głosie było coś delikatnego. – To o tym, co oboje musimy zrozumieć. Chciałabym, żebyśmy zaczęli wszystko od nowa. Ale to wymaga czasu, to nie będzie łatwe.

Hector spojrzał na nią, widząc w jej oczach coś, czego nie było tam wcześniej – w tej chwili czuł, że Sophie naprawdę chce spróbować. Chociaż nadal nie mieli wszystkich odpowiedzi, wiedział, że mogą przynajmniej zacząć od prawdy, od rozmów, które nie będą pełne obwiniania, ale zrozumienia.

– Czas... to jest coś, czego będziemy potrzebować. Ale to, co mamy teraz, daje mi nadzieję. Naprawdę chcę naprawić to, co było między nami, Sophie.

Sophie skinęła głową, czując, jak jej serce nieco się uspokaja. Była pełna obaw, ale te obawy były teraz łatwiejsze do zniesienia, kiedy wiedziała, że Hector chce tej samej rzeczy. Zaczynali wreszcie rozumieć, że nie muszą być doskonali, by naprawić to, co się zepsuło. Ważne było to, że byli gotowi spróbować, bo to było to, co naprawdę miało znaczenie.

Cisza między nimi była tym razem spokojna, niepełna niepokoju. Sophie czuła się bezpiecznie, a Hector miał wrażenie, że w tej chwili zbliżenie, które miało miejsce, było początkiem czegoś silniejszego niż to, co znali wcześniej. To nie było tylko o pragnieniu. To było o odbudowywaniu zaufania.

– Pamiętasz, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy? – zapytał nagle Hector, patrząc na nią z lekkością, jakby chciał przywrócić jakąś dawno zapomnianą radość.

Sophie uśmiechnęła się, choć nieco smutno. – Tak, to było w parku. Byłeś taki pewny siebie, a ja... nie miałam pojęcia, jak się wtedy poczułam.

Hector zaśmiał się delikatnie, czując, jak lżejsze staje się powietrze wokół nich. – Pamiętam, że byłem trochę jak idiota, ale tak cię wtedy zauważyłem, że wiedziałem, że nie mogę się poddać. Teraz... teraz wiem, że to nie będzie takie proste. Ale chcę spróbować. Z każdym dniem.

Sophie patrzyła na niego i czuła, że w tym momencie nie muszą mieć wszystkich odpowiedzi. Ważne było to, że byli razem, że chcieli przejść przez to wszystko wspólnie. Z jej strony była to droga niepewności, ale z odrobiną nadziei, którą coraz bardziej dostrzegała.

– Chcę tego, Hector. Chcę, żebyś był częścią mojego życia, ale musimy to robić po kawałku. Powoli. Bez pośpiechu.

Hector przyciągnął ją do siebie, obejmując delikatnie, jakby chcąc jej pokazać, że nie będzie jej ponownie zawodził. Wiedział, że to, co przed nimi, nie będzie łatwe, ale z każdym dniem stawali się silniejsi, a ich więź miała szansę się odbudować.

I choć nie wiedzieli, co przyniesie przyszłość, oboje czuli, że ten moment był początkiem czegoś, co warto było spróbować.

Ocean eyes | Héctor FortOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz