XII

3.7K 241 13
                                        

- Nie denerwuj się, to dla mojej mamy, muszę ją jakoś udobruchać. - uśmiechnęłam się mrużąc oczy. Chłopak westchnął. Dojechaliśmy do domu Jasia. Mojego chłopaka. Ugh, jak to świetnie brzmi. Jan Dąbrowski - chłopak Aurelii Lis. Moje marzenie się spełniło. Teraz jeszcze cudowny dom w Warszawie, my jako małżeństwo i gromadka dzieci. Idealne życie z idealnym chłopakiem.

- Odnoszę wrażenie, że się do mnie wprowadzasz. - uniósł jedną brew do góry i się uśmiechnął.

- To złe odnosisz wrażenie. - posłałam mu najbardziej złośliwy uśmiech z wszystkich moich uśmiechów. Resztę drogi pokonaliśmy w ciszy.

*********

- Jezus, jakie to ciężkie. - powiedział chłopak wnosząc ostatnią torbę do mieszkania. Zagryzłam wargę a po chwili na niego skoczyłam.

- Dziękuję. - mruknęłam i wpiłam się w jego słodkie usta. Chłopak pogłębiał pocałunek. Chwycił mnie za pośladki i podrzucił do góry. Wplotłam ręce w jego włosy. Usiadł na kanapie, przez co usiadłam na nim okrakiem. Oparłam czoło o jego.

- Nawet nie wiesz jakie to było uczucie kiedy chciałam Cię pocałować a nie mogłam. - szepnęłam.

- Oj, dobrze wiem. - odszepnął. Cmoknął mnie delikatnie w usta. Pocałowałam go mocniej i właśnie w tym momencie zadzwonił mi telefon. Jęknęłam opadając na ciało chłopaka. Wyjęłam telefon z torebki i odebrałam nie patrząc na to kto dzwoni.

- Halo? - mruknęłam.

- A może przyszłabyś z Jasiem? - usłyszałam głos mojej rodzicielki.

- Co.. nie. Um, to znaczy... Jasiek nie może. - burknęłam. Jasiek chyba wszystko słyszał, bo wyrwał mi telefon z ręki i przyłożył do ucha.

- Dzień dobry, z tej strony Jaś. Bardzo chętnie przyjdę. - powiedział patrząc na mnie morderczym wzrokiem.

- Dobrze... okej... yhm... Do widzenia! - powiedział rozłączając się. - Za pół godziny wyjeżdżamy, ogarnij się. - powiedział do mnie, zrzucając mnie z siebie i wstając. Nie wiem o co mu chodzi, ale jest zły.

- Misiuuu. Co się stało? - powiedziałam smutnym głosem chwytając go za rękę.

- Dlaczego nie chcesz, żebym poszedł z tobą? - powiedział z wyrzutem, odrzucając moją rękę.

- Przepraszam... Chciałam, żebyś najpierw poznał moich rodziców tylko. Nie wiesz jaka jest moja ciocia, jak się dowie, że mam chłopaka, w dodatku sławnego to będzie o tym plotkować z sąsiadkami, a następnym razem przyjedzie ze swoimi sąsiadkami i ich córkami, które są firankami. - westchnęłam.

- W sumie.. Przepraszam, nie powinienem tak zareagować. - pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się słabo. Obydwoje byliśmy zmęczeni zakupami więc poszliśmy pod prysznic. Najpierw on, potem ja. Poszłam do salonu w którym było mnóstwo toreb z zakupami. Odszukałam torbę z House'a i wyciągnęłam bluzy. Na ich widok się uśmiechnęłam.

- Kochanie, chodź na chwilę, mam coś dla ciebie! - krzyknęłam. Po chwili brunet stał obok mnie. Podałam mu bluzę dla niego. Gdy przeczytał napis uniósł mnie i przytulił.

- Nie musiałaś. - powiedział odklejając się ode mnie.

- Ale chciałam. - uśmiechnęłam się. - Poza tym to takie małe podziękowanie za tamte kosmetyki. - chłopak się uśmiechnął.

- To co? Zakładamy je? - spytał po chwili. Skinęłam głową. Wygrzebałam wcześniej kupioną różową bieliznę, czarne skarpetki i jasne jeansowe spodnie z wysokim stanem. To i siatkę z kosmetykami zaniosłam do łazienki i się zakluczyłam. Wzięłam szczotkę do włosów Jasia i rozczesałam je. Na szafce leżały gumki do włosów i wsuwki, którymi miałam zrobioną wczorajszą fryzurę. Spięłam włosy w wysokiego koka. Zdjęłam szlafrok i założyłam przygotowane wcześniej ciuchy. Zrobiłam lekki makijaż i wyszłam z łazienki. Wyjęłam z torby z Cropp'a tenisówki i włożyłam je na nogi.

- Gotowa? -spytał Jasiek wychodząc z sypialni. Wyglądał tak... ugh. Szare dresy, po wewnętrznej stronie czarne ( chodzi mi o te co miał na sesji zimą ), bluza ode mnie i czarno białe new balance.

- Gotowa. - uśmiechnęłam się promiennie.

- Weź te kosmetyki, bo zapomnisz. - sapnął biorąc klucze i telefon z blatu.

- Nie ma mowy, zostawiam je u Ciebie! Tam jest jeszcze szampon i płyn do kąpieli, bo nie będę się myła męskim płynem. - powiedziałam biorąc torebkę z kanapy. Chłopak coś mruknął i wyszliśmy z mieszkania.

- A, poczekaj! Zapomniałem zrobić nam selfie. - powiedział wyjmując telefon z kieszeni dresów. Uśmiechnęłam się, on zrobił pedo face. Było widać napisy na bluzach. Dodał na "my story". Schodząc na dół kręcił filmik na snapa na którym mówił, że go dzisiaj wykończyłam tymi zakupami i, że teraz idzie ze mną na obiad. Kłamca jeden. Schował telefon do kieszeni i chwycił mnie za rękę.

***************

Zapukałam do drzwi jedną ręką, drugą miałam splecioną z ręką Jasia.

- O, witam. Jaś mił... - popatrzyła na nasze bluzy. - Nie wiedziałam, że jesteście razem. - zmierzyła mnie wzrokiem.

- Od wczoraj. - powiedziałam lekko się uśmiechając.

- No wreszcie, myślałam, że nigdy nikogo nie znajdziesz i skończysz tak jak ciotka z piątką kotów. - westchnęła unosząc ręce do góry w geście irytacji. Spaliłam buraka, a Jaś się zaśmiał. Weszliśmy do środka. Z salonu słychać było śmiechy i jakieś suchary.

- W końcu będziesz mógł się wykazać, mistrzu sucharów. - wywróciłam oczami. Skierowaliśmy się do salonu.

- Dzień Dobry. - powiedzieliśmy równo, a po chwili wybuchnęliśmy śmiechem. Patrzyli się na nas jak na idiotów. Jasiek się z wszystkimi przywitał.

- Nie wiedziałam, że masz chłopaka. - prychnęła ciotka, nienawidziła mnie.

- Też miło mi Cię widzieć, ciociu. - uśmiechnęłam się sarkastycznie. Podeszłam do babci i ją delikatnie przytuliłam.

- Jak wyrosłaś, Aurusiu! - babcia była zachwycona. Pogadaliśmy chwilę na temat szkoły i matury, którą będę zdawać za rok.

- A czy to przypadkiem nie jest ten sławny youtuber? - ciotka skanowała Jasia wzrokiem.

- A co? - syknęłam.

- Grzeczniej! Jak się pytam to masz odpowiadać. - warknęłam.

- Też Ci odpowiedziałam. Na nic więcej nie licz. - zirytowałam się.

- Na pewno nie on, nie zwrócił by na Ciebie uwagi. - zachichotała.

- Nie ma genów po pani, żeby nikt na nią uwagi nie zwracał. - ścisnął ją Jasiek. W jednym momencie jej kruche ego się rozpadło.

- Mój boski JDabrowsky! - uśmiechnęłam się kładąc głowę na jego ramieniu.

- Będzie o czym plotkować z sąsiadkami! - Ciotka klasnęła o uda, uśmiechając się do mnie złośliwie.

- Tylko spróbuj przyprowadzić jego fanki pod mój dom to zniszczę Ci życie. - zmrużyłam oczy.

- Aurelko, nie przejmuj się nią, nie poznaję jej. - mówiła zmartwiona babcia.

- Babciu, nie będę się przejmować kimś takim jak ona. - uśmiechnęłam się najlepiej jak potrafiłam w stronę babci.

- Aurelia... - skarcił mnie wzrokiem tata. Dziadek pokiwał zażenowany głową. Ciotka była oburzona moim zachowaniem. Czułam wsparcie tylko w babci i Jasiu. Mama nie była zła, ale nie wstawiła się za mną. Miałam dość tego, że według wszystkich w mojej rodzinie jestem ta bezczelna, najgorsza, głupia małolata.

- Jasiek, idziemy. Nie wiem po co kazałaś mi tu przyjeżdżać, skoro potem będziesz prawić mi kazania na temat mojego zachowania! - wrzasnęłam, podniosłam się z kanapy i pociągnęłam Żółwia za rękę. Wbiegliśmy na górę do mojego pokoju.

_________________

2 VOTES + 2 KOM = NEXT

Delete me. / FF JDabrowskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz