* dwa tygodnie później *
Siedzę w łóżku i zalewam się łzami. Dlaczego? Tydzień temu wróciłam od Jasia. Przez pierwsze trzy dni nie mogłam zapomnieć o przykrym incydencie z moimi nadgarstkami, ale potem już mu tego nie wypominałam i było okej. Spotkałam się kilka razy z Sylwią i Jasiek odwiózł mnie do domu gdzie czekała na mnie dość niemiła niespodzianka. Nie wiem czy wspominałam wcześniej, ale moja mama często miała różne omdlenia, duszności, słabo jej było i brała leki, każdy najmniejszy stres powodował ból. Żaden lekarz nie wiedział co jej jest, więc moja mama półtora tygodnia temu poleciała do Anglii na badania, dlatego tak chętnie się zgodziła na mój wyjazd do Jasia. Wróciła po 5 dniach, wykryto u niej..... raka płuc. Lekarze dali jej najwięcej 2 lata życia, jeżeli będzie unikała stresujących ją sytuacji. Jeżeli będzie się stresowała zaledwie kilka miesięcy. A jak tu się nie stresując wiedząc, że ma się raka?! Przy mamie udaję silną i dodaję jej otuchy, gdy nam o tym powiedziała byłam w szoku, zdołałam powiedzieć "będzie dobrze mamo", a tata był obojętny. Jak można być obojętnym na życie ukochanej osoby?! Najwidoczniej jej nie kocha. Otarłam łzy chusteczką. Poszłam do łazienki, umyłam się, wykonałam wszystkie poranne czynności i poszłam się ubrać. Różowa asymetryczna neonowa lekko prześwitująca spódnica ( do kolan z przodu, do kostek z tyłu ) i zwykły biały crop top na ramiączkach. Do tego beżowe rzymianki z białym kwiatem i gotowe. Zrobiłam sobie kłosa na prawe ramię i opuściłam swój pokój. Zeszłam do salonu gdzie moja mama jadła cebulowo-serowe chipsy i oglądała jakąś nudną telenovelę. Od kiedy dowiedziała się o swojej chorobie tak robi. Szkoda mi jej.
- Mamo, może wzięłabyś się za coś pożyteczniejszego? - spytałam niepewnie opierając się o oparcie kanapy.
- Nie mogę się stresować. - powiedziała oschle. Tak, była zamknięta w sobie, niedostępna i nie chciała z nikim rozmawiać. Udawała, że się wcale rakiem nie przejmuje. Myśli, że nikt nie słyszy jak płacze w nocy.
- No to może poszłabyś ze mną na zakupy, a potem może... do kina? - zaproponowałam. Chwilę się nie odzywała. - W sobotę wyszedł film, na który tak bardzo chciałaś iść. - przypomniałam.
- W sumie, możemy iść. - powiedziała i poderwała się z kanapy.
- To ja poczekam na Ciebie. - uśmiechnęłam się zadowolona, że udało mi się wyciągnąć mamę na wyjście z domu. Wzięłam paczkę chipsów i zaniosłam ją do kuchni. Wyłączyłam telewizor i czekałam jakieś 10 minut na swoją rodzicielkę. Zeszła ze schodów ubrana w kremowe rybaczki i białą bokserkę. Miała dopiero 36 lat, była szczupła i zgrabna. Czarne włosy opadały jej na ramiona, blada cera, którą mam po niej, skromne kreski i krwisto czerwone usta. Wyglądała tak młodo, że gdyby ktoś nas zobaczył razem na ulicy pomyślałby, że jesteśmy przyjaciółkami. Wyszłyśmy z domu i skierowałyśmy się na przystanek autobusowy. Jasiek wyczuł moment, mama chyba chciała zacząć jakąś dołującą rozmowę, a on zadzwonił. Szybko odebrałam i przyłożyłam telefon do ucha.
- Halo? - zaczęłam tak jak zwykle.
- Cześć, kotek. - usłyszałam ciepły głos chłopaka przy którym się rozpływałam.
- Hej, co tam? - uśmiechnęłam się mimo iż on nie mógł tego zobaczyć.
- A nic, tak dzwonię, bo chciałem wyrwać Cię na kolację. - zamruczał. Zachichotałam.
- A o której? - spytałam zagryzając wargę.
- Nie zagryzaj wargi. - Zaśmiał się. Moje usta delikatnie się otwarły.
- Skąd wiesz, że to robię? - spytałam.
- Bo cię znam, kotuś. O 19:00. - powiedział. Była teraz godzina 10:20, możliwe, że zdążę.
- Jeżeli zdążę to będę, a jeśli nie, to Ci napiszę i umówimy się na kiedy indziej. - powiedziałam.
- Oki, pa, kocham cię. - cmoknął do telefonu.
- Pa, też Cię kocham. - powiedziałam i nacisnęłam na czerwoną słuchawkę. Akurat na moje szczęście właśnie podjechał autobus. Wsiadłyśmy do niego, mama zajęła miejsce siedzące, ja stałam. Dojechałyśmy w ciszy, moja mama biła się z myślami, a ja nie miałam nic mądrego do powiedzenia. Wysiadłyśmy z autobusu pod Centrum Handlowym. Posłałam mamie ciepły uśmiech. Odwzajemniła gest. Weszłyśmy do galerii i rozejrzałyśmy się.
- Gdzie najpierw? - spytałam po chwili niezręcznej ciszy.
- Możemy do Zary. - wzruszyła ramionami. Przekroczyłyśmy próg sklepu, a moim oczom od razu rzuciły się shorty. Były w kolorze jasnego jeansu z przetarciami. Były mocno wycięte, widać było w nich kawałek pośladków. Chwyciłam jedną sztukę w rozmiarze S i poszłam do przebieralni. Leżały na mnie dobrze. Zrobiłam sobie w nich zdjęcie i wysłałam je Jasiowi." Jak ci się podoba? 8)
kc :* " - dopisałam. Zdjęłam spodenki i wyszłam z przymierzalni. Odszukałam wzrokiem mamę. Stała przy jasno niebieskiej tunice i przyglądała jej się uważnie.
- Idź przymierzyć. - powiedziałam. Mama zerknęła na mnie badawczo po czym odwróciła wzrok na ubranie. Skinęła głową i udała się w to samo miejsce gdzie ja byłam przed chwilą. Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.
" kusisz. 8)
bierz, dzisiaj chcę Cię w tym widzieć 8)
kc, xx " uśmiechnęłam się do telefonu po czym odpisałam.
" Dobrze Panie Dąbrowski :') <3 ". Usłyszałam głośne odchrząknięcie.
- Stoję przed tobą 5 minut i nawet mnie nie zauważyłaś. - dotarł do mnie znajomy głos. Podniosłam głowę, a moje źrenice mimowolnie się rozszerzyły na widok jednej z moich kilku przyjaciółek.
- Ana! - wrzasnęłam rzucając się w objęcia dziewczyny. Anka była na 2-tygodniowych wakacjach w Chorwacji. Była niska, miała ok. 1,57 m wzrostu, blond włosy i piwne oczy. Chodziła ze mną do klasy, ale była o rok młodsza.
- Opowiadaj jak było na wakacjach! - uśmiechnęłam się odklejając od dziewczyny. Blondynka zmierzyła mnie wzrokiem zaczesując kosmyk włosów za ucho.
- Najpierw to Ty mi opowiadaj o swoim chłopaku! - powiedziała unosząc kąciki ust.
- Magda ci powiedziała? - uniosłam prawą brew do góry. Dziewczyna delikatnie skinęła głową.
- A o tym, że się pokłóciłyśmy też Ci powiedziała? - spytałam z wyczuwalną ironią w głosie.
- Nie.. - Ania pokręciła głową z niedowierzaniem. - O co? - dodała po chwili.
- Jest sezonową firanką. Jak zobaczyła live'y na których byłam z Jasiem to do mnie zadzwoniła i zaczęła wyzywać. - wzruszyłam ramionami jakby mnie to nie obchodziło, lecz w głębi duszy czułam się źle z tym, że była fałszywa.
- Uuu, to słabo. - westchnęła Ana. - Kiedy poznam twojego chłopaka? - spytała puszczając do mnie oczko. Zaśmiałam się.
- Zadzwonię do niego i się spytam. - powiedziałam wyciągając telefon z torebki. Po drugim sygnale usłyszałam lekko zachrypnięty głos mojego chłopaka.
- Hej misiek, co ty na to, żeby spotkać się jutro w centrum? - spytałam na jednym tchu.
- Przecież jutro jest meet up. - powiedział lekko zdziwiony moją propozycją.
- Ano rzeczywiście! Zapomniałam o tym. - złapałam się za głowę. - Przyprowadzę jednego vipa, okej? - spytałam patrząc na Anię.
- No okej. Jestem trochę zajęty, kocham, pa. - powiedział.
- Też cię kocham, buzi. - powiedziałam i się rozłączyłam. Przypomniałam sobie o mojej rodzicielce, która spędziła już 10 minut w przebieralni. Bez słowa wytłumaczenia pobiegłam w tym kierunku.
_____________________________________________________
OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG! DELETE ME MA JUŻ 1,1K WYSWIETLEŃ! JA PIERKWACZE KOCHAM WAS! POSTANOWIŁAM ZROBIĆ ONE SHOTA Z TEJ OKAZJI! SPODZIEWAJCIE SIE NOWEJ KSIĄŻKI W KTÓREJ NAPISZĘ WAM JEDNORAZOWĄ HISTORIĘ O JASIU! :)
6 VOTES + 6 KOM = NEXT!
KOCHAM WAS,
ZUZA
CZYTASZ
Delete me. / FF JDabrowsky
Fanfiction" - Jasiu zrobisz mi herbatę? - Szafka po lewej, cukier na blacie a łyżki w szufladzie pod zlewem. - Pieprzony romantyk. " __________ Aurelia ma 17 lat. Ma bladą cerę, prawie białe włosy i niebieskie oczy. Ogląda JDabrowsky'ego i marzy o spotkaniu...