Wypuścić go samego z domu! Wrócił po północy schlany w 3 dupy. Nie wiem ile wypił, z kim i gdzie był, ale nieźle balował, bo zaczął śpiewać " idziemy do zoo" na klatce schodowej. Wstyd jak cholera. Kiedy Janka nie było w domu, ja zaprosiłam Skkfa do siebie. Pogadaliśmy chwilę, ale poszedł po 22.
- Jasiek, do cholery! - wrzasnęłam widząc jak chłopak próbuje założyć skarpetkę na głowę. Zdenerwowana rozebrałam go i zostawiłam w samych bokserkach. Wzięłam go pod ramię i zaprowadziłam do łóżka. Jak je zarzyga, to rano posprząta. Przykryłam go kołdrą.
- dobranoc, mamo. - wymamrotał przytulając poduszkę. Było to dość zabawne. Zdążyłam już się umyć, więc szybko przebrałam się w piżamę i poszłam spać na kanapę. Rozmyślałam o tym, gdzie i z kim był Jasiek. Miałam ochotę sprawdzić jego telefon, ale powstrzymywałam się. Ufam mu. I tego się trzymam. Mógł wyjść z kolegami. Albo z kochan.. tfu, nie. Muszę szybko zasnąć, bo zaczynam wariować.
**********************
Obudziłam się przez krzyki, które dobiegały z sypialni. Wypełzłam z łóżka i szybkim krokiem udałam się do pokoju w którym był Jasiek. Gdy zobaczyłam to co działo się w pokoju złapałam się za głowę. Jasiek na środku pokoju z poduszką w ręce śpi i wierci się na wszystkie strony co chwilę krzycząc "nie!" "nie zostawiaj mnie" "mamo proszę, boję się żyraf" "mamooo!". Kołdra pomięta leży na szafce. Łóżko w idealnym stanie. Wyszłam z pomieszczenia zirytowana zachowaniem chłopaka. Na stole w salonie leżał mój telefon. Postanowiłam sprawdzić godzinę, 5;38. Jest jeszcze wcześnie, biorąc pod uwagę wakacje. Za niedługo do szkoły. Ułożyłam się na kanapie i szybko zasnęłam.
*******
Nie spałam zbyt długo. Tym razem nie obudził mnie krzyczący Janek, a ból brzucha. Sięgnęłam po omacku ręką do stołu i chwyciłam telefon. Włączyłam go, a światło wyświetlacza mnie oślepiło. Zmrużyłam oczy. Spróbowałam jeszcze raz spojrzeć na telefon. Udało się. Była godzina 9;28 12 sierpnia. No tak, wczoraj powinnam dostać okres. Zerwałam się z kanapy i pobiegłam do walizki. Otworzyłam ją i wyciągnęłam kosmetyczkę. 2 ostatnie podpaski, ugh. Wzięłam jedną, ręcznik i czystą bieliznę. Było zdecydowanie za zimno jak na sierpień. Chwyciłam za klamkę drzwi prowadzących do łazienki i przekroczyłam próg. Nalałam gorącej wody do wanny i rozebrałam się. Po chwili leżałam zanurzona w rozgrzewającej mnie wodzie. Niestety, nie można spędzić dnia w wannie, gdy ma się na głowie chłopaka z kacem. Westchnęłam zażenowana zachowaniem mojego chłopaka i sięgnęłam po butelkę z płynem do kąpieli. Gdy skończyłam się myć przyszła pora na włosy. Umycie ich zajęło mi 7 minut, ponieważ sięgają mi one do wcięcia w talii. Zrelaksowana opuściłam wannę i dokładnie się wytarłam. Założyłam bieliznę i zajęłam się włosami. Ostatnio zauważyłam w szafie Jasia bordową bluzę. Mam zamiar ją założyć. Z moich ust wydobyło się ciche stęknięcie spowodowane bólem. Nienawidziłam tych kilku dni każdego miesiąca. Zawsze intensywnie bolało mnie podbrzusze. W złym humorze opuściłam łazienkę i poszłam do pokoju Jasia. Chłopak w dalszym ciągu leżał na podłodze, ale tym razem nie wydawał z siebie żadnych dźwięków. Szybko go ominęłam i otworzyłam szafę. Stanęłam na palcach, żeby dosięgnąć bluzę.
- Mógłbym się tak codziennie budzić. - wymruczał brunet do nie, a ja dopiero teraz sobie uświadomiłam, że stoję do niego tyłem w samej bieliźnie.
- Z kacem i na podłodze? - prychnęłam.
- Nie, patrząc na cudowny tyłek swojej dziewczyny. - powiedział rozbawiony.
- Pieprz się. - warknęłam biorąc bluzę. Szybko wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Miałam ochotę wrócić tam i go zabić. Zdenerwowana wyjęłam z walizki białe rurki z dziura,o na kolanach, szare skarpetki, białą podkoszulkę i czarne conversy. Założyłam wcześniej wymienione rzeczy i poszłam do łazienki. Podkreśliłam brwi brązową kredką, rzęsy mascarą, a usta miętowym eos'em. Znalazłam opakowanie tabletek przeciwbólowych, więc wzięłam je i poszłam do kuchni. Nalałam do dwóch szklanek wodę i szybko jedną opróżniłam łykając tabletkę. Drugą szklankę i tabletkę zaniosłam Dąbrowskiemu.
- Masz. - burknęłam podając brunetowi lek.
- Dzięki piękna. - cmoknął w powietrze i zrobił to samo co ja kilka minut temu. - Nawet nie wiesz jak mi głowa napierdala. - jęknął podając szklankę. Wywróciłam oczami, chwyciłam naczynie i wyszłam. Odłożyłam szklankę na blat, wzięłam torebkę i klucze i opuściłam mieszkanie. Zamknęłam je na klucz i poszłam w kierunku najbliższego supermarketu. Szłam zastanawiając się nad zachowaniem Jasia. Czy on mnie wczoraj wczoraj zdradził? A może po prostu się upił. Musiał mieć jakiś powód, pytanie jaki?
* Perspektywa Jasia *Wczoraj wieczorem po rozmowie z Sylwią poszedłem do klubu. Zdenerwowała mnie, musiałem odreagować. Jedyne co pamiętam to, to, że przystawiała się do mnie jakaś laska, ale ją odepchnąłem. Byłem ciekawy o której wróciłem i co robiłem. Z przemyśleń wyrwała mnie Aura, która przyniosła mi szklankę wody i tabletkę. Po około 20 minutach leżenia na podłodze wstałem i się ogarnąłem. Umyty, ubrany w dresy poszedłem do kuchni i wyjąłem kubek z szafki.
- Kochanie... - zacząłem, ale nie otrzymałem odpowiedzi. - Aurelia?! - krzyknąłem. Nic. Odpowiedziała mi cisza. Lekko zdenerwowany brakiem odpowiedzi z jej strony zagotowałem wodę na kawę i wsypałem do kubka dwie czubate łyżeczki kawy. Zalałem ją wrzątkiem i pomieszałem. Dolałem trochę mleka i z kubkiem w ręce poszedłem do salonu.
- Aurelia?! - krzyknąłem ponownie. Zdenerwowany zaczął biegać po domu w poszukiwaniu jej. Nigdzie jej nie było. Przestraszony zadzwoniłem do niej. Jeden sygnał... drugi... trzeci... poczta głosowa. Byłem przerażony, uciekła? A może ktoś ją porwał? Próbując się uspokoić usiadłem na kanapę i zrobiłem łyk kawy. W środku kotłowało się we mnie wiele emocji. Zdenerwowanie, stres, strach. Spróbowałem znów do niej zadzwonić, ale nie odebrała. Byłem wściekły. Na kogo? Nie wiem. Po części na siebie, ale na nią też. Poszedłem do kuchni w celu zrobienia sobie śniadania. Wyjąłem z lodówki masło, ser i szynkę. Wziąłem 2 kromki chleba tostowego i położyłem na nie wcześniej przygotowane składniki. Ręce mi się trzęsły jak cholera. Wziąłem kolejne dwie kromki i przykryłem nimi tosty. Włożyłem je do opiekacza i czekałem na jedzenie. Miałem ściśnięty żołądek przez Aurelię. Postanowiłem jeszcze raz zadzwonić. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, czwarty i nic. Cholerna cisza. Wypuściłem głośno z ust powietrze jakby miało mi to pomóc. Ciche pikanie powiadomiło mnie o gotowym jedzeniu. Wyjąłem z szafy talerz i szedłem z nim po kuchni. Po chwili naczynie wypadło mi z rąk i rozbiło się na miliony malutkich kawałeczków...
___________________________________
boom! ja polsat huehue
jak ktoś chce do mnie kontakt to proszę;
ask: kuniareczka
snapchat: psiara69
3 VOTES + 3 KOM = NEXT

CZYTASZ
Delete me. / FF JDabrowsky
Fanfiction" - Jasiu zrobisz mi herbatę? - Szafka po lewej, cukier na blacie a łyżki w szufladzie pod zlewem. - Pieprzony romantyk. " __________ Aurelia ma 17 lat. Ma bladą cerę, prawie białe włosy i niebieskie oczy. Ogląda JDabrowsky'ego i marzy o spotkaniu...