XXXVII

2.6K 126 23
                                    

Dzisiaj ostatni dzień w Warszawie. Wstałam o godzinie 8:00, im wcześniej wszystko załatwię tym więcej będę miała czasu dla siebie. Ubrałam się ( jpg w mediach) elegancko i spięłam włosy w wysoki kucyk. Wszyscy się spakowaliśmy, żeby się już wymeldować z pokoi. Po załatwieniu tych spraw związanych z hotelem pojechaliśmy do Florka zostawić walizki. 

- To gdzie teraz? -spytał Flo. Wachałam się przed odpowiedzią, w końcu Sylwia pewnie chce być sama z Thorkiem. 

- Albo zostajesz u siebie, albo idziesz ze mną i z Julą kupić meble. - wzruszyłam ramionami wyciągając telefon z torebki.

- A Sylwia to co? - oparł się o ścianę w przedpokoju. Uśmiechnęłam się pod nosem.

- Sylwia załatwia swoje sprawy. - puściłam do niej oczko. Dziewczyna się lekko zarumieniła. Po krótkiej rozmowie zrobiliśmy sobie wspólnie selfie. Dodałam post na Pełzacze z tym zdjęciem.

" uszanowanko prawilne mordeczki 8)) 

Macie ostatnią szansę by spotkać ekipę z Legnicy ( no może nie do końca xDD ) w Warszawie 8) Ja, Jula i Eskacz będziemy w Ikei przy ulicy Malborskiej ( sprawdziłam, Ikea jest na Malborskiej w W-wie! :D ) a Sysia załatwia sprawy osobiste 8) <|3 Jak chcecie być na bieżąco to zapraszam na snapa: xarielkax!" 

Po około 30 minutach wchodziliśmy do sklepu meblowego. 

- Wiesz w ogóle jak chcesz żeby wyglądał twój pokój? - spytał jedyny mężczyzna.

- Tak. Chcę to zachować w odcieniach bieli, szarości, błękitu i pudrowego różu. Lubię takie klimaty. - odebrałam dzwoniący telefon. Janek. 

- Halooo? - posłałam Florianowi znaczące spojrzenie. 

- Cześć, co robisz kochanie? 

- Załatwiam ważne sprawy, a co? - chwyciłam w ręce ładną ramkę w kształcie serca. Podeszłam do czytnika i sprawdziłam cenę. 

- Dwanaście złotych trzydzieści dziewięć groszy. - głos czytnika. 

- Ładne mi ważne sprawy, na zakupach jesteś! - zaśmiał się do telefonu. 

- Ale nie w zwykłym sklepie! - broniłam się.

- Niezwykłym? - sarkazm.

- Ano! - zachichotałam. Muszę kończyć, jutro rano się zobaczymy. - cmoknęłam do telefonu.

- Pa. - rozłączył się. Włożyłam ramkę do koszyka i podążałam dalej. 

**************

Leżę właśnie na łóżku w moim nowym mieszkaniu. Jest śliczne! Chciałabym już tu mieszkać, ale niestety. Nie zostawię wszystkiego. Na lewo od drzwi jest moje duże łóżko nad którym wiszą ramki w których niebawem będą zdjęcia. Obok jest biurko z tablicą korkową. Mam duży parapet z poduszkami na którym mogę siedzieć. Są jeszcze trzy komody z ubraniami i takie tam. Za 2 godziny ja, Julka i Sysia mamy pociąg do Legnicy. Iga okazała się być bardzo miła. 

- Aurelia? - zerknęła przez drzwi. Podniosłam się delikatnie z łóżka. 

- Tak? - spytałam kulturalnie, nie znam jej na tyle by być całkowicie sobą w jej towarzystwie.

- Jesteście głodne? Może coś zjecie. - zaproponowała.

- Jeśli można, to tak. - Julka uśmiechnęła się w jej stronę. Po chwili zajadałyśmy się w kuchni spaghetti carbonara.

- Mmm, to jest pyszne! - pochwaliłam. Rzeczywiście, jadłam wiele razy tą potrawę, ale w wykonaniu Igi jest najlepsza.

- Dzięki. - dziewczyna zaśmiała się. Gdy już zjadłyśmy pozmywałyśmy po sobie naczynia z grzeczności i pożegnałyśmy się z Igą. Zadzwoniłam po taksówkę, która zawiezie nas do Skkfa. 

****
* LEGNICA *

Zadowolona weszłam do domu. Pachniało wanilią. Bardzo przyjemnie.

- Jestem! - wrzasnęłam, ale odpowiedziała mi głucha cisza. Wzruszyłam ramionami, nie pierwszy raz taty nie ma w domu.

* Jutrzejszy dzień *

Zaczynam się martwić. Jest godzina 14, a taty jak nie było tak nie ma. Dzwoniłam, ale ma wyłączony telefon. Jeżeli coś mu się stało? Podniosłam się z kanapy słysząc dzwonek do drzwi. Pobiegłam w ich stronę, pewnie tata zapomniał kluczy. Przede mną staje dwóch policjantów.

- Dzień dobry, pani Aurelia Lis? - zapytał jeden z nich.

- Tak... -odpowiadam przerażona. - O co chodzi? 

- Dzisiaj o godzinie 11:30 znaleziono pana Roberta Lisa zamordowanego w starym budynku. Zgon nastąpił około 48 godzin temu. - powiedział bez uczuć. Zaszkliły mi się oczy. O matko, mój tata... nie żyje. Jestem sierotą!

- Co...Ale jak? Kto? - spytałam zrozpaczona.

- Został postrzelony w skroń, sprawca zostawił wiadomość przy ciele. - wyjął z kieszeni karteczkę. Drobnym druczkiem było napisane:

" Pański mąż był śmieciem, członkiem gangu. Nie pozostało nic innego jak go zabić. "

Wszędzie rozpoznam to jebane pismo.

______________________________________

Bu, ostatni rozdział pierwszej części </3 Jeszcze tylko epilog i tworzę okładkę drugiej części :3 

Wasza Zu

Delete me. / FF JDabrowskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz