Moja żuchwa przestała pracować po usłyszeniu tych kilku słów. Wypuściłam z rąk widelec, który z hukiem uderzył w talerz a jedna słona łza zakręciła się w moim oku.
- Powiedz, że to żart. - wymamrotałam wbijając wzrok w zakłopotaną twarz bruneta. Chłopak otworzył usta, ale po chwili je zamknął. Pokręcił prawie niewidocznie głową i utkwił wzrok w podłodze. To był koniec. Definitywny koniec mojego idealnego życia. Po moich policzkach lały się strumienie łez, a ja wydawałam z siebie jakieś niezidentyfikowane dźwięki. Moje oparcie, oprócz Jasia, Sylwii, Ani i Jeremiego właśnie zniknęło. Chłopak położył dłoń na moim udzie próbując dodać mi otuchy, ale szybko ją odtrąciłam. Posłałam chłopakowi spojrzenie pełne smutku.
- Tak bardzo mi przykro, Aur... - szepnął spuszczając głowę. Nie złościłam się, też bym nie powiedziała o tym osobie w śpiączce, ale wolałam zostać sama i pomyśleć jak to będzie. Mam już 18 lat. Tata mnie zostawił czy czeka na mnie z otwartymi ramionami? Nic nie wiem, choć sądząc po tym, że się w szpitalu nie pojawił raczej mnie olał.
- Co z moim tatą? - mruknęłam ocierając łzy. Janek spojrzał na mnie zakłopotany.
- Powiedział, że możesz u niego mieszkać tak długo, aż nie zarobisz na nowe mieszkanie. Ale zawsze możesz się wprowadzić do mnie. - zaproponował. To był NASZ dom, a nie jego. Co on sobie myśli, mama zmarła, ja jestem pełnoletnia i ma cały dom dla siebie? No chyba go pojebało.
- Nie. Nie chcę się z tobą kłócić, Jasiek. - pokręciłam przecząco głową. Zawsze nocowanie u niego kończyło się katastrofą. Chłopak był wyraźnie zdenerwowany moją odpowiedzią, ale trudno. Nie będę robiła niczego na siłę.
- A...A jak z Marco? - spytałam nieśmiało, był to delikatny temat, przynajmniej dla mnie. Mam nadzieję, że to już koniec tych całych gangów i, że będę miała swojego Jasia. Takiego jaki był przed naszym związkiem.
- Udało się nam go zabić, ale... jego wspólnicy się na nas mszczą. - stwierdził. Poczułam ulgę, ale to, że się jego wspólnicy na nas mszczą nie spowodowało, że całkowicie o tym zapomniałam. Poza tym mimo że mi groził, nie chciałam, żeby ktokolwiek był zabity w moim otoczeniu. - Musimy się wyprowadzić... - dodał po chwili znacznie ciszej. Zaśmiałam się. Mam zostawić wszystko w Legnicy i wyjechać, bo mój chłopak kogoś zabił i teraz ma kłopoty? Owszem, przeprowadzam się, ale jeszcze nie teraz. Najpierw muszę zarobić na mieszkanie i na czynsz co nie będzie zbyt łatwe.
- Owszem, ja się wyprowadzę, ale jeszcze nie teraz. Najpierw muszę na to zarobić, a dopiero potem myśleć o przeprowadzce. - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Mogę ci opłacić mieszkanie. - odparł brunet. Normalna dziewczyna ucieszyła by się, że chłopak chce za nią płacić prawda? Ale nie ja. Ja muszę nauczyć się samodzielności, a nie żyć ciągle pod skrzydłami wszystkich. Jak nie rodzice to Jasiek, a jak nie on to Sylwia. To strasznie denerwuje.
- Nie. Jasiek zrozum, że ja chcę zrobić to wszystko sama. Jeśli nie będę dawała rady to będziesz mógł mi pomóc, ale chcę w końcu być samodzielna. - oznajmiłam. Brunet przytulił mnie.
- Moja mała, samodzielna dziewczynka. - powiedział niskim głosem czochrając moje włosy. Zachichotałam i objęłam go. Pocałował mnie w czubek głowy. Uśmiechnęłam się mimowolnie, lubiłam to.
- Kiedy mogę wyjść do domu? - spytałam rozweselona. Janek wzruszył ramionami, a ja rzuciłam mu się na szyję. Jego ręce wylądowały na moich plecach.
- Kocham cię. - szepnęłam całując go w policzek.
- Też Cię kocham, księżniczko. - musnął lekko moje usta. Wtuliłam się w tors chłopaka, ta chwila mogłaby trwać wiecznie, przysięgam, no ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Zdziwiłam się, że Jaś o nim pamiętam. Westchnęłam i zirytowana chwyciłam urządzenie w ręce. Na wyświetlaczu pojawiło mi się zdjęcie Sylwii. Uniosłam lekko kąciki ust i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Aurelia? - usłyszałam zmęczony głos mojej best ( śmiechłam XDD).
- To ja (kusiło mnie, żeby nie dać tu tej spacji, no ale cóż 8) ). - zachichotałam.
- O boże! - dziewczyna pisnęła do telefonu, aż go odsunęłam. Postanowiłam trochę pożartować.
- Wystarczy, że będziesz mówić mi Aurelia, nie wszyscy muszą wiedzieć. - oznajmiłam poważnym tonem, ale widząc minę Jasia wybuchnęłam śmiechem. Sysia także się śmiała.
- Jak się czujesz? - mam już dość tego cholernego pytania. Każdy mi się o to pyta.
- Dobrze. - wywróciłam oczami. - No może poza samopoczuciem. - mruknęłam cicho.
- Oh. Czyli już wiesz? - szepnęła. Zaraz chyba się znowu rozpłaczę.
- Tak. pisnęłam powstrzymując łzy. - Muszę już kończyć, lekarz przyszedł, papa. - skłamałam.
- Trzymaj się, pa. - odpowiedziała. Nacisnęłam czerwoną słuchawkę i westchnęłam. Dlaczego to wszystko musi przytrafiać się mi? Nie mogę być zwyczajną nastolatką z problemami w stylu "w co mam się ubrać"? ( od aut. nie nie możesz, bo ja tak chce. 8)) ) Mam już tego dość, wszystko się sypie od kiedy zaczęłam chodzić z Jasiem. Ten związek to mój największy błąd. Chociaż mimo tego z nim czuję się dobrze. Czy ktoś może być kogoś najlepszym błędem? Tak, chyba tak. Jaś jest moim najlepszym błędem. Chwyciłam za rękę bruneta i spojrzałam w jego oczy.
- Kochasz mnie? - spytałam poważnym tonem. Chłopak wyraźnie się oburzył.
- A skąd takie pytanie? - zapytał lekko zdziwiony, widziałam to w jego brązowych, ślicznych oczach.
- Odpowiedz.
- Tak, pewnie, że cię kocham. - odpowiedział w pełni szczerze i pocałował mnie w czoło. Uśmiechnęłam się lekko.
- Też cię kocham, Żółwiu. - powiedziałam i musnęłam ustami jego policzek. Chłopak zaśmiał się z ostatniego słowa.
- Typowa firanka. - odparł i oboje się zaśmialiśmy.
- A właśnie, że nie-e. Bo ja mam 18 lat, a one w większości 12. - powiedziałam ze śmieszną miną. Chłopak spoważniał. Ups, czyżbym obraziła jego najważniejsze zaraz po mnie oczywiście, firanki?
- Słyszałaś jak składałem ci życzenia? Podobno osoby w śpiączce wszystko słyszą. - Wolno podrapał się po karku nie spuszczając ze mnie wzroku. Pokręciłam głową.
- Zaczęłam słyszeć dopiero kilka dni temu. - posmutniałam. Miałam wielkie plany odnośnie mojej osiemnastki, a tu co? Gówno. Dosłownie. Ja wyglądam jak gówno, ta sala wygląda jak gówno, i moja osiemnastka też była gównem.
- Nie martw się. Jak będzie trzeba to złożę ci te życzenia nawet 30 razy. - musnął moje usta. Przez tą śpiączkę zrobił się strasznie opiekuńczy, ugh. Ale i tak go kocham. Jesteśmy jak mleko i płatki śniadaniowe - dopełniamy siebie nawzajem.
_____________________________
Jest i rozdział. Krótki, ale podziękujcie mojej nauczycielce od polskiego. Stwierdziła, że nie mam żadnych umiejętności do pisania opowiadań :') Oh, no jak daje mi jakiś zjebany temat na, który mam pisać a nie umiem pisać na temat który ktoś wymyśli to pisze byle co. Pozatym 45 minut to mało. :') Moje opowiadania ( one shoty) mają min. 3K słów, a ta mi daje 45 minut. Ugh, jak ja nienawidzę szkoły :') No ale rozdzialow przez ok 3-4 dni nie bedzie bo nic nie umiem, cnie? przed chwila zepsulam klawiature wiec nie daje zadnych znakow takich jak u zamkniete itp bo sie nie da xdd
Buzi
Zuu

CZYTASZ
Delete me. / FF JDabrowsky
Fiksi Penggemar" - Jasiu zrobisz mi herbatę? - Szafka po lewej, cukier na blacie a łyżki w szufladzie pod zlewem. - Pieprzony romantyk. " __________ Aurelia ma 17 lat. Ma bladą cerę, prawie białe włosy i niebieskie oczy. Ogląda JDabrowsky'ego i marzy o spotkaniu...