- Niestety było dużo problemów przy ratowaniu życia pacjentki. Pani Aurelia na szczęście przeżyła, lecz nadal jest w śpiączce. Oddycha samodzielnie, więc wybudzi się w przeciągu 24 godzin. - powiadomił lekarz, a mi kamień spadł z serca. Przyjaciel Aury także odetchnął.
- Dziękujemy za informację. Mogę do niej wejść? - spytałem niepewnie. Lekarz zamyślił się na chwilę, ale skinął głową i powiedział, że za 10 minut mam wyjść. Otworzyłem drzwi od sali w której leżało moje szczęście.
* Perspektywa Aurelii *
Przeżyłam szok, gdy moje serce przestało pracować. Wtedy nie słyszałam już nic. Teraz jest o niebo lepiej, nie czuję już tej wysokiej temperatury i na nowo wszystko słyszę. Czuję się co raz lepiej, jestem coraz silniejsza. Usłyszałam trzask drzwiami, ktoś tu wszedł.- Cześć kochanie. Jak się czujesz? - usłyszałam głos Jasia. Poczułam jak łapie mnie za dłoń. - Nawet nie wiesz jak się przestraszyłem, gdy lekarze cię ratowali. Bardzo długo cię nie słyszałem, a muszę Ci tak wiele powiedzieć, lecz muszę mieć pewność, że to słyszysz. Chyba już lepiej, co nie? - spytał, a ja delikatnie ścisnęłam jego rękę. Nie miałam siły na nic więcej, moje mięśnie na nowo zaczęły pracować. - Potraktuję to, jako tak. - zaśmiał się nerwowo. Miałam ochotę się uśmiechnąć, ale nie mogłam.
* 2 godziny później *
Janek dalej siedział przy moim łóżku, mimo, że lekarz kilkakrotnie kazał mu wyjść. Miałam coraz więcej sił. Opornie otworzyłam oczy. Wszystko miałam rozmazane, ale widziałam zarys ciała chłopaka. Mrugnęłam kilka razy oczami, aż złapały ostrość. Trzymał moją rękę a głowę miał spuszczoną ku dole.
- Jaś... - wychrypiałam cicho i niewyraźnie, lecz nie było mnie stać na nic lepszego. Uniósł głowę i z błyskiem w oczach skanował moją twarz.
- Aurelia! - podniósł się z białego krzesełka i nachylił nade mną. Wolno uniosłam dłoń i dotknęłam jego gorącego policzka. Szybko ją zabrałam, przypominając sobie ból jaki sprawiało mi to ciepło. Odwróciłam wzrok. - Pójdę po lekarza! - krzyknął i opuścił salę. Mówił coś do kogoś, że się obudziłam, ale nie pozwolił mu lub jej wejść tutaj na razie. Wpatrywałam się w sufit i zastanawiałam jak długo nie kontaktowałam, jeśli się tak ucieszył. Słyszę dopiero od 3 dni, wcześniej spałam. Przypomniałam sobie te listy. On może tu wejść w każdej chwili. Starałam się nie płakać, bo to marnowałoby moją siłę. Do sali wszedł facet ubrany na biało.
- Jak się pani czuje? - jak mnie to pytanie denerwuje. Ledwo się obudziłam, a wymagają ode mnie kontaktowania.
- Czuję się słabo i jestem głodna. Nic mnie nie boli. - szepnęłam i wbiłam wzrok w sufit. Chciałam się dowiedzieć ile mnie "nie było" i czemu tu do jasnej cholery nie ma moich rodziców?! Lekarz zapisał coś w notatniku.
- Zgadza się pani na odwiedziny? - spytał. Skinęłam głową. Mężczyzna wyszedł z sali a po chwili w drzwiach pojawił się Jeremi ( dla sprostowania - odmłodziłam go o 2 lata, czyli ma 15 lat). Tak dawno go nie widziałam! Uśmiechnęłam się słabo na jego widok, co szybko odwzajemnił.
- Tak dawno Cię nie widziałem siostrzyczko! - powiedział i zajął miejsce przy łóżku. Jeremi jest moim młodszym kuzynem, ale zachowujemy się jak rodzeństwo. Ze względu na to, że mieszka w Warszawie, nie jest pełnoletni a ma dużo zajęć widzimy się rzadko. Dzieciństwo spędzaliśmy wspólnie do czasu aż nie wyprowadził się razem z ciocią do Warszawy. Lubiłam ciotkę Monikę, była zupełnie inna niż moja druga ciocia, która mnie strasznie denerwowała.
- Ja Ciebie też! Jak długo byłam w śpiączce? - spytałam z uśmiechem. Sikorski się trochę zdziwił, że zadałam to pytanie.
- Nie wiem. Przyjechałem wczoraj wieczorem, spytaj JDabrowsky'ego, widać, że on tu długo siedzi. Łączy cię coś z nim? - spytał śmiesznie ruszając brwiami. Zachichotałam.
- Tak, to mój chłopak. - powiedziałam a Sikor wytrzeszczył oczy. - Przyjechałeś z mamą?
- Nie. Powiedziałem, że idę na nockę do Rafała na weekend, a Rafał i jego mama mi w tym pomogli. - uśmiechnął się. A ja pokręciłam z niedowierzaniem głową. Jakie on ma pomysły. Zaburczało mi w brzuchu, nie jadłam już od bardzo dawna. Byłam strasznie wychudzona, schudłam prawie 10 kg, miałam kości biodrowe i żebra na wierzchu. Nie przeszkadzało mi to, wręcz podobało, że jestem chudsza, przynajmniej mam chudsze uda, a nogi zawsze były dla mnie powodem do kompleksów.
- Jeremi, jestem głodna. - mruknęłam. Chłopak skinął głową i wstał z siedzenia.
- Co sobie życzysz? - spytał z lekkim uśmiechem. W głowie miałam masę pomysłów. Lubiłam dużo potraw, ale jedna była moją ulubioną.
- Kluski śląskie z sosem! - pisnęłam z wielkim uśmiechem na co Sikor zaczął niepohamowanie się śmiać. Dołączyłam do niego, lecz po chwili opuścił pomieszczenie w poszukiwaniu jedzenia. Chwyciłam za pilot do łóżka, który leżał na szafce. Wcisnęłam jeden przycisk i oparcie trochę się wyprostowało, a ja byłam teraz w pozycji półleżącej. Miałam na sobie szpitalną piżamę. Wzdrygnęłam się na myśl o tym kto mógł nosić ją przede mną. Uniosłam różową bluzkę do góry i zerknęłam na swój brzuch. Sama skóra i kości, tak jak myślałam. Będę musiała wrócić do swojej poprzedniej wagi. Jeszcze ktoś mi zarzuci anoreksję. Wpatrywałam się w swoje ciało, aż poczułam czyjeś ciepłe usta na czole. Podniosłam głowę i ujrzałam Jaśka. Uśmiechnęłam się.
- Co u ciebie księżniczko? - spytał z wielkim uśmiechem. Zarumieniłam się gdy usłyszałam jak mnie nazwał.
- Głodna jestem, ale Jeremi mi przyniesie za chwilę jedzenie. A tak to okej, czuję się coraz lepiej, ale... mógłbyś mi przynieść moje ubrania? - zakryłam brzuch z lekkim grymasem na twarzy. Brunet się zaśmiał.
- Pewnie. - pocałował mnie w policzek. Powoli przyzwyczajałam się do ciepła, nie bałam się już go tak bardzo. Pocałowałam go w usta, co szybko odwzajemnił. Muskałam delikatnie jego usta, tak bardzo mi ich brakowało.
- Jak długo byłam w śpiączce? - spytałam gdy oderwaliśmy się od siebie. Chłopak delikatnie się zmieszał, chyba nie chciał mi na to pytanie odpowiadać.
- 3 miesiące. - szepnął i odwrócił wzrok. Rozchyliłam lekko wargi i zawiesiłam wzrok na twarzy chłopaka. On wykorzystał okazję i wpił się w moje usta. Całowaliśmy się zachłannie, wręcz idealnie. Tak bardzo mi tego brakowało. Usłyszałam ciche odchrząknięcie więc odsunęłam się od Jasia. Stał tam Jeremi z talerzem w ręce i zirytowany patrzył na mnie. Takiego go pamiętałam. Gdy wepchnął się w jakąś sytuację gdzie on powinien się wstydzić, powodował, że wstydził się każdy, ale nie on. Do dziś nie wiem, czy po prostu było to dla niego normalne, czy ukrywał to, że się wstydził.
- Sorki. - posłałam mu przepraszający uśmiech i patrzyłam na Jasia, którego twarz przybrała kolor dojrzałej wiśni. Zaśmiałam się cicho, Sikor jesteś moim mistrzem! Pierwszy raz widziałam zawstydzonego Janka. Chłopak podał mi talerz i wyszedł tłumacząc, że nie chce nam przeszkadzać. Zajadałam się kluskami, a wzrokiem śledziłam oczy Jaśka. Był niespokojny i w pełni poważny. Jakby chciał coś powiedzieć, ale nie potrafił.
- Mów. - ponagliłam go, a on spojrzał na mnie zdezorientowanym wzrokiem. - Widzę, że coś chcesz mi powiedzieć, dawaj. - wzięłam do ust kolejną kluskę, a on nabrał powietrza w płuca.
- Twoja matka nie żyje.
___________________________________________________________________
Tsa, wiem, jestem polsatem. :') Bywa. xDDDDDDD Udało mi się wrzucić rozdział, bo akurat nikt nie patrzy 8) I mam do was prośbę. Jak czytacie to komentujcie, bo to serio motywuje. Jak widzę ile jest komentarzy to aż chce mi się pisać. :)pozdro
Zu

CZYTASZ
Delete me. / FF JDabrowsky
Fanfiction" - Jasiu zrobisz mi herbatę? - Szafka po lewej, cukier na blacie a łyżki w szufladzie pod zlewem. - Pieprzony romantyk. " __________ Aurelia ma 17 lat. Ma bladą cerę, prawie białe włosy i niebieskie oczy. Ogląda JDabrowsky'ego i marzy o spotkaniu...