rozdział 13. ➵

1K 131 16
                                    

Najprawdopodobniej gdybym ich wtedy nie przyłapał, wciąż nie miałbym pojęcia, co się między nimi dzieje. W zasadzie to co prawda wciąż nie jestem pewien, co się między nimi dzieje, lecz nie miałbym nawet żadnych podejrzeń. Ukrywanie znakomicie im wychodzi. Zawsze wiedziałem, że Luke jest w tym naprawdę dobry, jednak nie sądziłem, że gdyby kiedykolwiek coś takiego by się wydarzyło, ja byłbym tak na to ślepy.

Wychodzi na to, że wcale nie znam swoich przyjaciół, tak jak mi się wydawało. Jestem... rozczarowany? Tak, wydaje mi się, że to odpowiednie słowo. Jestem zawiedziony tym, że to przed nami ukrywają. Ashton i ja jesteśmy ich przyjaciółmi, sądzę, że mamy prawo wiedzieć o takich rzeczach.

Właśnie, Ashton. Powinienem mu powiedzieć? Czuję się okropnie wiedząc, że pomiędzy tą dwójką coś jest, równocześnie wiedząc, że Ashton nie ma żadnych podejrzeń. Choć, może jednak o tym wie, a tylko przede mną jest to ukrywane?

Miałem kompletny mętlik w głowie, nie miałem pojęcia, co myśleć. Tego wszystkiego było za dużo. Postanowiłem na moment nie zastanawiać się nad tym wszystkim i poszedłem popływać.

Wysiłek fizyczny w jakiejkolwiek formie zawsze dawał mi upust emocji. Mogłem choć przez moment się odprężyć, a poza tym pływanie jest znakomitym ćwiczeniem na wszystko, więc tym bardziej wypadałoby czasem skorzystać z basenu.

Jestem tak właściwie u siebie, tak więc nie widziałem potrzeby, aby ubierać kąpielówki. Mogłem przecież pływać w bokserkach. Chwyciłem tylko ręcznik, nim poszedłem do pomieszczenia, gdzie znajdował się basen. Położyłem ręcznik na leżaku i rozebrałem się ubrania, pozostawiając niedbale na drugim.

Po chwili wskoczyłem do wody, od razu rozpoczynając pierwszą długość. Nie płynąłem za szybko, by zbyt prędko się nie zmęczyć. Rozłożyłem sobie wszystko tak, jak zawsze to zrobiłem.

Pływanie spełniało jakoś swój cel, albowiem nie zastanawiałem się nad innymi sprawami. Po prostu pływałem. To poza bieganiem i workiem treningowym zawsze działało najlepiej, gdy chciałem się choć na chwilę od czegokolwiek odciąć.

Zatrzymując się przy co szóstej długości, nie zauważyłem nawet, że ktoś wszedł do tego pomieszczenia. O obecności tej osoby dowiedziałem się dopiero, gdy się odezwał.

- Dawno nie pływałeś, a i tak jesteś w znakomitej formie.

Zignorowałem Luke'a i odepchnąłem się od ścianki, przepływając kolejną długość. Cholera, to miedzy innymi o tobie chciałem teraz nie myśleć, a ty tu tak po prostu przyszedłeś, zabierając mi ten moment spokoju - pomyślałem. Luke jednak raczej nie wydał się zniechęcony. Płynąc, kątem oka dostrzegłem, jak siada na leżaku, na którym zostawiłem ręcznik.

Przy którejś już nieprzerwanej długości zobaczyłem, że przeniósł się z leżaka na brzeg basenu. Siedział z podwiniętymi nogawkami i zamoczonymi nogami. Nie mógł sobie po prostu pójść? Nie przypominałem sobie ,kiedy ktokolwiek korzystał z tego basenu, lub  chociażby przebywał w tym pomieszczeniu, a teraz Luke'owi zachciało się tu posiedzieć?

W końcu, gdy zdałem sobie sprawę, że pływanie bez przerwy nie sprawi, że Luke pójdzie, a jedynie przyprawi mnie o zadyszkę, zatrzymałem się przy ściance. Łapczywie nabierałem powietrza.

- Co cię tak nagle wzięło na pływanie?

Dlaczego musiał sprawiać, że ignorowanie go było takie trudne? Po kilkusekundowym zastanowieniu się, podpłynąłem do niego. Na tę chwile jakby wymazałem z pamięci to, co się wydarzyło, tak jakbyśmy byli przyjaciółmi bez żadnych tajemnic przed sobą. Po prostu, już raz go straciłem i nie chciałem tego powtarzać. Owszem byłem na niego wciąż w pewnym stopniu zły, jednak po tych kilkudziesięciu basenach udało mi się ochłonąć.

Oparłem się rękoma o ściankę obok niego.

- Nie wiem, tak po prostu. Poza tym, kiedy ten basen był ostatnio użytkowany?

Miałem wrażenie, że czułem jego wzrok na swoim nagim torsie, jednak to zignorowałem.

- Emm, chyba jak kupiliśmy ten dom. - zachichotał. - Wszyscy i tak korzystają z siłowni.

Tak to jest gdy nastolatki robią się sławne i mają pełno kasy. Kupują dom z pomieszczeniami i wyposażeniem, z którego rzadko kiedy korzystają. Przewróciłem na nas wszystkich oczami. No ale kto by w ogóle wierzył, że którykolwiek z naszej czwórki potrafi rozsądnie rozporządzać pieniędzmi?

- A tobie z jakiej okazji zachciało się tu przyjść?

Po tym pytaniu odepchnąłem się od ścianki i znalazłem się przed nim, krążąc nogami i rękami by unosić się w wodzie.

- Przechodziłem i cię zobaczyłem - wzruszył ramionami z uśmiechem.

Miałem nieodparte wrażenie, że spojrzał się na moją klatkę piersiową, ale pewnie jestem po prostu przewrażliwiony, po tym jak było jakiś czas temu. W tamtym momencie byliśmy po prostu przyjaciółmi i też jak przyjaciel postanowiłem się zachowywać. Uśmiechnąłem się złośliwie. Podpłynąłem trochę bliżej do niego.

- Jesteś pewien, że też nie chcesz popływać? - zanim zdążył cokolwiek powiedzieć lub chociaż drugi raz przecząco machnąć głową, chwyciłem go za rękę i pociągnąłem do przodu, wrzucając do wody.

Wynurzył głowę, ocierając twarz ręką.

- Wiesz, jak cholernie trudno ściąga się te ciasne spodnie, będąc przemoczonym?

Zaśmiałem się, wyobrażając sobie przyjaciela siłującego się ze zdjęciem spodni. On także się lekko zaśmiał, po czym po prostu ochlapał moją twarz wodą. Spojrzałem na niego ze wzrokiem "Serio, Luke? Serio?". On zrobił to samo i skończyło się wojną na wodę, jakbyśmy mieli po jakieś siedem lat.

Po tym, jak już się ogarnęliśmy i uznaliśmy rozejm, wysuszyliśmy się trochę i poszliśmy do kuchni. Owinąłem ręcznik wokół talli, przekraczając próg wcześniej wymienionego pomieszczenia, gdzie jak się okazało znajdowali się Ashton i Michael.

- Gdzie byliście? - zapytał Ashton, podnosząc wzrok znad komórki i marszcząc brwi.

- Na basenie - odpowiedziałem, sięgając po szklankę, a następnie nalewając do niej wody.

- To my tu mamy basen? - tym razem był to Mikey.

Przewróciłem oczami, jednak z lekkim uśmiechem, upijając łyk wody. Gdy spojrzałem kątem oka na Michaela, dostrzegłem, że patrzył się na mnie dość dziwnym wzrokiem. Zupełnie, jak tamtego dnia w studiu, gdy z wspominaliśmy z Lukiem czasy sprzed kilku lat. Ponownie to zignorowałem, bo niby dlaczego miałbym to brać do siebie?

- Luke, słuchaj, potrzebuję twojej pomocy przy poprawkach tej piosenki, nad którą ostatnio pracowaliśmy.

Po usłyszeniu Michaela, znów przewróciłem oczami, tym razem jednakże jestem pewien, że mój wyraz twarzy w żaden sposób nie przypominał uśmiechu. Jakim cudem wcześniej nie zauważałem, jak niedorzeczne są te wymówki. Trzeci raz pracować nad poprawkami? Przedtem nie zauważałem tego. Czyli to ja byłem ślepy, a nie oni są mistrzami ukrywania.

Gdy odchodzili razem, zapewne w kierunku pokoju Michaela, żeby zjadać sobie twarz, starałem się im obu wypalić dziurę w głowach. Po tym jak przekonałem się, że jest to trudne przy dwóch osobach,  pozostałem przy Luke'u. On w pewnym momencie zerknął na mnie przez ramię i miał jakby pytające spojrzenie, jednak ja wciąż patrzyłem się w jego kierunku w ten sam sposób. Niech zdaję sobie sprawę, że coś jest na rzeczy.

⟹⟹⟹

ludzie, ubóstwiam Was, przysięgam

dlatego proszę, jeśli popełnię błąd jak np. zmiana sposobu zapisywania dialogu (jak w rozdziale 11.), to poinformujcie mnie o tym, gdyż jestem ślepa albo głupia bądź mam spóźniony refleks lub wszystko na raz i zauważam coś takiego po kilku dniach

-jess




tension | c.h. + l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz