rozdział 17.

925 122 9
                                    

Miałem tego dość. Od momentu, gdy Michael szepnął Luke'owi, że wiem, nie mogą od siebie rąk oderwać. Byli jak ten strasznie irytujące przesłodzone pary. Oczywiście, cieszę się, że są ze sobą szczęśliwi, po prostu... nie wiem, to było za dużo. Stanowczo za dużo.

Albo się przytulali bez przerwy, albo jeden leżał na kolanach drugiego, albo trzymali się za ręce, albo. Było tylko albo, albo, albo. Bez żadnego "chyba że", czy innego spójnika o znaczeniu, które mogłoby ukazywać, że robili coś innego niż dotykanie siebie. Sam nie pojmowalem dlaczego, lecz wydawało się to dla mnie irytujące. Wręcz bardzo irytujące.

Rozumiałem - dopiero, co się przestali ukrywać (wciąż do cholery nie miałem pojęcia, dlaczego to robili) i chcieli z tego skorzystać, poza tym tak zwany miesiąc miodowy i inne bzdury. Choć w zasadzie nie wiedziałem, jak długo ze sobą byli, ale zachowywali się jak zazwyczaj pary zachowują się na początku. Czyli słodkości tyle, że ludzie z otoczenia mają dość. Zdawało mi się, że od przebywania w ich pobliżu niedługo mogłem przysporzyć sobie hiperglikemii.

Ashton dowiedziawszy się o Michaelu i Luke'u wydawał się dziwnie zaskoczony. Spojrzał przytulonych do siebie chłopaków, następnie na mnie i tak jeszcze z parę razy. Przeczuwałem co skrywa się za jego zdziwieniem. Od dawna dostrzegałem to, że Ash sądził, iż Luke i ja będziemy razem. Tak też wyglądało to jego wędrowanie i zawracanie spojrzeniem. Jakby nie mógł uwierzyć, że to Michael, a nie ja.

Ja natomiast zastanawiałem się nad tym, że znów nie spędzaliśmy z Lukiem czasu, tak jak było to dawniej. Poświęcał swój wolny czas albo nam wszystkim albo tylko Michaelowi. Wydawało mi się to dość niesprawiedliwe. W porządku, ma chłopaka, który w dodatku także jest moim przyjacielem, jednak czy to miało oznaczać, ze mój najlepszy przyjaciel ma ograniczać czas dla mnie? Zawsze byliśmy nierozłączni i wolałem to w ten sposób. Do tego byłem przyzwyczajony, tak być powinno.


Wieczorem umowiliśmy się we trójkę na oglądanie jakiegoś filmu. Oczywiście, jak zawsze było głosowanie, w którym wyszło, że połowa z nas chce horror. Ashton komedię, a Michael Batmana, jednak demokracja, to demokracja, więc pozostaliśmy przy horrorze.

Film był dość słaby, nawet nie wzdrygnąłem, gdy to niby juz rozpoczęła się ta właściwa akcja. Właściwie, to zazwyczaj filmy grozy musiały w moim przypadku być naprawdę dobre, żeby wywołać u mnie jakąkolwiek reakcje. Zazwyczaj głupio takie filmy komentowałem, wywołując  tym śmiech u chociaż jednego z chłopaków oraz sam zanosząc się śmiechem. Tak mniej więcej wyglądało u mnie oglądanie filmów tego gatunku.

Tym razem było jednak inaczej. Zamiast oglądać film, skupiałem się na czymś innym. Mój wzrok co chwilę podświadomie natrafiał na splecione dłonie Michaela z Lukiem. Cały czas się zastanawiałem, co takiego mają w sobie dłonie Michaela, że Luke bez przerwy pozwalał im znajdować się na jego ciele.


 







tension | c.h. + l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz