rozdział 16.➳

1K 117 4
                                    

Siedziałem u siebie w pokoju, słuchając muzyki. Sytuacja z poprzedniego dnia wciąż siedziała w mojej głowie, jakby zablokowała wyjście, a ja niestety nie znałem kodu. Zawsze wiedziałem, że z Lukiem bywało różnie, jeśli chodzi o łzy. To nie tak, że on w ogóle nie płakał, ale zdarzało się to u niego naprawdę rzadko. Pamiętam, jak jeden z nielicznych razy gdy okazał mi, że jest smutny, był sfrustrowany, że nie mógł się nawet rozpłakać, bo uznał, iż łzy dadzą mu pewien upust emocji.

W takim wypadku, niedziwne więc było, że obraz płaczącego Luke'a zakorzenił się w mojej pamięci. Nie powiedział ani słowa, tyko stał i wtulał się we mnie, a ja jako jego przyjaciel odwzajemniałem uścisk.

Usłyszałem, jak drzwi od mojego pokoju się otwierają, co przerwało moje myśli. Po chwili w pomieszczeniu znalazł się Michael, z niewiadomych przyczyn jakby z wściekłym wyrazem twarzy. Wyciągnąłem słuchawki z uszu.

- Musimy porozmawiać - oznajmił, ze skrzyżowanymi ramionami.

Byłem dość zmieszany. Niby z jakiej racji to on był wściekły na mnie? W świetle ostatnich wydarzeń wydawało mi się, że to ja powinienem być do tego bardziej upoważniony. Jednakże, skoro miał mi coś do powiedzenia, to uznałem, że najlepiej po prostu pozwolić mu mówić.

- Niby o czym? - zapytałem, wpatrując się w przyjaciela.

- Luke jest mój - było jedynym, co powiedział i nie wyglądało na to, żeby zamierzał kontynuować.

- Słucham?

- Luke i ja jesteśmy razem, więc jeśli teraz zaczęły się tobie naradzać jakieś uczucia do niego, to lepiej--

- Zaraz, moment. - Przerwałem mu, ponieważ nie miałem zielonego pojęcia, co ma na myśli. - Skąd tobie w ogóle przyszło do głowy, że poczułem coś do Luke'a?

- Widziałem tę wczorajszą scenkę. - Odpowiedział. - Byliście wręcz przyklejeni do siebie, nie wiem, który, kogo mocniej przytulał. Jeśli wydaje ci się, że możesz go zdobyć--

- Okay, Mikey, chwila moment. - Wstałem z łóżka na równe nogi i podszedłem do Michaela. Trochę mnie już ta rozmowa zaczęła irytować. Dlaczego on w ogóle insynuował takie rzeczy? - Jesteśmy przyjaciółmi, tak? Luke jest moim przyjacielem od czasów, gdy jeszcze miałem problemy z wymówieniem imienia mojej siostry. Płakał, więc to chyba oczywiste, że robiłem, co w mojej mocy, aby poczuł się lepiej. Ty również jesteś moim przyjacielem i jeśli jesteście z Lukiem szczęśliwi, to bardzo mnie to cieszy i nigdy bym nawet nie pomyślał, żeby go tobie odebrać.

Powiedziałem zgodnie z prawdą, patrząc mu prosto w oczy. Wziął głęboki oddech, próbując się uspokoić.

- Rany, przepraszam. Po prostu... nie wiem, chyba dałem się ponieść emocjom. Przepraszam, Calum.

- Nic nie szkodzi. - Uśmiechnąłem się lekko. - Więc ty i Luke, ha? - zagaiłem ze złośliwym uśmiechem.

Na twarzy Michaela momentalnie pojawił się uśmiech i spuścił wzrok. Miałem wrażenie, że się trochę zarumienił.

Po tym, jak Mike opuścił mój pokój, nie miałem pojęcia, co myśleć. Z jednej strony byłem zadowolony z tego, że w końcu przyznał mi się do tego, co jest między nim a Lukiem, jednak... no cóż, szczerze powiedziawszy byłem dość zawiedziony, że to jedynie zazdrość go do tego\ skłoniła. Przypuszczałem, że gdyby nie to, to możliwe, że przez dłuższy czas żaden z nich nie pisnąłby słowa, co jeszcze bardziej mnie dołowało.

Chociaż, w sumie, nie mogłem być tego pewien. Być może, już od jakiegoś czasu nastawiali się, żeby się przyznać, a z jakiegoś powodu mieli co do tego obawy, a to po prostu był pretekst?

Chciałbym, żeby ta wersja była rzeczywistością, choć niestety Luke nic nie powiedział. Miałem nadzieje, że Michael powiedział mu, o tym, i że przyjdzie ze mną porozmawiać. Sam nie jestem pewien, dlaczego tego chciałem, po prostu uważałem, że należy mi się rozmowa, skoro znam się z Lukiem, odrobinę więcej niż połowę swego życia.

Dwie godziny. W ciągu dwóch godzin Michael zdążyłby porozmawiać z Lukiem jakieś pięćset razy, bądź, jeśli Luke'a nie było w domu, to pojechać do miasta do niego i wrócić z pięć razy, przy czym porozmawiać z nim jakieś dwieście. Tak, nie miałem przez ten czas żadnych lepszych zajęć, jak ocenianie prawdopodobieństwa tych zdarzeń w ciągu minionego czasu.

Uznałem, że nie powinienem siedzieć tak długo w pokoju i opuściłem go, schodząc na dół. W salonie siedział Luke przytulony do Michaela. Gdy zszedłem i Luke dojrzał mnie kątem oka, ponieważ nie miał całkowicie zwróconego ku mnie wzroku, chwycił rękę Michaela i chciał ją szybko zrzucić siebie, lecz Michael popatrzył w moim kierunku i powiedział cicho do Luke'a:

- On wie, spokojnie.

Tylko tyle. Poza tym, z rozmowy z Lukiem, na którą liczyłem wnioskowałem, że będą nici, gdyż blondyn po usłyszeniu tego, jedynie się do mnie uśmiechnął.

⟹⟹⟹

eh, nie lubię robić mojego kittena michaela takiego, no ale na potrzebę ff, skoro już takie wymyśliłam

-jess





tension | c.h. + l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz