rozdział 7. ➵

1.3K 151 10
                                    

Moja radość jest nie do opisania. Po tak długim czasie w końcu między Lukiem i mną będzie tak jak kiedyś. Oczywiście nie od razu, trochę trzeba nad tym popracować, ale to i tak lepiej niż, jakbyśmy mieli wciąż się ignorować i nie odzywać do siebie. Odzyskuję przyjaciela.

Naprawdę nie potrafię wyrazić swojej radości spowodowanej tym faktem.

Mieliśmy we czwórkę trochę czasu wolnego, a z powodu braku pomysłów jak owocnie go wykorzystać zwyczajnie oglądaliśmy telewizję. Po tym, jak skończył się odcinek serialu, który uznaliśmy za ciekawy, nie mogliśmy już znaleźć nic wartego oglądania.

Michael postanowił więc włączyć kanał muzyczny, co było nie najgłupszym pomysłem biorąc pod uwagę fakt, że gdy to zrobił wręcz od razu nastawił głośniej dźwięk w odbiorniku. Wnioskuję, że lubił piosenkę, którą akurat teraz nadawano.

Poderwał się z fotela i zaczął tańczyć, bądź właściwie wykonywać ruchy taneczno-podobne. Oczywiście nie pozostał przez długi czas sam ponieważ chwilę później wszyscy zaczęliśmy wykonywać różne ruchy w rytm muzyki.

Po kilku piosenkach wypełnionych naszymi wygłupami oraz śmiechem usiadłem z powrotem przed telewizorem zainteresowany teledyskiem.

- Czyżby marzenie Caluma z dzieciństwa o pozostaniu astronautą, powróciło? - usłyszałem obok siebie głos Luke'a. Nic nie odpowiedziałem, nawet nie oderwałem wzroku od telewizora, jedynie się uśmiechnąłem się z nadzieją, że Luke to dostrzegł. - Przysięgam, że wtedy gdy spoglądaliśmy przez teleskop, a ty zarzuciłeś tekstem zapewne z pierwszej strony jakiejś książki o konstelacjach, zabrzmiało to jak tani podryw - zachichotał, podchodząc w moim kierunku, a następnie przysiadając na oparciu fotela, na którym siedziałem.

- Pieprz się, Hemmings.

- Z chęcią - odparł z uśmiechem.

- Niestety będziesz się musiał zadowolić sam sobą, bo na mnie nie masz co liczyć.

Blondyn nic nie odpowiedział, spojrzałem na niego, żałując tego od razu, gdy ujrzałem wyraz jego twarzy. Oczywiście nie patrzył na mnie, tylko w przestrzeń.

- Luke, przepraszam. Sam zacząłeś i sądziłem, że takie żarty są w porządku. Wybacz, nie powinienem...

- Spokojnie. Nie mam ci tego za złe. Muszę po prostu się z tym ogarnąć.

Westchnął, po czym spojrzał na mnie i posłał mi słaby uśmiech, który odwzajemniłem. Położyłem swoją dłoń najego, następnie lekko ją ściskając.

- Wiesz, że jesteś dla mnie bardzo ważny i zależy mi na twoim szczęściu...

- Wiem, Cal, wiem.

- Nie rób tego, proszę. Ostatnie dokańczanie za ciebie moich wypowiedzi nie było zbyt miłym wydarzeniem - to prawda, nigdy nie widziałem go takiego wściekłego, jak tamtego dnia w pokoju muzycznym.

- Jednak po tym w końcu się pogodziliśmy - przyznał brunet, oblizując wargi, następnie układając je w uśmiech.

- To prawda - ściśnąłem ponownie jego dłoń, która wciąż znajdywała się w mojej. - Pewnego dnia znajdziesz kogoś, kto pokocha cię tak jak należy, a ja będę zaraz obok ciebie.

Luke wstał zabierając swoją dłoń, po czym nachylił się i mnie przytulił. Ja oczywiście od razu odwzajemniłem uścisk. Wyprostował się, posyłając mi jeszcze jeden uśmiech i poszedł w kierunku, jak mniemam swojego pokoju.

Nie zauważyłem nawet, kiedy Michael i Ashton przestali tańczyć i opuścili pomieszczenie. Musieli to zrobić, gdy rozmawiałem z Lukiem.

Jestem bardzo zadowolony z tego, że wszystko między nami zaczyna się naprawiać. Może pewnego dnia się odkocha? Być może zakocha się w kimś, kto będzie potrafił te miłość uszanować oraz odwzajemnić. Wierzę, że tak będzie, ponieważ Luke jest wspaniałą osobą i zasługuje na to.

Uśmiechnąłęm się na myśl szczęśliwie zakochanego Luke'a. Wstałem, ruszyłem w stronę telewizora, by go wyłączyć, i udałem się do swojego pokoju. Było trochę poźno, a jutro od rana mamy z chłopakami dużo roboty, więc wypadałoby iść do łóżka.

Zasnąłem z myślą, że teraz będzie już tylko lepiej.

→→→

cal, słońce, gdybyś ty tylko wiedział, jak się mylisz

ehhh przepraszam, że przez dłuższy czas nie dodawałam: walka o lepsze oceny i miałam być na tym koncercie oln ale, no cóż nastąpiła mała zmiana planów...

w każdym razie, przepraszam jeszcze raz bo mam wrażenie, że jakoś kijowo mi ten rozdział wyszedł choć w sumie całe to ff miało być "lekko pisane" i tak nie jestem z tego rozdziału zadowolona

cholera, zapomniałam: piosenka do rozdziału (i ten teledysk, o którym wspomina calum) kygo ft parson james - stole the show

-jess

tension | c.h. + l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz