rozdział 23. ➵

874 110 15
                                    

Zaczynałem rozumieć te wszystkie fanki na twitterze, które pisały jak bardzo nienawidziły Luke'a, a po sekundzie pisały, jaki to jest niesamowity. Nie utożsamiałem się z nimi aż tak bardzo, ale w pewnym, niewielkim stopniu naprawdę to rozumiałem. Czasami można go było nienawidzić, jednakże potrafił to schrzanić jednym gestem lub czymkolwiek.

Tak, pogodziłem się z tym, że coś do niego czuję. Był to bardzo żmudny proces, ale w końcu udało mi się dojść ze sobą to porozumienia. Niestety wiele wskazywało na to, że moje uczucia do Luke'a są prawdziwe. W końcu, nie wiedząc o tym, zepsuł mi wieczór, który zapowiadał się dość ciekawie. Co mnie zasmuciło to to, że chyba z Lukiem mieliśmy różne sposoby na radzenie sobie z nieodwzajemnionym uczuciem. Choć właściwie okazało się przecież, że Luke'a uczucie było odwzajemnione tylko koleś, który był w nim zakochany, był po prostu ślepym kretynem. Tak, więc chyba lepszym określeniem było "nietrafnym" uczuciem.

Do czego dążyłem? Ja przez to, że coś do niego czułem, nie potrafiłem przespać się z kimś, kto wydawało mi się, że przez moment naprawdę mi się podobał. A Luke? W głowie brzęczały mi słowa, które wypowiedział, a właściwie wykrzyczał, tamtego dnia w studiu, gdy przez niego nie wytrzymałem i rozpłakałem się.

"Pieprzyłem się z kimkolwiek, kto wydawał mi się choć trochę urodziwy, by tylko nie myśleć o tobie (...)"

Jeżeli to, co wtedy dość dobitnie powiedział było prawdą, to słusznie poczułem silny przypływ smutku. Naprawdę doprowadzałem go do czegoś takiego? Miałem sobie tak cholernie za złe, że przez to, że nie dostrzegałem tego, jak tak rzeczywiście postrzegałem Luke'a i przez to sprawiłem mu tyle cierpienia. Prawda jest taka, że nie miałem pojęcia, jak naprawdę przeze mnie cierpiał, ale jakkolwiek by to nie było, to było zbyt wiele. Każdego w życiu spotyka w jakimś stopniu smutek, albo cokolwiek nieszczęśliwego, świat nie składa się z samych radosnych chwil, ale Luke na pewno nie zasłużył na coś takiego. Nie zaserwowanego przeze mnie.

Miałem ochotę uderzyć sobie w twarz. Cegłą. Krzesłem. Patelnią. Czymkolwiek. Nie, to i tak nie byłoby wystarczająco. Zwłaszcza, że przekonałem się, jakim dupkiem potrafię być. Dowiedziałem się o tym, dzięki temu, że po tych myślach, jak kompletny palant pozwoliłem sobie myśleć, że to właśnie dlatego jest z Michalem. Że jest to jego bardziej długoterminowy sposób na niemyślenie o mnie.

Jak bardzo okropny byłem, myśląc o tym? Jeżeli istniałaby skala, zapewne plasowałbym się z tym dość wysoko. Jednakże nie mogłem tego powstrzymać. To chyba był kolejny dowód na to, że nie mogłem już za bardzo zaprzeczać temu, co czułem do tego cholernego blondyna.

Nie, moje przypuszczenia nie mogły być prawdziwe. Nie dopuszczałem tego do siebie przez te wszystkie obrazy uśmiechniętego Luke'a, podczas gdy przebywali w swoim towarzystwie, gdy... się dotykali. Nie było szans, że ten uśmiech był nieszczery. Oni się uszczęśliwiali, Michael rozweselał go.

Musiałem się z tym pogodzić, nie mogłem zepsuć ich związku, przez swój egoistyczny idiotyzm. Uznałem, że pomimo tego, co odkryłem, pomimo tej cholernej miłości, czy długotrwałego zauroczenia (och, kogo, ja do cholery, próbowałem oszukać) musiałem znosić okazywanie uczuć względem siebie Michaela i Luke'a, bo Luke był szczęśliwy.

---------

hej, moglibyście rzucić okiem na mój amatorski cake edit?

-jess







tension | c.h. + l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz