Skoczyłam na wielki kawałek szkła i chwilę później byłam po drugiej stronie. Zamknęłam oczy, nie chciałam widzieć jak daleko jest do ziemi. Nie przewidziałam tylko, iż w połowie drogi na dół czeka na mnie dach garaży. Upadłam całym ciałem na twardą blachę razem z odłamkami szkła, które mnie kaleczyły.
Zaczęło brakować mi w powietrza w płucach a nie mogłam nabrać go więcej. Wszystko przeraźliwie mnie bolało i nie mogłam się ruszyć. Kiedy otworzyłam oczy i spojrzałam na miejsce, z którego wyskoczyłam zobaczyłam Kubę. To zmotywowało mnie tak bardzo, że przeczołgałam się do końca garaży. Na końcu z gracją kartofla spadłam na ziemię raniąc się jeszcze bardziej.
Słyszałam jak Kuba coś krzyczał ale nie mogłam wyłapać słów. Jak najszybciej mogłam podniosłam się z ziemi i przeszłam przez metalowy płot. Później było już tylko gorzej. Przeraźliwie kręciło mi się w głowie ale wiedziałam, że nie mogę się zatrzymać. Biegłam cały czas przed siebie nie patrząc na nic i nikogo, i na nic. Wpadałam na ludzi, kilku nawet przewróciłam ale nie mogłam się zatrzymać, nie kiedy byłam tak daleko od nich. A może nie byłam? Może tylko mi się wydawało. Nawet nie zauważyłam kiedy wbiegłam na jezdnie. Poczułam tylko jak lecę i ląduję na trawniku.
-Dobry boże nic ci nie jest?- zapytała jakaś kobieta i próbowała mnie podnieść
Odepchnęłam jej rękę i szybko się podniosłam, bolało mnie całe ciało ale nie chciałam się zatrzymać. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej kiedy przypomniał mi się Martin. Musiałam się gdzieś schować ale nie miałam pojęcia gdzie jestem. Sądząc po akcencie tamtej kobiety już nie w Anglii.
Znowu na kogoś wpadłam ale tym razem odbiłam się i wylądowałam na twardym chodziku.
-Nic ci się nie stało?- zapytał a ja pokręciłam głową
Chciałam wstać ale zakręciło mi się w głowie i znowu wylądowałam na chodniku. Chłopak szybko obok mnie ukucnął.
-Czekaj pomogę ci.- powiedział a ja szybko się odsunęłam- Ty krwawisz. Co ci się przydarzyło?
-Nic. Zostaw mnie świetnie sobie radzę.- odparłam
-Musisz jechać do szpitala.- stwierdził
-Nie. Oni mnie tam znajdą.- powiedziałam i zaczęłam wstawać
Spojrzałam na twarz chłopaka, którą od razu rozpoznałam.
-Ashton. Ashton Irwin.- powiedziałam cicho- Cholera. Muszę iść dzięki, że się martwiłeś ale nie mogę tu sterczeć.
-O nie. Jedziesz ze mną do szpitala.- stwierdził
-Ona nigdzie nie jedzie!- usłyszałam na sobą głos doskonale mi znany.
-Podwójna cholera...- mruknęłam cicho i zrobiłam kilka kroków w tył
-Czy ty naprawdę uważałaś, że dasz radę uciec?- zapytał a ja pokazałam mu środkowy palec- Mamy zrobić twojemu nowemu przyjacielowi to samo co Martinowi?
-Nie waż się wymawiać jego imienia śmieciu!- warknęłam
-Przez ten rok zrobiłaś się bardziej pyskata.- stwierdził Kacper, który dobiegł chwilę po Kubie
Chciał złapać Ashton'a za ramię ale odtrąciłam jego rękę i kopnęłam w brzuch. Chciałam wyjąc nóż ale zorientowałam się, iż musiał wypaść jak leciałam.
-Nie dotykaj go! Nigdy!- wycedziłam przez zęby
Kacper zrobił krok w moją stronę ale szybko zareagowałam i kopnęłam go w twarz.
-Uciekaj.- powiedziałam do Irwin'a
Zaczęłam biec przed siebie jakieś sto metrów dalej był zakręt i to była moja szansa na kryjówkę. Najszybciej jak mogłam pobiegłam tam i wspięłam się na płot jakiegoś domu. Na szczęście nie mieli żądnego psa ani innego zwierzaka. Zobaczyłam basen i jak najostrożniej do niego weszłam. Nie chciałam żeby woda zbytnio się poruszyła. Zanurzyłam się cała i siedziałam tam dopóki nie zabrakło mi oddechu.
CZYTASZ
Porwana po raz drugi
Tajemnica / ThrillerZawsze myślałam, że porwanie było najgorszą rzeczą jaka mogła mi się w życiu przydarzyć ale myliłam się. Powrót do domu okazał się jeszcze gorszy... Wizyty u psychologa, ciągły nadzór policji, prywatna szkoła i te wszystkie spojrzenia ludzi, których...