Kolejny dzień był nudniejszy od poprzedniego, oprócz wyjścia na stołówkę cały dzień siedziałam w pokoju. Gdyby nie książki prawdopodobnie nie wytrzymałabym tam.
Wieczorem na kolacji uzgodniłam z Tom'em wszystkie szczegóły naszego planu. Powiedział mi jak i gdzie mam się udać kiedy znajdę się na dole.
O godzinie trzeciej w nocy, czekałam w garderobie na chłopaka, który mógł się zjawić w każdej chwili. Kilka minut, później kratka wyleciała a z głębi szybu wyszedł Tom.
- Gotowa? - Zapytała a ja kiwnęłam głową. - To chodź, tylko załóż kratkę.
Weszłam do szybu za chłopakiem i zrobiłam to co mi kazał.
- Tylko pamiętaj jeżeli ktoś cie złapie to nie uciekłaś szybem. - Powiedział stanowczo na co kiwnęłam głową czego i tak nie miał prawa dostrzec bo było ciemno a ja szlam za nim.
- I nikt nie wiedział co planuje. - Dopowiedziałam.
- Tego nie mogę od ciebie wymagać. - Powiedział po chwili. - Sam powiedziałem, że ci pomogę.
- Ale oni ci tego nie odpuszcza. - Stwierdziłam.
- Nie martw się. Ze mną będzie dobrze.
Skończyliśmy rozmowę i ruszyliśmy małymi korytarzami szybu.
Po kilku kolejnych zakrętach Tom nagle się zatrzymał i pokazał mi ręką żebym do niego podeszła.
- Pamiętasz jak mówiłem, że będzie trudno? - Zapytał, na co kiwnęłam głową. - Teraz najgorsza cześć... Musisz jakoś się przytrzymywać i zejść na parter. Nie wyżej i nie niżej bo inaczej cie znajdą. Będziesz musiała otworzyć sobie drzwiczki i jakoś nimi wyjść. Niestety nie pomogę ci inaczej w zejściu.
- Już wystarczająco pomogłeś. - Stwierdziłam. - Wracaj.
- Powodzenia. - Powiedział i poszedł z powrotem do siebie.
Zawiesiłam nogi w powietrzu i zaczęłam się zastanawiać jak to zrobić żeby było najbezpieczniej. Zasadniczo to w żadnym stopniu nie było bezpieczne.
Oparłam ręce o ściankę i po chwili rozmyślania równolegle ułożyłam nogi na dwóch innych ścianach.- Raz kozie śmierć. - Powiedziałam pod nosem i zaczęłam schodzić.
Na 10 piętrze moje nogi i ręce zaczęły wysiadać, dodatkowo byłam w bardzo niewygodnej i niebezpiecznej pozycji. Sześć pięter niżej omsknęła mi się ręka i żeby nie spaść złapałam za drzwiczki, które z hukiem otworzyły się a ja zawisłam w powietrzu. Jak najszybciej wróciłam do poprzedniej pozycji i kontynuowałam wędrówkę w dół.
Na parterze tak jak Tom kazał otworzyłam drzwiczki i wyszłam na ciemny korytarz po czym szybko je zamknęłam, ruszyłam wzdłuż ściany tak jak mówił chłopak. Znalazłam odpowiednie drzwi i jak najszybciej przez nie przeszłam, wychodząc na dwór. Byłam wolna! Naprawdę wolna!
Niezmiernie się cieszyłam do momentu kiedy usłyszałam czyjś głos i szybko schowałam się za kontenerem.
- Jesteś pewna, że wejdziemy tędy? - Zapytał mężczyzna.
- Tak. Te drzwi od zawsze były otwarte. - Odparła kobieta a ja zrozumiałam kto prowadzi tą konwersacje.
- Mamo! - Krzyknęłam i wybiegła z kryjówki.
- Kat? Boże! Moje dziecko! - Powiedziała prawie plącząc i mocno mnie przytuliła kiedy wpadłam jej w ramiona.
- Tak tęskniłam! - Pisnęłam i przytuliłam się do mężczyzny.
- Chodźmy stąd! Szybko!- Powiedział tata i zaczęliśmy biec w stronę wyjścia z zaułku.
- Nie ruszajcie się! - Usłyszałam za sobą głos Huberta i natychmiast stanęliśmy. - Spodziewałem się was szybciej. - Powiedział i podszedł kawałek w naszą stronę.
- Nie zbliżaj się! - Krzyknęłam do niego a kilkunastu ochroniarzy z bronią wyszło kilka kroków przed niego i wycelowało w nas.
- Nie odzywaj się. - Powiedział do mnie.
- Bo co twoi ochroniarze mnie zastrzelą?! - Krzyknęłam. - Nie podchodź bliżej. - Warknęłam.
- Bież ją. - Powiedział do jednego z mięśniaków.
Podszedł do mnie i złapał za rękę co źle się dla niego skończyło, bo mój nóż do rzucenia rozciął jego gardło, mężczyzna opadł na kolana trzymając dłoń na ranie.
- Skąd masz broń?! - Warknął.
- Nie interesuj się! - Odparłam co zupełnie mi się nie spodobało.
Wyciągnął zza paska pistolet i strzelił tacie w nogę a ten zaczął krzyczeć na mężczyznę.
Szybko odwróciłam się do taty i próbowałam zatamować krwotok. Mama uklękła obok mnie i próbowała zrobić to samo. Serce dudniło mi w piersi jak oszalałe i słyszałam tylko jego głośne bicie. Widziałam, że mama coś do mnie mówi ale nie mogłam zarejestrować słów. Kiedy w końcu trochę się otrząsnęłam wszystko zrozumiałam.
- Uciekaj. Kat, szybko! - Krzyknęła a ja zerwałam się na równe nogi i już miałam biec kiedy poczułam jak łapią mnie za ręce i ciągną do tyłu zakładając jakieś dziwne kajdanki, które z każdym ruchem ręki zaciskały się bardziej.
- Zostawcie mnie! - Krzyczałam.
- Macie rękawiczki? - Zapytał Tao. - Skoro nie poszłaś po dobroci mam inne rozwiązanie. - Powiedział i wyciągnął broń, którą dobrze znałam bo już jej używałam.
- Mamo uciekaj! - Krzyknęłam głośno.
- To nie dla twojej matki. - Odparł i strzelił mi w brzuch.
W pierwszym momencie poczułam łaskotanie, ale kilka sekund później wszystko zaczęło mnie niewyobrażalnie boleć. Jakby tysiące igieł wbijało się w każdą cześć mojego ciała. Wyginałam się w każdą stronę żeby znaleźć choć na chwilę pozycję, która nie doprowadzała do płaczu. Słyszałam krzyk rodziców i ich prośby żeby to zatrzymali ale nie mogłam nic powiedzieć. Wydawało mi się, że krzyczałam ale nie byłam w stu procentach pewna. Na pewno płakałam bo czułam, że mam mokre policzki.
- A to z dedykacją dla ciebie. - Powiedział Hubert do mojego ucha.
Ktoś podniósł moją głowę tak żebym wszystko widziała. Reszta ochroniarzy przygotowała broń i wycelowała w moich rodziców.
- Zgnijesz w piekle. - Powiedziała mama. - Ona i tak po nią przyjdzie! Pamiętaj o tym! - Krzyknęła.
I wtedy dziesiątki kul przeszyło jej ciało, chwilę później to samo stało się z tatą. Widziałam tylko wielką plamę, krwi i sztywne ciała rodziców leżące na ziemi. Nic poza tym się ni liczyło.
Hubert stanął przede mną i wycelował w brzuch.
- Jeszcze trochę bólu ci się przyda. - Powiedział i wystrzelił dwa razy.
Tym razem było dużo gorzej, ponieważ uderzyło to we mnie ze zdwojoną siłą a prąd dalej raził mnie z poprzedniego postrzału. Wtedy przypomniałam sobie jedną rzecz. Ta bron niszczyła elektrykę, czyli mój zegarek, który był moją ostatnią nadzieją.
Ostatnie co pamiętam to głośny śmiech Huberta.
CZYTASZ
Porwana po raz drugi
Gizem / GerilimZawsze myślałam, że porwanie było najgorszą rzeczą jaka mogła mi się w życiu przydarzyć ale myliłam się. Powrót do domu okazał się jeszcze gorszy... Wizyty u psychologa, ciągły nadzór policji, prywatna szkoła i te wszystkie spojrzenia ludzi, których...