Rozdział 20

5.7K 373 13
                                    


Kiedy się obudziłam leżałam w łóżku przykryta kołdrą ale coś mi się nie zgadzało. Czułam czyjąś obecność... Szybko zerwałam się z łóżka i tak w takim samym tempie poleciałam z piskiem na podłogę. 

- Boże, Kat. Zamknij się, mam kaca. - Powiedział Tom.

- Ja też... - Mruknęła Jess i zasłoniła ręką twarz. 

- A ja nie. Ciency jesteście.  - Odparłam i poszłam do łazienki żeby doprowadzić się do stanu zero.

Spędziłam w toalecie trochę czasu ale było warto, czułam się jak normalny człowiek. Przeszukałam dokładnie garderobę w poszukiwaniu fajnych ciuchów i kiedy w końcu znalazłam idealny zestaw wyszłam z pomieszczenia i chwilę później usłyszałam pukanie do drzwi. 

- Kat! - Krzyknęła Jessica. - Otwórz drzwi! Kat! Do cholery! - Krzyczała. - Boże jak mnie głowa boli... 

- Idę! - Krzyknęłam. - Nie drzyj się! 

Ruszyłam w stronę drzwi i otworzyłam je.

- Czego? - Zapytałam nie sprawdzając kto stoi za nimi. 

- Cyba nigdy mnie normalnie nie przywitasz. - Usłyszałam czyjś głos i spojrzałam na twarz.

- Charlie! - Krzyknęłam i przytuliłam się do mężczyzny. - Co ty tu robisz?!

- Miałem sprawę do Huberta i ostatnio usłyszałem, że tu jesteś wiec z nim porozmawiałem i pozwolił mi do ciebie zajrzeć.

- Słyszałam, że dobrze sobie radzę w Ameryce.

- Jesteś jedną z najlepszych. - Odparł i zaczęliśmy się śmiać. - Gdzie możemy iść pogadać? Z tego co słyszałem twój pokój to nie najlepsze miejsce.

- Późno wróciliśmy z imprezy. - Wyjaśniłam. - Jedyne miejsca jakie znam to stołówka i gabinet Tao. 

- Dużego wyboru nie mam, wiec chodźmy na stołówkę, wzrok tego palanta mnie przeraża.

- Mam tak samo. - Odparłam i zaczęliśmy się śmiać.

Zjechaliśmy kilka pięter niżej na stołówkę gdzie mogliśmy "spokojnie" pogadać.

- Nie jesteś głodna? - Zapytał na co pokręciłam głową. - Jest pora śniadania a to najważniejszy posiłek dnia. 

- Chyba jeszcze trochę mnie alkohol trzyma. - Odparłam i zaczęliśmy rozmawiać.

Jakąś godzinę później do pomieszczenia wpadł Kuba z miną mordercy. Szybkim krokiem podszedł do naszego stolika i podniósł mnie z siedzenia. 

- Jakim prawem wyszłaś z pokoju?! - Warknął.

- I tak bym niżej nie zjechała. - Odparłam. 

- Uspokój się do cholery! - Warknął Charlie i odciągnął mnie od chłopaka. - Skoro tak ci to przeszkadza to odprowadzę ją do pokoju.

- Sam to zrobię. - Warknął.

- Dostałem pozwolenie od twojego ojca więc mam prawo do spędzenia czasu z nią. - Odparł. - Poza tym małolacie, wisisz mi przysługę za przywiezienie jej więc w tej chwili odwróć się i odmaszeruj do windy. - Powiedzie a Kuba wykonał jego polecenie.

- No nieźle. - Stwierdziłam i zaczęłam się śmiać. 

- Trzeba umieć z nim rozmawiać. - Powiedział na co się zaśmiałam głośniej niż poprzednio. - Chodź odprowadzę cię. - Kiwnęłam głową na zgodę. - Mam coś dla ciebie ale dostaniesz to na górze. - Powiedział i skierowaliśmy się do windy.

- Miło, że o mnie pamiętasz. - Powiedziałam z uśmiechem. 

- Nie da się o tobie zapomnieć. - Stwierdził i również się do mnie uśmiechnął.

Wjechaliśmy na odpowiednie piętro i przed samymi drzwiami objął mnie chowając coś za pasek. Kiedy był pewny, że jego prezent nie wypadnie wyprostował się i puścił mnie. 

- Mam dla ciebie zegarek. - Powiedział i wyjął z kieszeni podarunek.

- Nie musiałeś! - Powiedziałam kiedy zobaczyłam śliczny zegarek z łapaczem snów na tarczy.

- Ale mogłem. Bardzo dobrze dopasowuje się do reki i ciężko go zerwać wiec możesz w nim normalnie ćwiczyć.

- Dziękuję! Jest śliczny. - Powiedziałam i przytuliłam go. 

Kiedy jego moje włosy zakryły jego usta wyszeptał.

- W jakimś bezpiecznym miejscu przyłożył kciuk do tarczy. Zeskanuje odcisk twojego palca, wtedy sprawdź co możesz z nim zrobić.

- Tak zrobię. - Odparłam, puściłam mężczyznę i wchodząc do pokoju pomachałam mu na pożegnanie.




Porwana po raz drugiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz