Poszłam do garderoby żeby znaleźć coś na wieczór. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to kremowe, krótkie spodenki i biały top. Nie chciało mi się szukać czegoś innego więc wybrałam to, żeby przymierzyć. Rozebrałam się do bielizny i zaczęłam ubierać spodenki.
- No, no. Ja przychodzę a ty rozebrana. - Usłyszałam za sobą głos i o mało co nie pisnęłam.
- Cholera. Człowieku, pukaj, odchrząknij albo coś jak wchodzisz. - Powiedziałam i szybko ubrałam koszulkę.
- Jak się przebierałaś w szatni to nie przeszkadzało ci, że się patrzyłem. - Odparł a ja przewróciłam oczami.
Zapięłam spodenki i przyjrzałam się swojemu odbiciu. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie jeden mały szczegół. Blizna... A w zasadzie kawałek blizny, był widoczny.
Tom zobaczył moją minę, podszedł i przytulił mnie od tyłu. Zakrył niedoskonałość swoją dłonią i pocałował mnie w tył głowy.
- W przeciągu tygodnia będą chcieli zrobić ci tatuaż. Możesz wybrać to miejsce. - Powiedział. - Już nie będzie tego widać.
- Ale ja zawsze będę o tym wiedziała. - Odparłam, wykręciła się z jego uścisku i zaczęłam szukać butów.
Jakieś pół godziny później byłam gotowa i przeglądałam się w lustrze. Nie chciało mi się robić żadnej fryzury więc zostawiłam rozpuszczone włosy, znalazłam czarne trampki do połowy łydki więc od razu je ubrałam. Na krześle w pokoju wisiała moja kurtka więc dopasowałam ją do stroju.
Godzinę później Tom poszedł się przebrać i do wieczora nie dawał znaku życia. Ja ten czas spędziłam na czytaniu francuskiego wydania książki "Oskar i Pani Róża".
O 20.30 do mojego pokoju wparował Kuba.
- Jesteś gotowa? - Zapytał na co pokiwałam głową. - To chodź. - Powiedział.
Odłożyłam książkę i założyłam kurtkę po czym wyszłam z pokoju. Chwilę później dołączył do nas również Tom ubrany w czarne rurki i czerwoną koszulę w kratę. Objął mnie ramieniem i weszliśmy do windy. Zatrzymaliśmy się na siedemnastym piętrze żeby zabrać jeszcze dwie osoby.
Z jednego pokoju Kuba zabrał jakiegoś chłopaka a z drugiego Jess, która była ubrana w łososiowe spodenki trochę krótsze niż moje i szary top. Włosy miała rozpuszczone, na nogach czarne trampki za kostkę a na to ubrała czarną skórę.
- Wydaje mi się, iż dogadamy się lepiej niż sądziłam. - Powiedziała i zaczęłyśmy się śmiać
Zjechaliśmy na trzynaste piętro i Kuba powiedział, że mam się udać do Huberta, ponieważ chciał pomówić, tak też zrobiłam. Przeszłam cały korytarz i bez pukania weszłam do pomieszczenia.
- Po co miałam przyjść? - Zapytałam od razu jak weszłam a on tylko na mnie spojrzał i odparł.
- Wiem jak bardzo chcesz uciec więc dam ci małą radę. Bez Kuby nie wystawiaj ręki za cholerny płot bo zostaniesz postrzelona i od razu ktoś cię przejmie, żeby nie robić zamieszania na imprezie. - Powiedział a ja przełknęłam głośno ślinę. - Mamy snajperów z każdej strony więc nie radzę ci próbować. Najmniejsza próba skończy się dla ciebie źle. - Powiedział. - Albo i gorzej. - Dodał po chwili jakby dokładnie wiedział o jakich okropnościach pomyślałam...
- Cudowne przemówienie. Mogę już iść? - Zapytałam chcąc opuścić pomieszczenie.
- Idź ale pamiętaj, że ze mną nie wygrasz. - Dokończył zdanie a ja jak najszybciej wyszłam.
Kiedy wyszłam a korytarz odnalazłam wszystkich wzrokiem i ruszyłam w ich kierunku. Zajęło mi tylko chwilę przejść cały korytarz, więc kiedy do nich podeszłam pomogłam jeszcze wstać Jessic'e wstać z podłogi. Kuba w tym zasie podszedł do drugiej windy znajdującej się naprzeciwko tej, którą zjechaliśmy.
- Dlaczego nie mogliśmy pojechać tamtą na dół? - Zapytałam.
- A widziałaś w niej piętra niżej niż jedenaste? - Zapytał Kuba na co pokręciłam głową. - Niektóry z was mają pozwolenie na samodzielne poruszanie się więc żeby nie uciekli mamy przyciski na odcisk palca i dwie windy. - Powiedział ale po chwil coś mu się przypomniało i dodał. - Właśnie ostatnio Gina znalazła twój telefon i prosiła żebym ci go oddał. Zadzwoń do niej. - Powiedział i puścił mi oczko.
Szybko znalazłam jej numer w telefonie i zadzwoniłam.
- Halo? - Usłyszałam jej głos.
- Gina... Głos ci się trochę zmienił. - Powiedziałam. - Gratuluje dziecka. To chłopiec czy dziewczynka? - Zapytałam.
- Boże Kat... Tęskniłam. - Powiedziała po chwili. - To dziewczynka i dostała najładniejsze imię. - Powiedziała i usłyszałam jak pociąga nosem.
- Nie płacz bo ja zaraz też zacznę. - Powiedziałam. - To jakie imię dostanie?
- Katherine. Dostanie je po najdzielniejszej żyjącej osobie jaką znam. - Powiedziała a po moim policzku spłynęła łza którą Tom otarł. - Chciałabyś zostać chrzestną? - Zapytała po chwili.
- Jasne! Głupie pytanie! To chyba oczywiste. Mała Kat. Cieszę się razem z tobą. - Podziałałam i obie się zaśmiałyśmy.
- Ostatnio Charlie się odzywał i kazał cię pozdrowić. Nikt się nie zorientował, że to nie ty jesteś w Stanach i z tego co słyszałam bardzo dobrze sobie radzisz. Gratuluję. - Powiedziała a ja wybuchnęłam śmiechem.
- Nigdy nie dam rady mu się za to odwdzięczyć.
- Kat. Wiesz, że nie będziesz musiała. - Powiedziała a ja posmutniałam.
- Ale on już ponad rok ryzykuje tym ukrywaniem swoje życie...
- Dobra nie myśl o tym. Lepiej pomóż mi znaleźć drugie imię dla córeczki.
- Może Jessica? - Zapytałam a ona natychmiast się zgodziła. Jess bezgłośnie zapytała mnie o co chodzi a ja pokazałam jej, że wyjaśnię później. - Ale nie oczekuj, że będę dobrą chrzestną. - Powiedziałam a dziewczyna się zaśmiała.
- Będziesz najlepszą chrzestną!
Rozmawiałyśmy jakieś pół godziny aż do momentu kiedy poczuła mdłości. Wtedy uznałam, iż potrzebny jej spokój i skończyłyśmy rozmowę.
CZYTASZ
Porwana po raz drugi
Misterio / SuspensoZawsze myślałam, że porwanie było najgorszą rzeczą jaka mogła mi się w życiu przydarzyć ale myliłam się. Powrót do domu okazał się jeszcze gorszy... Wizyty u psychologa, ciągły nadzór policji, prywatna szkoła i te wszystkie spojrzenia ludzi, których...