#5

411 13 0
                                    

Obudziłam się rano strasznie obolała, nowe miejsce wcale nie sprzyjało mojemu wypoczynkowi wręcz przeciwnie czułam się okropnie. Zwlekłam się z łóżka i wzięłam gorącą kąpiel, która mnie odprężyła i sprawiła, że moje mięśnie nie bolały tak bardzo jak wcześniej. Przebrałam się w krótkie czarne spodenki i biały crop. Postanowiłam poszukać jadalni w której miało być śniadanie, trochę zaspałam co sprawiło, że byłam spóźniona. Weszłam na dość dużą sale wypełnioną stolikami, cały team siedział przy jednym długim stoliku. Podeszłam do nich i przywitałam się ze wszystkimi.
-Dzień dobry Kochanie, jak spałaś?-tata dał mi szybkiego buziaka w policzek, a ja przytuliłam się do niego mocno.
-Nie za dobrze, wszystko mnie boli- zrobiłam minę smutnego kotka i usiadłam na wolnym miejscu obok Justina. Nie patrzył na mnie, nic nie powiedział. Chyba się obraził, mi też było troche głupio, że byłam wczoraj troche wredna dla niego, bo skąd miał wiedzieć, że te hieny na nas napadną.
-Hej- powiedziałam cicho i poprawiłam się na krześle, większość już kończyła swoje śniadanie nie to co ja, ale Justin też nie był lepszy, bo chyba też niedawno przyszedł.
-Hej- uśmiechną sie do mnie, chyba do mnie, prawie niezauważalnie.
-Słuchaj przepraszam, troche mi głupio, że tak wczoraj na Ciebie naskoczyłam, mam nadzieje, że sie nie obraziłeś.
-Nie, nie obraziłem się, wszystko jest w porządku. Chyba źle zaczęliśmy tą naszą znajomość, a będziemy musieli się znosić przez najbliższe dwa miesiące więc.... Justin- podał mi ręke, a ja ją delikatnie uścisnęłam.
-Alison- uśmiechnęłam się do niego, coś czuje, że raczej się nie polubimy. Kończyłam jeść śniadanie, kiedy Justin w końcu się do mnie odezwał.
- Może wybierzesz się dzisiaj z nami na plaże?
-Jasne dlaczego nie, o której mam być gotowa?
- Pół godziny wystarczy?
- Yhym -pokiwałam twierdząco głową
- To poczekaj na mnie na dole przy recepcji- powiedział po czym wstał i odszedł od stolika przy którym zostałam teraz sama.

Czekałam przy recepcji już przebrana w czarno-biały strój, założyłam te same spodenki tylko zmieniłam bluzke i założyłam kimono, które sięgało mi poza tyłek. Z rozmyśleń wyrwał mnie Ryan.
-Chodź mała, wyjdziemy tyłem, bo na nas znowu napadną- objął mnie w talii, a ja założyłam okulary przeciwsłoneczne.
~Justin~
Czekałem już na nich w samochodzie, ustawiłem lusterka i nagle zobaczyłem Ryana obejmującego Ali. Może i dziwnie sie zachowywałem, ale to dlatego, że cholernie mi się podobała. Jak Marc mówił o niej to myślałem, że przyjedzie jakaś piszcząca na mój widok małolata. Ali jest całkowitym przeciwieństwem mojego toku myślenia. Śliczna dziewczyna, jako jedna z nielicznych zachowuje się przy mnie normalnie, nie traktuje mnie jak jakąś gwiazdę. Jest bardzo drobna, kiedy ją wczoraj objąłem w samochodzie bałem się, że zaraz rozpadnie mi się na miliony kawałków. Jeszcze jej dobrze nie znam, ale widzę, że ma charakterek co mnie jeszcze bardziej w niej pociąga. Ali usiadła obok mnie na miejscu pasażera, a reszta z tyłu i w drugim samochodzie. Jeszcze nie wiedzą, że zabieram ich na jacht, chciałem im zrobić niespodziankę po tych wszystkich przejściach, które miałem a dzięki nim znowu zacząłem myśleć pozytywnie. Włączyłem muzykę, a wszyscy w samochodzie bez namawiania zaczęli śpiewać. Ali wyciągnęła telefon i zaczęła wszystko nagrywać. W taki sposób dojechaliśmy na miejsce, każdy zabrał swoje rzeczy i szliśmy w stronę jachtu.
-Bro nie żartuj, że jest nasz- Ryan popatrzył na mnie wielkimi oczami.
-Nie żartuje, wchodzenie, bo popłynę bez was- uśmiechnąłem się, a wszyscy pobiegli na pokład oprócz Ali.
-Co jest? Nie idziesz?
-Ide tylko...
-Tylko co?
-Szkoda, że nie powiedziałeś wczesniej, strasznie boje się wody, wiesz zbyt duża otwarta przestrzeń.
-Nie bój się- chwyciłem ją za nadgarstek i delikatnie pociągnąłem w stronę mostka prowadzącego na pokład- obiecuje, że nic Ci się nie stanie, morze jest na prawdę dzisiaj bardzo spokojne, nawet nie poczujesz, że płyniemy
-Justin, ale...
-Zamknij oczy
-Co?  Po co?
-No zamknij prosze- posłusznie je zamknęła, a ja chwyciłem ją za dłonie i prowadziłem do wejścia, kiedy mieliśmy już przechodzić między mostkiem, a łodzią otworzyła oczy i od razu zaczęła się cofać i mówić, że tego nie zrobi- Uspokój się- zacząłem się śmiać, a ona skarciła mnie wzrokiem. Puściłem jej dłonie i objąłem w talii. Chwyciła mnie mocno za szyje, a ja przeniosłem ją bezpiecznie na pokład.
-Już po wszystkim- ona nadal trzymała się mnie mocno i nie zamierzała puścić- Zaraz będziemy płynąć, już jesteś bezpieczna- śmiałem się z niej.
-Justin to nie jest śmieszne.
-Puść mnie to się sama przekonasz- puściła mnie, popatrzyła ostrożnie pod nogi trzymając dłonie na moich ramionach, a ja położyłem na jej biodrach. Popatrzyłem prosto w jej oczy kiedy podniosła głowe, ona zrobiła to samo i wpatrywaliśmy się przez chwile w swoje oczy.
-Mówiłem, że jesteś bezpieczna, następnym razem mi zaufaj
-Trzeba sobie na to zasłużyć.
-Mamy dużo czasu- uśmiechnąłem się i zerknąłem szybko na jej pełne usta. Ona zarumieniła się i oparła czoło o moją klatkę piersiową.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuje za 64 wyświetlenia, nie spodziewałam się, że ktokolwiek nawet tutaj zajrzy. Mam nadzieje, że choć troche podoba wam się to, co pisze, chociaż ja nie zawsze jestem zadowolona z rozdziałów.
Kocham was ^^

Don't forget to breath.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz