W samochodzie siedziałam z Megan, Cat, Chrisem i Justinem, który prowadził. Minęło już trochę czasu a Justin nadal nie odezwał się słowem pomijając moje pytanie czy wszystko jest w porządku na co usłyszałam ambitne "yhym". Nic nie zrobiłam a on znowu robi sceny zazdrości. Już nie wiem o co mu chodzi, obawiam się, że sam nie wie o co tak na prawdę się na mnie obraża. Te jego sceny zazdrości robią się już strasznie męczące. Zjechaliśmy na najbliższą stacje, po czym wszyscy wysiedli z samochodów na tak upragnionego papierosa. Justin zatankował samochód i otworzył drzwi z mojej strony.
-Kupić Ci coś?-pochylił się żeby spojrzeć na mnie
-Nie dziękuje.- zatrzasnął drzwi i ruszył w stronę niskiego budynku. Po głębszym zastanowieniu, odpięłam pas i wyszłam z samochodu. Weszłam do sklepu i wzięłam z półki wodę, cukierki i gumy. Justin płacił właśnie za swoje rzeczy więc stanęłam w kolejce za nim. Obrócił się w moją stronę i zabrał moje rzeczy. Popatrzyłam na niego i odsunęłam swoje zakupy dając tym samym znak, że sama zapłacę.
-To razem czy osobno?- zapytała młoda dziewczyna zza lady.
-Razem.
-Osobno.- szybko zaprotestowałam.
-Razem.
-W takim razie ja już dziękuję.- odwróciłam się na pięcie i wyszłam ze sklepu. Ruszyłam w stronę samochodu omijając resztę, która właśnie zatruwała moje powietrze. Siedziałam w ciszy w samochodzie pisząc z moją przyjaciółką, która właśnie wróciła z wakacji z rodzicami. Już się nie mogłam doczekać kiedy się zobaczymy i opowie mi jak było na jej wspaniałych, wymarzonych wakacjach. Zazdrościłam jej, że teraz spędza czas z Oliverem i resztą naszej paczki, a ja muszę się użerać z tym obrażalskim zazdrośnikiem. Wszyscy zaczęli się pakować do samochodów. Justin usiadł na miejscu kierowcy, a za mną Jake. Położył ręce na moich ramionach i przybliżył twarz do mojego ucha.
-Usiądziesz ze mną?- wyszeptał. Uśmiechnęłam się pod nosem i przesiadłam się do tyłu. Jake chwycił moją dłoń i pocałował delikatnie. Poczekaliśmy aż reszta wsiądzie do samochodu. Justin ruszył z wielkim piskiem patrząc na mnie w lusterku.
-Chcesz nas zabić?- wykrzyczałam z wielkim wyrzutem.
-Jak Ci nie pasuje to wysiądź.- powiedział wściekły przez zęby.
-Justin.- popatrzył na niego zdziwiony Chris, siedzący na moim wcześniejszym miejscu. Już nikt się nie odezwał przez resztę drogi. Położyłam głowę na kolanach Jake'a, przykrył mnie swoją bluzą i spokojnie zasnęłam.
-Ej mała.- poczułam opuszki palców gładzący mój policzek. Chwyciłam dłoń Jake'a i położyłam ją sobie pod głowę - Wstawaj, już jesteśmy.- Podniosłam się na rękach i popatrzyłam przez szybę samochodu. Było już bardzo ciemno, co jakąś odległość można było dostrzec palące się ognisko, muzyka puszczana głośno z samochodów i pełno pijanych młodych ludzi. Wysiedliśmy z samochodu rozglądając się wokoło. Każdy wziął swoje rzeczy i zaczął rozkładać namiot.
-Śpisz ze mną?
-Niedoczekanie Twoje.- Jake się zaśmiał i przytulił się do moich pleców. Justin rozłożył swój namiot w którym po chwili zniknął. Nie chciałam tak tego zostawiać. To on mnie tutaj zabrał, chciał spędzić trochę czasu razem. Cieszył się na ten wyjazd a teraz znika nie zaważając na nic ani na nikogo. Wzięłam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę postawionego już namiotu. Weszłam do środka, zasunęłam za sobą "drzwi" i zaczęłam rozkładać swój koc.
-Co Ty robisz?- popatrzył na mnie zdziwiony
-Przecież nie lubisz spać beze mnie.- zaśmiał się pod nosem i pokręcił głową.