Droga na lotnisko minęła bardzo szybko. Ułożyłam się wygodnie na siedzeniu i patrzyłam przez okno. Czekałam aż w końcu ruszymy a ja spokojnie zasnę i obudzę się już na miejscu. Tak też się stało. Ledwo samolot się wzbił a ja już zasypiałam. Kiedy wróciłam do domu- pustego domu chcąc mieć z głowy rozpakowywanie podzieliłam ubrania na czyste i brudne, schowałam walizkę i poszłam się wykąpać. Kiedy wyszłam z gorącej i odprężającej kąpieli zrobiłam sobie płatki i poszłam spać.
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Chociaż raz chciałam się wyspać to oczywiście nie. Zwlokłam się z łóżka, zeszłam na dół, otworzyłam drzwi i ...-iiiiiiii !!!- wskoczył na mnie 50 kilogramowy ciężar- nareszcie, nareszcie, nareszcie! Tak bardzo się za Tobą stęskniłam!
-Ja za Tobą też wariatko- przytuliłam ją mocno.
Zjadłyśmy razem śniadanie, a Mel opowiadała co robiła, zwiedziła i kogo poznała oczywiście największą uwagę przykuła do włoskich przystojniaków. To prawda zawsze obie zachwycałyśmy się wysokimi, przystojnymi brunetami, ale ona zachwyca się tylko jednym. A mianowicie od kilku lat jest Belieber i uwielbia Justina. Zdarzało się, że miałam już dosyć jej i codziennego zdawania relacji co działo się u niego w ciągu dnia, tygodnia, czy miesiąca. Fakt faktem rzadko kiedy jej słuchałam ale nigdy nie dałam tego po sobie poznać, więc mam nadzieje, że ne miałaby mi tego za złe. Przebrałyśmy się w stroje kąpielowe i wyszłyśmy na dwór do basenu. Często przychodzę tutaj żeby oswoić się z wodą, jak widać na prawdę staram się by przezwyciężyć strach przed wodą.-Zazdroszczę Ci tych wakacji serio, ile ja bym dała żeby znów zobaczyć Włochy.
-Chyba sobie żartujesz! Spędziłaś niesamowite wakacje w jednym z najlepszych hoteli w NY i to w dodatku z MOIM Justinem Bieberem. Jak mogłaś mu dać kosza?
-Wcale nie dałam mu kosza, wyjaśniliśmy sobie wszystko i jest w porządku.
-W porządku? Nie wierze w Ciebie. Miliony lasek na świecie chciałoby być na Twoim miejscu w tym ja- powiedziała dumnie- a Ty tak po prostu spakowałaś się i wyjechałaś.
-Ja nie jestem "miliony lasek" i dobrze o tym wiesz, że ja nie lecę na "wielkiej sławy Justina Biebera", jest miły a przede wszystkim normalny a nie tak jak niektórzy robią z niego wielką gwiazdę- przewróciłam oczami- poza tym skończmy ten temat, już nigdy więcej go nie zobaczę więc jaki to ma sens. Już na pewno o mnie zapomniał i znalazł sobie pocieszenie a jak nie to wszyscy wiemy, że znajdzie je bardzo szybko.
-Nie byłabym tego taka pewna.
-Że znajdzie sobie pocieszenie?
-Raczej, że już go nie zobaczysz.
-Co masz na myśli?
-To, że Twój tata z nim pracuje, ale mam dla Ciebie mały prezent.
-Dla mnie? Z jakiej okazji?- wróciłyśmy do domu a ona od razu pobiegła do swojej torebki i podała mi kopertę- Co to?
-Otwórz!- pisnęła ze szczęścia. Powoli otworzyłam kopertę i wyciągnęłam z niej dwa bilety na pierwszy koncert Justina pod samą sceną.
-Skąd Ty je masz? Przecież...
-Tak wiem wszystkie zostały sprzedane, ale udało mi się je dla nas zdobyć!- widząc moją minę zapytała- Nie cieszysz się?
-Tak jasne, że się cieszę. Wiem, że to Twoje marzenie i na pewno będziemy się świetnie bawić.- przytuliłam ją mocno do siebie.- Z jednej strony się cieszę, ale z drugiej strony sama nie wiem. Powiedziałam prawdę, bo między mną a Justinem jest w porządku, tylko... uh... znowu zaczynam się męczyć sama ze sobą. Po chwili usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Obwinęłam się ręcznikiem i otworzyłam drzwi.
