~Justin~
Wyłączyłem budzik który nastawiłem wczoraj wieczorem i chciałem się odwrócić, spojrzałem na mój brzuch a na nim mocno zaciśnięte małe ręce. Delikatnie się wyswobodziłem z uścisku i odwróciłem w stronę Ali.
-Nie śpij tak długo.- wyszeptałem nie oczekując odpowiedzi.
-Przecież nie śpie tylko się przytulam- uśmiechnęła się delikatnie przejeżdżając palcami po moim brzuchu- skąd Ty masz takie mięśnie?- zaśmiałem się i odsłoniłem jej brzuch
-A Ty skąd nie masz mięśni?
-Ejno.
-No co? Patrz, musisz poćwiczyć.
-Poćwiczysz ze mną?
-Skoro musze.
-Justin!- przejechała mocno paznokciami po moim torsie
-Ała! To bolało!
-Bo miało?
-Za co?
-Za to, że mówisz, że nie mam mięśni.
-Przecież to prawda.- poczułem jak wbija mocniej paznokcie- Ała!
-Nie prawda! One tam są, jestem tak silna jak Ty.
-Ach tak?-zabrałem jej dłonie, kładąc się na niej i przytrzymałem je nad jej głową.- Jednak musisz poćwiczyć, Skarbie.
-Tyle ważą te Twoje mięśnie, że zaraz mnie wgnieciesz w łóżko, Skarbie.
-Zawsze tak pyskujesz Skarbie?- przejechałem nosem po jej policzku.
-Zależy komu Skarbie.-starała mi się wyrwać, ale tylko wzmocniłem uścisk.
-Dlaczego zawsze mi Skarbie?
-Nie pyskuje Ci, jestem miła, bo Cie lubie.
-Lubisz mnie?
-Nie łap mnie za słówka.- zaczęła wiercić się pode mną.
-Ile ja się rzeczy o Tobie dzisiaj dowiaduje- uśmiechnąłem się do niej, przybliżyłem usta do jej szyi i wtuliłem się w nią mocno.
-Justin?
-Hym?- mruknąłem w jej szyje
-Nic. Sprawdzam czy nie śpisz.
-Nie śpie, przytulam się- zaśmiałem się, a ona objęła mnie mocniej.
-Która godzina?- odsunąłem się od niej i sięgnąłem po swoj telefon.
-Po 11.
-Cholera!
-Co się stało?
-O 12 mam fryzjera, kompletnie zapomniałam, na pewno nie dotrę tam na czas.- wstała spanikowana i zaczęła szukać rzeczy które mogłaby na siebie założyć.- możesz zadzwonić po taksówkę, prosze.- popatrzyła w moją strone błagalnym wzrokiem.
-Zawiozę Cię.
-Jus naprawde nie trzeba, po prostu po nią zadzwoń.
-Byłaś ostatnio zła o to, że sama nie możesz jechać, pozwól że Ci to wynagrodzę i zawiozę Cię tam, będziemy dużo szybciej, a może i ja coś bym zmienił- jej wyraz twarzy diametralnie zmienił się w zdziwienie. - No co? Myślisz, że mi nie gorąco w tych włosach? Męczą mnie już troche.
-Myśle, że nie mamy czasu, a Ty nadal leżysz w łóżku i kontemplujesz nad swoimi - i tu zrobiła cudzysłów palcami- idealnymi włosami.
-Są idealne!
-Panie idealny, może się pan łaskawie ubrać?
-Ali?
-Co?!- odkrzyknęła z łazienki.
-Widziałaś moje spodnie?
-A co? Zgubiłeś po wczorajszym striptizie?- usłyszałem jak się śmieje.
-Bardzo zabawne.- pozbierałem swoje rzeczy i wróciłem do swojego pokoju. Kiedy już gotowy poszedłem do Ali, nikt mi nie otworzył. Ruszyłem w stronę windy i zjechałem nią na sam dół. Przy recepcji siedziała już Ali, ale nie sama. Był z nią jeden z moich tancerzy. Matt za którym nie przepadam, może dlatego, że jest nowy i jeszcze go nie znam, ale już poznałem jak bardzo jest wyszczekany. Podszedłem do nich i podałem ręke dziewczynie.
-Idziemy Skarbie?- Ali popatrzyła na mnie zdziwiona.
-Yyy tak, a to jest...
-Mój tancerz wiem, idziemy?
-Justin.
-Co?
-Mógłbyś być troche milszy? Matt zna skrót więc szybciej możemy dotrzeć...
-Niech się lepiej zajmie choreografią, bo za dużo opuszcza szukając takich skrótów.
-Justin!
-Jedziemy czy nie?- wyrwała ręke którą wcześniej jej podałem i zwróciła się w stronę Matta.
-Przepraszam za niego jest strasznie nerwowy ostatnio, widzimy się później- po czym pożegnała go buziakiem w policzek. Super jeszcze jego tylko brakowało. Popatrzyła na mnie zła, wyminęła i ruszyła w strone naszego samochodu. Całą drogę do salonu nie odezwała się do mnie ani słowem nawet kiedy próbowałem zagadać. Zatrzymałem samochód, a ona nie czekając dłużej od razu wysiadła i ruszyła w stronę fryzjera. Postanowiłem wrócić do krótkich włosów więc tak też się stało natomiast Ali chyba oszalała.
-Do ramion.- usłyszałem
-Zwariowałaś? Nie pozwalam Ci!
-Nie pozwalasz? Nic Ci do tego!
-A właśnie, że tak, nie pozwolę żeby moja dz ...- cholera, co ja mówie, ona ma racje, jestem dla niej nikim, a mówie jej co ma robić i nie tylko.
-Twoja kto?- popatrzyła zdziwiona w moje odbicie w lusterku.
-Nikt.- spuściłem głowe.
-Nikt?
-Rób co chcesz.- powiedziałem pod nosem i wyszedłem na zewnątrz trzaskając drzwiami. Odpaliłem papierosa i oparłem się o samochód czekając aż dziewczyna zrobi swoje.