#32

198 7 0
                                    

Gotowa już do zejścia na śniadanie stanęłam przed schodami zastanawiając się jak mam się zachować po tym co się wydarzyło dzisiaj w nocy. Wzięłam kilka głębokich wdechów i zeszłam po schodach słysząc coraz wyraźniejsze śmiechy.

-Dzień dobry.- rzuciłam w stronę Ryana i Scota na co chłopaki uśmiechnęli się do mnie i w tym samym czasie oboje odpowiedzieli. Podniosłam wzrok na Justina który stał tyłem do nas przy kuchence w samych dresowych spodniach i robił naleśniki. Podeszłam bliżej i wzięłam sok pomarańczowy będąc obserwowaną przez chłopaków.

-Wyczuwam kłótnie.- powiedział R. poruszając dziwnie nosem

-Kłótnie? Niby dlaczego?- usiadłam po drugiej stronie wyspy kuchennej

-Bo on- wskazał palcem na Justina- nie mógł się wczoraj od Ciebie odkleić a dzisiaj nawet na Ciebie nie spojrzał kiedy tu weszłaś.- Justin podszedł do niego z gorącą patelnią- No ej ej żartowałem już się nie wtrącam w szanowną parę- podniósł ręce w geście obronnym na co wszyscy zaczęliśmy się śmiać, a Justin wrzucił naleśnik na jego talerz. Chłopak odłożył swój sprzęt kuchenny i położył talerz pełen naleśników przed nami. Przeszedł obok mnie i położył obok mnie dwie czyste szklanki.

-Ja też chce.- uśmiechnął się zadziornie w moją stronę na co opuściłam głowę tak, aby włosy zasłaniały moją twarz, nalałam soku do obu szklanek i przesunęłam jedną w stronę Justina.

Po śniadaniu pozmywałam cały bałagan i poszłam do góry po swoje rzeczy kiedy Justin brał prysznic. Zebrałam z podłogi sukienkę, wpakowałam telefon do torebki i pościeliłam łóżko. Kiedy skończyłam chłopak wyszedł z łazienki. Wokół bioder miał tylko obwinięty ręcznik, a z włosów kapały mu jeszcze kropelki wody. Poczułam się jakby wszystko było w zwolnionym tempie i mimowolnie przygryzłam swoją dolną wargę.

-Widzę, że bardzo Ci się wczoraj spodobało skoro masz na mnie ochotę.- zaśmiał się i zbliżył do mnie.

Wdech wydech. Wcale na mnie nie działasz. Ani trochę.
Skarciłam swoje nieprzyzwoite myśli.

-Chyba śnisz.- zadrwiłam z niego

-Więc mówisz, że to był sen?- uśmiechał się jeszcze bardziej i zmierzał w moją stronę

-Owszem może być nawet koszmarem.- przewróciłam oczami

-Już się nie dziwie dlaczego nie chcesz żebyśmy byli od siebie tak daleko.- zbliżył się i położył dłonie na mojej talii

-Niby dlaczego?- próbowałam się wyrwać ale chłopak był za silny

-Bo nie wytrzymasz beze mnie.- wyszeptał w moje usta i lekko je pocałował

-Lepiej się pośpiesz i odwieź mnie do domu.- popchnęłam go lekko do tyłu, ale to nic nie dało a wręcz przeciwnie przycisnął mnie do swojego wilgotnego jeszcze ciała.

-Ciesze się, że nie zaprzeczasz.- pocałował moje czoło i wszedł do garderoby.


Siedzieliśmy w samochodzie już dobre 10 min. Cały czas przytulał mnie do siebie i od czasu do czasu całował delikatnie w usta. Dlaczego nie weszliśmy do domu? Bo Justin spieszył się na próbę na którą już był spóźniony. A kiedy mówiłam, że już muszę iść słyszałam "jeszcze tylko chwile".

-Będziesz dzisiaj na koncercie? Przyśle kogoś po Ciebie, możesz też wziąć tą swoją przyjaciółkę 'wariatkę', chociaż R już ją pewnie zaprosił więc wystarczy, że z nią przyjdziesz.

-Justin nie mogę być codziennie na każdym koncercie, mam też swoje sprawy.

-Dzisiaj w nocy jedziemy dalej, więc nawet się z Tobą nie pożegnam?

-Dobrze. Może nie będę na całym koncercie, ale na końcówkę może zdążę.- mocno mnie do siebie przytulił i pocałował w ramię.

-Jedź ze mną.- wyszeptał w moją szyję smutnym głosem.

-Już to przerabialiśmy Kocie. Wiesz, że nie mogę tak po prostu spakować się i wyjechać.

-Wiem.- wymamrotał cicho

-No to puszczaj, bo nawet nie zdążę przyjść się pożegnać.- zaśmiałam się i pocałowałam go delikatnie.

~Justin~
Padnięty w połowie koncertu zszedłem ze sceny na przerwę. Po tej imprezie byłem wyjątkowo zmęczony.

-Jesteś świetny trzymaj tak dalej.- Scott poklepał mnie po ramieniu i podał ręcznik

- Jest już Ali? Obiecała, że będzie.- wytarłem twarz ręcznikiem i wszedłem do garderoby a za mną reszta ekipy. Na kanapie siedziała już drobna brunetka z uśmiechem przyczepionym do twarzy.

-Obietnica dotrzymana.- podbiegła do mnie i wskoczyła w moje ramiona na co mocno przytuliłem ją do siebie. Odwróciłem się w stronę reszty.

-Możecie już sobie iść.- niegrzecznie dałem im do zrozumienia, że chce zostać z Ali sam na sam, ale bez zbędnych komentarzy zaczęli wychodzić.

-15 minut i wchodzisz na scenę więc opanujcie się z tymi czułościami.- Rzucił Ryan w naszą stronę i zamknął za sobą drzwi.

-Już myślałem, że nie przyjdziesz.- położyłem ją na sofie i wtuliłem się w nią najmocniej jak tylko mogłem.

-Przyszłam dużo wcześniej, ale Twoi ochroniarze są bardzo niemili i nie chcieli mnie wpuścić więc musiałam zadzwonić po Ryana i ...- zamknąłem jej usta pocałunkiem, początkowo stawiała opór, ale po chwili odwzajemniła to przygryzając moją dolną wargę.

Don't forget to breath.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz