#13

296 6 0
                                    

-Gotowa?-Justin wszedł do mojego pokoju i usiadł na łóżku.
-Tak, tylko nie moge znaleść telefonu- i w tym momencie dostałam fleszem po oczach- Co Ty robisz?!
-Chciałem Ci zrobić pamiątkę- uśmiechnął sie do mnie i puścił mi oczko.
-Justin nie mam czasu na Twoje wygłupy, dawaj to!
-A co z tego będę miał?- przyciągnął mnie miedzy swoje nogi, a ja położyłam dłonie na jego policzkach i zbliżyłam twarz.
-A co chciałybyś dostać?- uśmiechnęłam się najpiękniej jak potrafiłam.
-No wiesz, tego wczorajszego buziaka którego miałem dostać i będziesz ze mną spała, sama rozumiesz nie lubię spać sam i boje się ciemności, więc myśle, że to by mogło mi bardzo pomóc.
-Po. Moim. Trupie. Skarbie.-  pocałowałam go w czoło, a on sie zaśmiał i włożył telefon do tylnej kieszeni moich spodenek.- Ale z Ciebie głupek.
-Za to jaki przystojny.
-Kto tak niby uważa?
-Ja!- powiedział dumnie
-No właśnie- zaczęłam się śmiać i w tym momencie pociągnął mnie na łóżko tak, że usiadłam okrakiem na jego brzuchu, a on położył dłonie na mojej talii- Co Ty robisz?
-Nic, chciałem sie do Ciebie przytulić- podniósł się do pozycji siedzącej i objął mnie mocno, odwzajemniłam uścisk i tak siedzieliśmy w bezruchu, Justin co jakiś czas pocierał dłońmi o moje plecy. Było mi tak przyjemnie, że w tym momencie mogłabym zasnąć w takiej pozycji.-Zostajemy?- nagle ktoś zaczął pukać do drzwi, a Justin jeszcze mocniej mnie przytulił.
-Justin puść.
-Nie. Ciiiiii. Udamy, że nas nie ma.- pukanie nadal nie przestawało
-Juuus. Pewnie nas szukają.- rozluźnił uścisk a ja podeszłam do drzwi.
-Głucha jesteś?! Nie będę stała przy tych drzwiach bo Ci sie nie chce ruszyć tej grubej dupy !- Stałam i patrzyłam na nią z podniesioną brwią, kiedy tak wrzeszczała, Justin podszedł do mnie i stanął za mną- jej twarz zbladła i wpadła w małe zakłopotanie nie wiedząc czy się odezwać więc zrobiłam to za nią.
-Możesz się przestać drzeć i powiedzieć o co Ci chodzi?
-Wszyscy na was czekają od pół godziny więc radze wam się pospieszyć.- po czym odeszła z wielkim fochem.
-Ktoś tu jest zazdrosny.
-Hels? No co Ty. To tylko przyjaciółka.
-A ja?
-Co Ty?
-Już nic.- wyplątałam się z jego objęć, chwyciłam torebkę i ruszyłam w stronę drzwi.-Idziesz?- Justin tylko pokiwał głową i wyszedł za mną zatrzaskując drzwi.
Cały dzień siedzieliśmy na plaży i spędzaliśmy wspólnie czas. Dobrze się bawiłam bez Justina, który cały czas mnie olewał, tak znowu. Zastanawiało mnie co mu znowu zrobiłam, że tak mnie traktuje, ale przynajmniej zaprzyjaźniłam się z Kendall i Alfredo. Bardzo dobrze czułam się w towarzystwie chłopaka. On chyba też mnie polubił, bo cały czas przy mnie był, zagadywał i rozśmieszał. Leżeliśmy obok siebie na moim kocu.
-Moge Cie zaprosić dzisiaj na kolacje?-obróciłam głowe w jego stronę.
-To randka?- uśmiechnęłam się do niego.
-To zależy czy masz kogoś i czy on będzie chciał mnie zabić?- zdjął okulary przeciwsłoneczne i oparł brodę na moim ramieniu.
-Nie mam, nie musisz się obawiać o swoje życie.- zabrałam mu okulary i założyłam je.
-Więc dasz się zaprosić na randkę?
-O której mam być gotowa?
-19?
-Idealnie.-pocałował mój policzek i położył głowe obok mojej. Leżeliśmy tak cały czas rozmaiając i śmiejąc się, od czasu do czasu spoglądałam w stronę reszty grupy, która świetnie bawiła się w swoim towarzystwie. Już zasypiałam kiedy poczułam jak Fredo przejeżdża palcami po moim brzuchu.
-Mam łaskotki i cholernie czuły brzuch.-położyłam dłoń na jego, a on pocałował moje ramie.
-Fredo grasz z nami?!- ktoś z grupy krzyknął w naszą stronę.
-Idziesz?
-A w co grają?
-W siatkę, ale możesz mi pokibicować.
-Wole grać.- wstał, otrzepał spodenki z piasku i podał mi ręke. Chwyciłam ją mocno i wstałam z miejsca. Oczywiście nie kto inny był kapitanem jak Justin jednak drugiej drużynie dowodził Alfredo, który w pierwszej kolejności wybrał mnie, na co Justin nie był zadowolony. Wręcz przeciwnie popatrzył na mnie i na złość wybrał Hels, która podeszła do niego od tyłu i oplotła jego brzuch dłońmi, pokazując tym, że jest jej. Justin z każdym zagraniem próbował pokazać, że jest najlepszy. Ciągle serwował na mnie myśląc, że nie potrafie grać, ale nie wiedział, że jestem w szkolnej drużynie siatkarskiej, takim sposobem przybywało nam punktów, a Jus był coraz bardziej wściekły. Nie powiem, bo cieszyło mnie to, należało mu sie. Po skończonej i wygranej grze przez naszą drużyne wskoczyłam Fredo na plecy, a on zaniósł mnie na nasz koc. Ubraliśmy się szybko i pożegnaliśmy się ze wszystkimi. Fredo objął moją talie, pocałował w policzek i ruszyliśmy w stronę jego samochodu.

Don't forget to breath.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz