To był jeden z najpiękniejszych i najlepszych koncertów jakie widziałam. Nawet nie potrafię określić co czuje, bo mam ochotę jednocześnie skakać i płakać z radości. Żeby nie było nie tylko ja jestem w takim stanie, bo Mel od razu się popłakała po wejściu Justina na scenę. Wybawiłam się lepiej niż na jakiejkolwiek imprezie na której byłam. Z częścią Bieber Teamu tańczyliśmy i śpiewaliśmy, każdy był podekscytowany i dumny z tego co razem tworzyli, przez pare miesięcy dążyli do perfekcji i teraz na prawdę widać efekty wszystkich prób. Justin jeszcze nie dotarł do swojego pokoju w którym wszyscy czekali żeby mu pogratulować więc usiadłam na wielkiej sofie i przyglądałam się całej tej imprezowej bandzie.
Kiedy brunet wszedł do pomieszczenia cały zgrzany z kropelkami potu na czole każdy zaczął mu gratulować i przytulać. Nawet Mel z podekscytowania wpadła mu w ramiona i przytuliła. Justin był trochę zdezorientowany, ale po chwili przypomniał sobie, że dziewczyna przyszła ze mną i przytulił ją mocno do siebie. Wzięłam ręcznik leżący na półce i podeszłam do chłopaka kiedy w końcu był "wolny".-Grzecznie sugerujesz, że powinienem się wykąpać przed przytulaniem Cie?- uniósł jedną brew i uśmiechnął się
-Byłeś niesamowity- uniosłam się na palcach i pocałowałam go w rozgrzany policzek.
-W innych rzeczach też jestem niesamowity- Dumny z siebie wytarł twarz i włosy ręcznikiem trzymając drugą dłoń na moich plecach nad tyłkiem.
-Szczególnie jak jesteś pijany.- zadrwiłam z niego śmiejąc się przypominając tym samym sytuacje z namiotu.
-Jeszcze zobaczymy Kocie.- podniosłam się znowu na palcach dosięgającym do jego ucha i wyszeptałam
-Możesz pomarzyć.
-Justin masz pół godziny.- Scott poklepał go po ramieniu i wszyscy zaczęli wychodzić z pomieszczenia.
Popatrzyłam na wychodzącego mężczyznę a później na Justina na co od razu zareagował widząc moje zdezorientowanie.
-Będziemy świętować u mnie w wynajętym domku na plaży, oczywiście jesteś zaproszona razem ze swoją koleżanką.
-Tylko, że my...
-My jesteśmy zaszczycone i oczywiście, że będziemy.- wtrąciła się Mel na co zdziwiona popatrzyłam w jej stronę.
-Nie wiem jak Mel- podkreśliłam jej imię- ale mamy już plany na dzisiejszy wieczór.
-Plany są po to żeby je zmienić.
-Jeśli jesteście już umówione to nie ma sprawy.- Justin widząc moje zakłopotanie wtrącił się w rozmowę.
-Zaraz zadzwonię do Tobiego i powiem żeby nie przyjeżdżał to żaden problem.
-To wy się dogadajcie a ja idę wziąć prysznic.- Chłopak zamknął się w łazience a po chwili było słychać szum wody.
-Mel co Ty wyprawiasz?! Przecież wszyscy na nas czekają a Ty chcesz naszą imprezę zamienić na świętowanie z Bieberem?
-Nie mów, że Ty nie chcesz!? Klei się do Ciebie i robi maślane oczy a jak Cie zaprasza do siebie to nagle ludzie ze szkoły są ważniejsi. Ty chyba zwariowałaś!- skwitowała naszą rozmowę.
-Ale...
-Ide zadzwonić do Tobiego jak tu wrócę macie być gotowi.- wyciągnęła telefon z torebki i otworzyła drzwi zatrzymując się w nich.- Jesteście tacy słodcy.- wyszeptała w moją stronę na co sie zaśmiałam i wygoniłam ją z pomieszczenia.
Chodziłam po pokoju oglądając garderobę Justina, po krótkiej chwili chłopak wyszedł z łazienki. Miał całe mokre włosy z których kapały kropelki wody opadając na podłogę i klatkę piersiową mężczyzny.-Widze że już mi wybierasz w co mam się ubrać.- podszedł do mnie i wyciągnął z jednej z walizek czarne bokserki po czym wrócił do łazienki. Stałam tam jak słup soli z miną skończonej nadpalonej idiotki.- Ali podaj mi co wybrałaś!- usłyszałam jego prośbę z łazienki wzięłam cokolwiek z wieszaka będąc przekonana że przecież we wszystkim wyglada dobrze.-Wejdź.- super... jeszcze nie otworzyłam drzwi a juz miałam przed oczami prawie nagiego Justina. Uchyliłam drzwi i włożyłam za nie rękę z ubraniami.
-Trzymaj.- powiedziałam na co poczułam mocne szarpnięcie. Chłopak wciągną mnie do środka i zamkną za mną drzwi.
-Dzięki.- jak zwykle użył swojego cwanego uśmieszku- Teraz żałuje, że nie wykąpałaś się ze mną.
-Możesz pomarzyć.- Zakpiłam z jego słów.
-Nawet nie wiesz ile razy marzyłem...