#23

175 7 0
                                        

Obudziłam się wcześnie rano, kiedy wszyscy jeszcze spali, więc wykorzystałam chwile na ogarnięcie się po wczorajszej "imprezie". Już zaczynało się robić gorąco, więc od razu założyłam strój kąpielowy i wróciłam do namiotu w którym dalej spał Justin, a jedyne co zmienił to mocniej wtulił się w poduszkę. Wyciągnęłam przeciwbólowe i wode z torebki i usiadłam patrząc jak słodko wyglądał.
-Nie patrz tak na mnie.- powiedział nawet nie otwierając oczu.
-Wcale na Ciebie nie patrze.- podniósł głowe i położył ją na moich nogach cicho mamrocząc "umieram"- wiem dlatego użyj troche wysiłku i to wypij.- kompletnie nie rozumiałam co mówi pod nosem kiedy się podnosił, ale wymagało to dużo czasu zanim wykonał moje polecenie. Przeczesałam palcami jego włosy w których wyglądał teraz prze seksownie pomimo zmęczonej życiem twarzy. Na jego ustach pojawił się cwany uśmieszek po czym wyszeptał zbliżając się do mnie.
-Byłaś cholernie gorąca.
-Justin!- uderzyłam go dłonią w klatkę.
-Ała! To bolało.
-Bo miało!
-Oj Kocie. Przecież nic takiego nie powiedziałem.
-Spadaj.- chciałam wyjść z namiotu, ale chłopak był szybszy. Chwycił mnie w talii i przyciągną na ziemie. Chciałam się wyrwać, ale był silniejszy. Przytrzymując moje dłonie przy głowie, położył się na mnie, blokując każdy mój ruch.
-Nie gniewaj się na mnie. Nie byłem aż tak pijany żeby nie pamiętać tego jak bardzo...- nie chciałam żeby dokańczał więc podniosłam głowę i go pocałowałam. Justin zadowolony otworzył oczy i oparł czoło o moje.
-Ogarnij się i przyjdź do nas.-przytuliłam go mocno
-Co Ty taki przytulas jesteś? Hym?
-Bo Ty jesteś jak taki mały tygrys.
-Tygrys?- zaczął mruczeć w moją szyje
-Widzisz nawet mruczysz już zawodowo.- zaśmiał się, pocałował mnie w czoło i wstał.

Reszte dni spędziliśmy nad wodą, opalaliśmy się i świetnie się bawiliśmy. To był na prawde cudowny wyjazd ze wspaniałymi ludźmi. Bałam się tych "wakacji" z nieznajomymi ludźmi, ale zaprzyjaźniłam się ze wszystkimi, a Justin jest na prawde kochany.

Właśnie wracamy do NY, troche mi żal stąd wyjeżdżać, ale na pewno tutaj wróce. Patrzyłam przez okno samolotu na zachodzące już słońce i myślałam o tym co będzie kiedy wakacje się skończą, kiedy wróce do domu, do szkoły, do znajomych.
-Nie smuć się, obiecuje, że tu wrócimy.- Justin usiadł obok mnie, wziął moje nogi na swoje i przykrył mnie do połowy kocem. Położyłam dłonie na jego policzki i pocałowałam go w nos.
-Dziękuje.-przybliżył się do mnie i wyszeptał: "w usta"- dlaczego?
-Dlaczego?
-Mhym.
-Bo... chce? Bo ty chcesz? Bo lubie. Bo Ty lubisz. Bo jesteś moja.- ostatnie słowa wyszeptał w moje usta i mocno je pocałował.

Don't forget to breath.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz