Wszyscy zaczęli się już zbierać i czekali przy wyjściu. Stałam na końcu, a kiedy chłodny wiatr wdarł się do środka poczułam zimne dreszcze na moich nogach i jeszcze bardziej wtuliłam się w ciepłą bluzę. Ktoś objął mnie w talii i wtulił się w moje plecy.
-Podobała Ci się próba?- poczułam jak Jus uśmiecha się w moją szyję.
-Hmmmm średnio- oparłam się plecami o jego klatkę piersiową. Kątem oka widziałam jak Hels się nam przygląda- na twoim miejscu wywaliłabym to prywatne paparazzi - kiwnęłam głową w jej stronę. Justin spojrzał na nią i zaczął się śmiać.
-Nie wiedziałem, że potrafisz tak pyskować i nie chodzi mi tylko o dzisiaj, złośnico- dał mi buziaka w policzek i nałożył na głowę swoją czapkę z daszkiem, a sam naciągną kaptur na głowę. Nawet nie zdążyłam zapytać o co mu chodzi. Paparazzi wszędzie nas dopadną. Współczuje Justinowi, że na każdym kroku robią mu zdjęcia. Justin zabrał swoje ręce z mojego brzucha. Srappy zaraz pojawił się obok nas i bez problemu odpychał wszystkich. Szybko poszliśmy do windy i pojechaliśmy na nasze piętro. Po chwili ciszy Justin się odezwał.
-Dzisiaj jest mała impreza w klubie. Pójdziesz z nami?
-Z nami?- popatrzyłam na niego
zdziwiona.
-No wiesz, przyjaciele chodzą ze sobą na imprezy- przysunął się blisko mnie i oparł brodę o moje ramię.
-Jestem Twoją przyjaciółką?- chwile staliśmy w ciszy, wkońcu popatrzyłam na niego i zobaczyłam coś czego nigdy wcześniej nie dostrzegłam. Miał takie piękne, duże, brązowe oczy a w nich małe iskierki, które starały się wyrazić jego szczęście. Wyglądał teraz jak te małe szczeniaczki z reklam.
-Jeszcze nie znamy się tak dobrze, więc można powiedzieć, że jesteśmy początkującym przyjaciółmi, więc musimy spędzać ze sobą więcej czasu, na przykład dzisiejsza impreza będzie idealnym początkiem. Co ty na to?
-Wysiadamy.
-Ej, nie odpowiedziałaś- chwycił mnie w talii- powiesz słowo a wrócimy do hotelu, nie daj się prosić.
-Jus naprawdę nie mam ochoty.
-Za dwadzieścia minut będziesz gotowa?
-Juuuss...
-Obiecuje, że będziesz się dobrze bawić.
-Niech Ci będzie... A teraz puszczaj. - starałam się wyrwać z jego uścisku.
-Jesteś cudowna- i pocałował mnie w czoło jak małą dziewczynkę.Zamknęłam drzwi od pokoju i wzięłam walizkę. Nie mam nic co mogłoby mnie zadowolić. Super. Mała czarna to zbyt banalne? Chociaż... Niech będzie tylko z małym dodatkiem. Jeszcze nigdzie w niej nie byłam. Zawsze uważałam, że jest zbyt odważna. Owszem jest cała czarna z długimi rękawami, ale ma całe odkryte plecy, a wycięcie kończy się tuż nad tyłkiem. Mama nigdy by mnie w niej nie wypuściła z domu. Założę czarną skórę i nikt nie zauważy.
Szybko ruszyłam do łazienki i wzięłam prysznic. Włosy lekko pofalowałam i zrobiłam troche mocniejszy makijaż. Właśnie zakładałam sukienkę kiedy rozległo się pukanie do drzwi.
-Już ide!- po drodze zabrałam czarną skórę i założyłam na siebie.- Wejdź, ale potrzebuje jeszcze 5 minut.- otworzyłam drzwi i szybko pobiegłam do pokoju w poszukiwaniu czarnych szpilek. Poprawiłam się w lustrze i zamknęłam oczy żeby się uspokoić.
Wszystko będzie dobrze, jeśli mi się nie spodoba zawsze moge wrócić do hotelu. Powtarzałam to już dziesiąty raz, żeby poczuć się lepiej. Zarzuciłam torebkę na ramię i weszłam do małego salonu, gdzie siedział Justin i wpatrywał się w swój telefon.
-Możemy już iść.- jego wzrok z telefonu powędrował na mnie -no chodź i tak jesteśmy spóźnieni przeze mnie- zabrałam kartę do drzwi z komody i wsadziłam do torebki.~Justin~
Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Wyglądała cholernie seksownie, a sukienka idealnie opinała jej figurę. Wstałem z kanapy, zamknęliśmy drzwi i zjechaliśmy windą na sam dół. Tym razem nie była to recepcja, a podziemny parking hotelu. Wsiedliśmy na tyły czarnego samochodu i ruszyliśmy w stronę jednego z najlepszych klubów. Chwyciłem ją za dłoń- czym się denerwujesz? Przecież obiecałem Ci, że wrócimy jak tylko będziesz chciała.
-Wiem, ale ja tam nikogo nie znam.
-Mnie znasz to Ci nie wystarcza?- uśmiechnąłem się do niej i delikatnie pocałowałem jej dłoń.
-Justin wiesz, że nie o to chodzi.
-Nie bój się i dobrze się baw, a wszystko będzie dobrze.- patrzyła na mnie tak jakby straciła całą pewność siebie, może nie powinienem jej tam zabierać? Może ma racje, a ja tylko nie potrzebnie naciskam. Pieprzyć to! Jest idealna i tak też ma się czuć, jestem pewien, że wszyscy ją polubią i będą zachwyceni.- Idziemy.- Weszliśmy do klubu pełnym pijanych młodych osób, którzy albo pili albo tańczyli ocierając się o siebie. Ali szła piersza, przyciągnąłem jej drobne ciało blisko siebie i ruszyliśmy w stronę loży, gdzie siedzieli już moi znajomi. Poznałem ich z Ali i usiedliśmy obok siebie w rogu.
-Czego się napijesz i nie mów, że wody, bo Cie uduszę.-uśmiechnąłem się do niej.
-Wybierz coś dla mnie.
-Zaraz wracam- pocałowałem delikatnie jej policzek i poszedłem w stronę baru.
Zaczęliśmy pić i to dość sporo, w którymś momencie Ali zniknęła mi z pola widzenia, więc poszedłem na balkon. Chwile zajęło mi wyszukanie jej w tłumie, ale znalazłem ją- tańczyła na środku sali, ale nie sama.
-Kogo tak wypatrujesz?-Hels złożyła pocałunek na mojej rozgrzanej szyi.
-Jaa? Nikogo.- odwróciłem się przodem do niej i odwajemniłem jej pocałunek tym samym. Byłem zły, sam nie wiem na co, ale nie mogłem patrzeć na to, jak jakiś idiota dotyka Ali. Nie, nie jestem zazdrosny!
-Napijesz się ze mną?- chwyciła mnie za ręke i ciągnęła za sobą, znowu zaczęliśmy pić, a kiedy Ali nie wracała ja bardziej się denerwowałem i więcej piłem. Czułem jak alkohol zaczyna przejmować władze nade mną.
-Wiem! Zagrajmy w butelkę!- krzyknęła Hels, która siedziała na moich kolanach, a w tym momencie weszła Ali, która nawet na mnie nie spojrzała, jakby mnie tu nie było.