Obudziłam się w środku nocy czując jak ból brzucha rozrywa mnie od środka. Delikatnie wyswobodziłam się z uścisku Justina, który nadal spał i powoli doszłam do kuchni chcąc nalać sobie szklankę wody. Ból był tak niemożliwy, że nie mogłam podnieść ręki, aby dostać szklankę.- cholera!- syknęłam sama do siebie, kiedy upuściłam szklankę. Po chwili do kuchni wszedł zaspany Justin.
- Mała co się dzieje? Dlaczego nie śpisz?- odwróciłam się chcąc spojrzeć na chłopaka, ale czerń pojawiła się w moich oczach.
- Nic... nic nie widzę.- szepnęłam po czym moje ciało stało się wiotkie i upadłam na podłogę.
Jasne, ciepłe światło starało się przebić przez moje zamknięte powieki, ale bez większych rezultatów. Czułam lekki ból w mojej prawej ręce i ciche szmery wydobywające się gdzieś niedaleko mnie, a z zewnątrz było słychać uliczne życie. Te wszystkie nagromadzone dźwięki sprawiały, że do końca nie wiedziałam gdzie jestem i co tak na prawdę się stało, aż w końcu usłyszałam cichy spokojny dźwięk, który powtarzał to samo słowo- moje imię. Chciałam odpowiedzieć, ale czułam się bardzo zmęczona.
Nie wiem ile czasu minęło, ale w końcu udało mi się otworzyć oczy i zobaczyłam cień który zawieszał coś nad moją głową.
- Justin?- wyszeptałam mając nadzieje, że to chłopak
- Pan Bieber zaraz wróci. Jak się Pani czuje?
- Jestem zmęczona.
- Coś Panią boli?
- Głowa, ale tylko trochę.
- Dobrze, zawołam lekarza.
Po chwili do białego pomieszczenia wszedł starszy mężczyzna średniego wzrostu o niebieskich oczach. W ręku trzymał kartki i długopis, uśmiechną się w moją stronę i zapytał:
- Jak się dzisiaj czujemy?
- Dobrze, chociaż może nie aż tak dobrze, więc powiem, że lepiej. Co się stało i dlaczego jestem w szpitalu?
- Zemdlała pani, ale po wykonaniu badań nie widzę tu nic groźnego- osłabienie, brak witamin, lekka anemia. Czy coś panią bolało przed omdleniem?
- Ja nie pamiętam dokładnie, ale obudził mnie chyba ból brzucha.-mężczyzna odkrył kołdrę która byłam przykryta i podwinął moją bluzkę. Ze skupieniem wciskał palce w mój brzuch po czym zaczął go odsłuchiwać. Drzwi pokoju otworzyły się i wyłonił się z nich Justin.
- Dzień dobry, o przepraszam to może ja wrócę za chwilę?-zapytał zakłopotany.
- Nie nie Justin zostań, my już właściwie skończyliśmy.
- Co jej jest? Czy możemy już wrócić do domu?-mężczyzna zdjął okulary z nosa i skierował je w stronę chłopaka, a później w moją stronę.
- Jeśli skończy się kroplówka możecie przyjść po wypis i recepty, nie widzę tutaj nic groźnego, czasem się tak zdarza, że mogła to być zwykła kolka, co do anemii przepisze witaminy i powinnaś się poczuć lepiej.
- Dobrze dziękuje.-powiedziałam cichym głosem, po czym mężczyzna zniknął za drzwiami a za nim młoda pielęgniarka, która nie odrywała wzroku od Justina od kiedy wszedł do pomieszczenia. Chłopak usiadł na moim łóżku, pochylił się i przytulił kładąc głowę na mojej klatce piersiowej.
- Wystraszyłaś mnie strasznie, wiesz?
- Przepraszam, nie chciałam, ja nie wiem co się stało to pierwszy raz kiedy straciłam świadomość.
- Złamałem chyba wszystkie przepisy kiedy Cię tu przywiozłem, bałem się o Ciebie jak nigdy o nikogo-bałem się, że Cię tracę.
- Justin... nie straciłeś mnie, wszystko jest w porządku, widzisz, że już dzisiaj wracam razem z Tobą.Rano kiedy obudziłam się już w hotelowym pokoju, nareszcie poczułam, że czuję się dobrze, nic mnie nie boli, a moje ciało jest świeże i wypoczęte. Rozejrzałam się po pokoju, a mój wzrok zatrzymał się na telefonie który leżał na komodzie. Wstałam powoli z łóżka i sprawdziłam wszystkie powiadomienia widniejące na głównym ekranie. To już czas by wrócić do normalności, bo czeka na mnie szkoła, kawiarnia i inne obowiązki, które zaplanowałam na ten ostatni rok liceum. Żal mi wyjeżdżać i znowu zostawić Justina samego, ale nie mogę zapomnieć o swoim życiu i planach tylko dlatego, że mój chłopak jest światową gwiazdą. To tylko rok i to nie cały. Zdam egzaminy i będę mieć zakończony etap szkolny, czas tak szybko mija, że nawet nie zauważę kiedy będą święta a później już tylko odliczać dni do egzaminu.
Zabrałam czystą bieliznę z walizki i ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam długą kąpiel i owinęłam się ręcznikiem. Myjąc zęby usłyszałam pukanie do drzwi łazienki. Uchyliłam je delikatnie i zobaczyłam mojego chłopaka.
- Przyniosłem śniadanie i leki.- powiedział wchodząc za mną do łazienki. Wypłukałam usta i wytarłam mokrą twarz mniejszym ręcznikiem.
- Dziękuje, ale mogłam zjeść do restauracji, już na prawdę dobrze się czuję.- chłopak obją mnie od tyłu w talii i przytulił do siebie.
- Wiem, ale chciałem zjeść z Tobą sam na sam bez przypadkowych gapiów robiących nam zdjęcia z ukrycia.- mówił to całując moją szyję i ramię
- Jesteś kochany, mogę zabrać Cię ze sobą do domu?- zażartowałam
- Nigdzie Cię nie puszczę.- poczułam jak jego mięśnie momentalnie się spinają.
- Przecież wiesz, że muszę wrócić. Zostawiłam tam wszystko z dnia na dzień.
- Wolę żebyś została ze mną. -popatrzyłam na niego zdziwiona co ma na myśli- Uwielbiam to, że przy mnie jesteś i dajesz mi otuchy każdego dnia. Uwielbiam jak troszczysz się o mnie, a ja uwielbiam troszczyć się o Ciebie. Nie potrafię już bez Ciebie zasypiać. Zorganizuję Ci nauczyciela zdasz wszystkie egzaminy w terminie, obiecuję, że będziesz najlepsza i dostaniesz się na swoje wymarzone studia. Myślałem o tym wszystkim. Ja dałem radę, więc Ty też dasz. Nie musisz pracować w tej kawiarni, obiecuje że przy mnie niczego Ci nie zabraknie. Spełnię każde Twoje życzenie tylko zostań ze mną. Proszę...