45.Sąd ostateczny 1/2

140 15 1
                                    

*Takie małe info, że dzisiaj wsadzam rozdział specjalnie w dzień urodzin Leviego:) Wszystkiego najlepszego Levi!

~Perspektywa Dizzy~

Za cztery dni miał się odbyć przemarsz przez miasto. Wszyscy w te dni byli zajęci przygotowaniami, a ja? Ja nie miałam co robić. Wszystkie funkcje były pozajmowane i nie byłam nigdzie potrzebna. Uznałam to jako wolny czas, więc poszłam do skrzydła szpitalnego spotkać się z DiDi. Cały czas tryskała radością przez to, że dwa tygodnie temu otrzymała oficjalny dokument, który świadczył o tym, że jest członkiniom zwiadowców. Z tek okazji zrobiła sobie opaskę ze Skrzydłami Wolności, którą teraz nosi na ręce. Gdy otworzyłam drzwi do mojego gabinetu, zobaczyłam ją siedzącą przy moim biurku z nogami położonymi na nim. Znowu.

- A ty nie w robocie?

Spytała zdziwiona.

- Wszystko zajęte. Nie mam co robić.

- Ale masz fajnie.

- Nie sądzę.

- Czemu?

- Bo nie mam co robić, a wszyscy są zajęci.

- Ja nie jestem!

Mała całkowitą rację. Dlatego właśnie do niej przyszłam. Usiadłam na biurku i przy okazji zdjęłam z niego jej nogi.

- Hej! Czemu to zrobiłaś?

- Jesteś pewna, że powinnaś zakładać nogi na biurko gdy nosisz sukienkę?

Po tym co powiedziałam zakryła rękami swoje nogi. Aż mi się śmiać zachciało na jej widok.

- A co robi Levi co?

Ciśnienie mi się podniosło na to pytanie.

- A jak myślisz?

- Nie wiem, bo nie myślę.

- A powinnaś spróbować, bo to się czasem przydaje.

- No powiedz no!

- To chyba oczywiste, że sprząta.

- Dla mnie to nie oczywiste.

Spojrzałam na nią z irytacją. Rozmawiałyśmy tak przez jakiś czas dopóki nie zostałyśmy wezwane do pacjentów. Było tylko dwóch, więc szybko się uwinęłyśmy i wyszłyśmy na miasto. Żeby było mi wygodniej chodzić po mieście to zdjęłam trójwymiarowy manewr, a żeby ludzie się na mnie zbytnio nie gapili to zdjęłam również kurtkę. DiDi nosiła swoją opaskę, ponieważ zwracanie na siebie uwagi innych ludzi jej nie przeszkadza. Na mieście ludzie również przygotowywali się do przemarszu. W tym sensie, że oczyszczali i dekorowali ulice. Nagle podczas naszej przechadzki przez miasto DiDi odezwała się.

- Dizzy?

- Tak?

- Czy ja też będę uczestniczyć w tym przemarszu?

- Nie wiem DiDi, ale to chyba tylko dla wojska.

- A to szkoda.

Przez chwilę szłyśmy w ciszy. W końcu DiDi znów się odezwała pytając:

- Dizzy? W jakim wieku chciałabyś wyjść za mąż?

Zdziwiło mnie to pytanie. Jednak postanowiłam odpowiedzieć.

- Sama nie wiem. Chyba wtedy kiedy facet się oświadczy.

- A jeśli ci się oświadczy w wieku sześćdziesięciu lat?

- W sumie to nie obchodzi mnie zbytnio w jakim wieku mi się oświadczy.

- Rozumiem...ja tam bym wolała młodo wyjść za mąż.

(SnK) Droga do szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz