Gdy weszliśmy do głównego budynku weszliśmy do sali konferencyjnej, która była dziwnie pusta, bo zwykle dużo osób tu przesiaduje.
- Siądź przy stole. Muszę z tobą trochę porozmawiać.
- Tak jest!
Siadłam przy stole w tym samym momencie kiedy on to zrobił.
- Chciałbym cię trochę lepiej poznać. Więc gdzie mieszkałaś gdy mur Marii jeszcze stał?
- Mieszkałam na małej uliczce, która nawet nie miała nazwy.
- Rozumiem. Mieszkasz z rodziną?
- Tak, z rodzicami i starszym bratem.
- O ile lat starszy?
- O trzy lata.
- Jest przeciwko tytanom?
- Oczywiście.
- Czemu więc nie wstąpił do wojska?
- Na to pytanie niestety nie znam odpowiedzi.
- Rozumiem. Hmm... Chciałbym się spotkać z twoim bratem żeby z nim porozmawiać.
- Nie ma sprawy! M-mogę to załatwić!
- Mogę porozmawiać z nim jutro?
- Tak, oczywiście!
- Świetnie, więc to już mamy za sobą. Więcej o tobie wiedzieć mi na razie nie trzeba. Jest trochę późno więc masz już czas wolny.
- Rozumiem.
- Ale pamiętaj że mam cię na oku.
- Będę pamiętać.
- To tyle. Do zobaczenia Dizzy.
- Do zobaczenia kapralu!
Po tych słowach wyszedł i zostałam sama w sali konferencyjnej. Teraz siedziały mi w głowie tylko dwie myśli: co on o mnie myśli i jak załatwię jutro to spotkanie. Myśląc o tych dwóch rzeczach poszłam do pokoju i zaczęłam robić to co zawsze gdy nie mam co robić, czyli rysować. Przez chwilę myślałam co narysować i wtedy przypomniało mi się że jutro Sonia jedzie na pierwszą misję poza mury z oddziałem pani Hanji. Pomyślałam że miło by było gdybym narysowała jej rysunek dla większej pewności siebie chociaż ona i tak ma jej więcej ode mnie, ale przynajmniej zrobię jej przyjemność na drogę. Siadłam przy biurku, szybkim ruchem złapałam ołówek i zaczęłam rysować. Rysunek zajął mi około godziny, ale myślę że było warto poświęcić na niego tyle czasu, bo efekt był moim zdaniem całkiem niezły. W pewnym momencie zobaczyłam jak jest już późno, a przecież oni wcześnie rano wyjeżdżają. Szybko złożyłam rysunek, zawiązałam go czerwonym sznurkiem i włożyłam do kieszeni w moim mundurze, żeby nie zapomnieć go wziąć. Przebrałam się i poszłam szybko spać, jednak nie zasnęłam tak szybko jak myślałam, bo cały czas myślałam o tych poprzednich dwóch rzeczach, które nękały mnie całą noc. O budziłam się jak co ranek, jednak to nie był taki ranek jak zwykle. Szybko ubrałam się w mundur i pędem poleciałam na poranną zbiórkę licząc na to że skończy się przed wyjazdem Sonii. Skończyła się tak jak chciałam więc po skończonej zbiórce pobiegłam na plac do Sonii. Na szczęście szybko ją znalazłam pakującą konia na podróż. Gdy tylko mnie zobaczyła aż podskoczyła ze szczęścia na mój widok.
- Dizzy!!! Jednak przyszłaś!
- Miałabym nie przyjść na twój wyjazd?! O nie kochana zaprzyjaźniłaś się ze mną i teraz tak łatwo się ode mnie nie odczepisz!
- Ach ty i te twoje żarty.
- Wiem. A właśnie! Proszę to dla ciebie na wyjazd!
Wyjęłam związaną kartkę z mojej kieszeni i podałam jej.
- O rany! To dla mnie? Nie musiałaś!
- Ale chciałam. Proszę, będzie ci przypominać że to ty jesteś górą w walce z tytanami.
- Jejku dziękuję, ale przecież wszyscy wiemy że jesteś ode mnie lepsza.
- Ale mnie tam nie będzie. Ty tam będziesz.
Po tych słowach schowała kartkę do kieszeni kurtki i ponownie skierowała wzrok na mnie. Po chwili ciszy odezwałam się:
- Obiecaj mi że wrócisz.
Słysząc to znowu się uśmiechnęła i powiedziała:
- A ty mi obiecaj że będziesz miała wyższy stopień.
Po tych słowach przytuliłyśmy się i powiedziałyśmy w tym samym momencie:
- Obiecuję!
Zaczęły mi płynąc łzy, ale nie chciałam przy niej płakać więc szybko otarłam oczy i puściłam ją.
Wsiadła na konia i zaczęła powoli odjeżdżać. Gdy jechała ostatni raz się odwróciła i pomachała mi na pożegnanie. Odmachałam jej z uśmiechem przed tym jak straciłam ją z oczu.
--------------------------------
Tak w ogóle ogromnie wam dziękuję za głosy! Cieszę się że wam się podoba! Tak dużo głosów, a dopiero teraz wam dziękuję T-T. Niedobra ja!
CZYTASZ
(SnK) Droga do szczęścia
FanfictionW tej historii pokaże wam jak żyła w Shingeki no kyojin (Atack on titan) moja bohaterka Dizzy Denck.