Następnego dnia, po śniadaniu poszłam do szpitala by odwiedzić niedawno poznaną dziewczynkę. Gdy stanęłam pod jej pokojem trochę się zawahałam. W końcu otworzyłam drzwi.
- Dzień...dobry?
W pokoju oprócz Elisabeth stały jeszcze dwie starsze osoby.
- Dizzy!
Elisabeth zerwała się z łóżka, podbiegła do mnie i przytuliła.
- Wiedziałam że przyjdziesz, a rodzice mi nie wierzyli.
Wtedy spojrzałam na starsze osoby patrzące się na mnie.
- Więc ty jesteś Dizzy?
Spytała kobieta.
- Tak to ja.
- Och Elisabeth! Nie ładnie zawracać głowę żołnierzom!
- Nie, nie, ona wcale nie zawraca mi głowy. Właściwie to nawet szukałam towarzystwa.
- To może my już zostawimy was same.
Powiedział starszy pan i razem z kobietą wyszli z pokoju.
- To byli twoi rodzice?
- Tak. Dawno do mnie nie przychodzili.
- Jak to?
- Wiesz, rodzice nie mają czasu żeby do mnie przychodzić.
Zdziwiło mnie to. Rodzice zostawiają dziecko chore w szpitalu i nawet nie maja czasu go odwiedzić?! Nie podobało mi się to, ale nie ukazałam tego Elisabeth, ponieważ zależało mi na tym by miała dobry humor i nie chciałam jej go psuć. Dziewczynka po krótkim czasie przyglądania mi się odwróciła się, poszła w stronę łóżka i wskoczyła na nie.
- Wiesz... Bardzo bym chciała wyjść na zewnątrz. Rodzice nie maja czasu, a pielęgniarka też nie wychodzi ze mną na spacery. Nudno mi tutaj...
Poczułam jak pęka mi serce po tym jak wypowiedziała te słowa. Patrzyła w okno jakby nigdy nie była na zewnątrz. Musiałam trochę odetchnąć i pomyśleć.
- Słuchaj, ja na chwilę wyjdę i zaraz wracam.
- Dobrze. Będę czekać!
Wyszłam z pokoju i oparłam się o ścianę. Nie mogłam uwierzyć w to że taka mała dziewczynka w dodatku chora mogła mieć takie smutne życie. Nagle kilka kroków ode mnie usłyszałam płacz kobiety. Spojrzałam w tym kierunku i zobaczyła że to mama Elisabeth płacze. Podeszłam do niej nieśmiało i spytałam:
- Czy wszystko w porządku proszę pani?
Kobieta spojrzała na mnie kątem oka ze strumieniem łez w oczach i wymamrotała:
- W-właśnie dowiedziałam s-się że m-mojej córce został m-miesiąc życia!
Po tych słowach poczułam jakby ktoś wyrwał mi serce. Zakryłam usta ręką i próbowałam powstrzymać łzy. Żadna łza nie popłynęła mi z oczu, jednak bolało mnie to powstrzymywanie się . Nie miałam już żadnej myśli w głowie oprócz jednej. Szybkim krokiem weszłam do pokoju Elisabeth i zobaczyłam jej promienny uśmiech. W tamtym momencie przestałam odczuwać smutek i poczułam ciepło na sercu. Jej uśmiech odganiał moje najgorsze smutki. W końcu zebrałam się i zapytałam:
- Elisabeth.
- Tak?
- Czy zechciałabyś ze mną wyjść na dwór?
Dziewczynce nagle zaświeciły się oczy, a usta zadrgały.
- Tak, oczywiście że z tobą wyjdę siostrzyczko!
Podbiegła do mnie i przytuliła tak mocno jak tylko potrafiła. Siostrzyczko?! Odwzajemniłam ten uścisk ciesząc się z tego jak mnie nazwała. Po chwili puściła mnie i patrząc na mnie przybrała zdziwioną minę.
- Siostrzyczko, czy ty płaczesz?
Dotknęłam ręką moich policzków. Rzeczywiście z moich oczu poleciało kilka łez.
- To ze szczęścia.
- Rozumiem! To ja się ubiorę!
- Dobrze.
Podeszła do łóżka, zdjęła kurtkę z krzesła obok i zaczęła się ubierać. Po chwili ubrana podeszła do mnie, złapała mnie za rękę i wyprowadziła z pokoju. Kierowałyśmy się ku wyjściu. Gdy otworzyłam drzwi na zewnątrz do środka wleciało kilka promieni słonecznych, które trochę oślepiły Elisabeth. Gdy wyszłyśmy na zewnątrz dziewczynka otworzyła szeroko oczy z zachwytu i powoli zaczęła się szeroko uśmiechać. W pewnym momencie puściła moją rękę i pobiegła kilka kroków przed siebie śmiejąc się. Nie mogłam przestać na nią patrzeć taką zadowoloną i radosną. Gdy była przy mnie czułam jej ciepło i pozytywną energię. Można powiedzieć że znalazłam swoją młodszą siostrę.
CZYTASZ
(SnK) Droga do szczęścia
FanfictionW tej historii pokaże wam jak żyła w Shingeki no kyojin (Atack on titan) moja bohaterka Dizzy Denck.