Mijał dzień za dniem i każdy wyglądał tak samo jak poprzedni. Codziennie Elisabeth bawiła się ze mną i czasem też z Levim. Już w ogóle nie zwracałam uwagi na to jak szybko mijały dni. Mimo przez cały czas coraz bardziej rozprzestrzenianej się choroby dziewczynka nie wyglądała na słabszą wręcz przeciwnie miała w sobie coraz więcej energii, którą ukazywała na co dzień. Pewnego dnia na łące Elisabeth zrobiła mi wianek i dając mi go powiedziała:
- To jest mój magiczny wianek. Jeśli będziesz smutna kwiaty będą usychać, ale kiedy będziesz wesoła będą rozkwitać!
- Dziękuję. Ja też mam coś dla ciebie.
Po tych słowach wyjęłam z kieszeni mojej kurtki małą, kolorową bransoletkę z różnych kryształków. Dziewczynka aż zaniemówiła z zachwytu. Powoli wzięła bransoletkę z mojej dłoni i założyła na rękę mówiąc:
- To naprawdę dla mnie?!
- Tak, ona też jest magiczna. Kiedy jesteś smutna robi się czarna, a kiedy jesteś wesoła jest kolorowa.
- W takim razie będzie miała na sobie dużo pięknych kolorów!
Krzyknęła z radością dziewczynka wtulając się we mnie. Innego pięknego dnia gdy razem ze mną sprzątała siedzibę to w pewnym momencie napisała palcem na brudnej szybie moje, jej i kaprala imię w jednym wielkim sercu. To było tak słodkie że aż nie chciałam tego ścierać więc Elisabeth zrobiła to za mnie żebym nie czuła się winna. Następnego dnia gdy opowiedziałam jej bajkę na dobranoc spytała mnie:
- Siostrzyczko, czy ty kochasz braciszka Leviego taka jak ja?
Chichocząc lekko odpowiedziałam:
- Powiedzmy że tak. Kocham go.
- To super! A pokażesz kogo zdjęcie jest w twoim naszyjniku?
Wskazała na łańcuszek, który wystawał mi spod koszuli. Nie mogłam odrzucić takiej słodkiej prośby więc wyjęłam naszyjnik spod koszuli i otworzyłam go pokazując jej „kto" jest w środku. Dziewczynka przez chwilę patrzyła się ze zdziwieniem na otwarty naszyjnik. Gdy go zamknęłam dziewczynka uśmiechnęła się i lekko zachichotała mówiąc:
- Szczęściarz z niego że ma taką wielbicielkę! Na pewno on też ma twoje zdjęcie gdzieś u siebie ukryte!
- Nie wiem czy to takie pewne.
Odpowiedziałam śmiejąc się lekko z jej słów.
Było jeszcze więcej takich dni ja te, które ciągle były pełne uśmiechów, śmiechów i innych radosnych rzeczy. Nigdy ich nie zapomnę, a tym bardziej nie zapomnę mojej siostrzyczki.
Mijał miesiąc. Do jego końca zostały tylko dwa dni. Mój dzień z Elisabeth na początku był taki sam jak pozostałe, lecz później to się zmieniło. Gdy razem z dziewczynką chodziłyśmy po łące nagle spytała:
- Siostrzyczko?
- Tak?
- Czy byłabyś smutna gdybyś mnie nie spotkała?
Zaskoczyła mnie tym pytaniem, ale odpowiedziałam jej normalnym, słodkim głosem.
- Nie wiem tego, ale cieszę się z tego że cię spotkałam.
- A gdybym teraz odeszła?
Tym razem to pytanie zmroziło mi krew w żyłach. Jednak ja nadal odpowiadałam normalnie.
- Na pewno byłabym smutna.
- Czemu?
- Bo byś już do mnie nie przychodziła.
CZYTASZ
(SnK) Droga do szczęścia
FanfictionW tej historii pokaże wam jak żyła w Shingeki no kyojin (Atack on titan) moja bohaterka Dizzy Denck.