35.Gest pocieszenia (Uwaga!)*

221 17 3
                                    

*Uwaga! Rozdział zawiera treści 18+!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Gdy wróciliśmy do siedziby, zaprowadził mnie do mojego pokoju i od razu po wejściu do niego poszłam do łazienki. Po obmyciu twarzy z krwi, patrzyłam się przez chwilę w lustro. Czy ja naprawdę jestem taka okropna jak mówiła Silver? A może to po prostu Silver jest zepsuta? Nie ważne co było prawdą ja i tak w lustrze widziałam tylko potwora. Nadal się nad tym zastanawiając, wyszłam z łazienki i usiadłam na łóżku, chowając twarz w rękach. W moim pokoju nadal stał Levi oparty o ścianę i mówił:

- Nad czym tak myślisz?

Nie chciałam tego przed nim ukrywać, ponieważ ufałam mu i czułam, że mogę mu powiedzieć wszystko.

- Odpowiedz mi szczerze: czy ja naprawdę jestem taka okropna?

Spytałam z ciekawością.

- Cóż...dla mnie raczej nie jesteś człowiekiem o złym sercu.

Odsłoniłam twarz, jednak wzrokiem nadal byłam na podłodze. Tak myślałam, że tak odpowie, jednak chciałam mieć pewność. Siedziałam tak w ciszy przez kilka minut, aż w końcu poczułam jak Levi siada na łóżku obok mnie i kładąc mi rękę na ramieniu zaczyna mnie pocieszać.

- Nie martw się. Ta Silver jest zepsuta i nie dostrzega tego co dla niej zrobiłaś.

Skąd on o tym wiedział?! Czułam jakby czytał mi w myślach.

- Boli cię jeszcze ta rana po strzale?

- Nie, nie boli mnie już.

Po chwili położył rękę na moim policzku i przyciągnął moją twarz do swojej chcąc mnie pocałować. Ten pocałunek jednak nie był taki jak poprzednie. Tym razem wpychał swój język do moich ust. Po krótkim czasie zaczął zdejmować swoją kurtkę ze Skrzydłami Wolności, w tym też moją, a potem zaczął pchać mnie powoli głębiej na łóżko. Ja leżałam, a on usiadł na moich nogach okrakiem, nadal mnie całując. Po chwili przestał, zaczął całować i przejeżdżać językiem po całej mojej szyi. Czasami jęknęłam po tym jak wbijał mocno swoje usta w moją szyję. Czułam czerwień na moich policzkach. Po chwili znów zaczął mnie całować i tak w kółko przez nie wiem ile czasu. W tamtym momencie czas przestał mnie kompletnie interesować. Ważne że nie czułam już tego bólu w środku, bo to co w tej chwili robił, mi tak jakby...sprawiało przyjemność?

Obudziłam się rano. Cieszyło mnie to że byłam we własnym łóżku. Jednak po chwili spostrzegłam się że nie jestem sama. W łóżku obok mnie leżał...Levi! Spojrzałam szybko pod kołdrę. Na moje szczęście oboje byliśmy ubrani. Powoli wstałam z łóżka i poszłam do łazienki tak cicho jak to tylko możliwe, żeby nie budzić Leviego. Gdy już się ogarnęłam i wyszłam z łazienki, zobaczyłam że Levi się budzi. Stanęłam przy ścianie bez ruchu i czekałam na to co będzie dalej. On po przebudzeniu, rozejrzał się po pokoju, a gdy wychwycił mnie wzrokiem rzekł:

- Dzień dobry.

- Dzień dobry...

Odpowiedziałam. Nadal byłam wstrząśnięta całą tą sytuacją. On to najwidoczniej zauważył, bo westchnął:

- Co jest? Nie podobało ci się?

Zarumieniłam się.

- Jasne że mi się podobało, ale...to było takie...nagłe...

- Masz racje.

Odpowiedział rozbawionym głosem.

- Chciałem cię pocieszyć...poza tym, słodko wyglądasz z rumieńcem na twarzy.

(SnK) Droga do szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz