Mijała zima. Robiło się coraz cieplej, przez co już nie musiałam nosić mojego szalika i rękawiczek. Za to razem z tym że robiło się cieplej to miałam coraz więcej pracy i to papierkowej, której szczerze nie lubiłam. Jednak z uwagi na to że nie byłam przy tym sama jakoś się do tego przyzwyczaiłam. Przy tej robocie pracowali ze mną Hanji, Levi i Vincent, który jak myślę chce mi się po prostu podlizać żeby zostać moim zastępcom, ale szczerze mówiąc nie przeszkadzało mi to. W sumie też przy tej robocie wpadli mi w oko niektórzy kadeci. Jeśli dobrze pamiętam imiona to byli to: Rose, Anna i Kort. Nie zaprzeczę że zaimponowali mi trochę swoimi umiejętnościami, ale ich charakter był bardzo różny, na przykład: Rose była trochę strachliwa, ale przez cały czas rozbawiona, Anna nie umiała podjąć prostej decyzji, a Kort był dla wszystkich niemiły i szorstki, więc jeszcze się nad tym zastanawiałam. Jednak nie tylko to uczyniło moje życie ciężkim. Coraz trudniej było mi utrzymać mój medalion w ukryciu. Zaczął wystawać mi spod koszuli, spadać mi z szyi i robić inne rzeczy, które mi bardzo przeszkadzały w utrzymaniu go w tajemnicy. Bałam się że ktoś może zobaczyć „kto" w nim jest i rozpowiedzieć to innym, czego na pewno bym nie chciała. Starałam się coś z tym zrobić, lub nie zwracać na to uwagi, ale nie szło mi to zbyt dobrze. W końcu postanowiłam to zupełnie zignorować i skupić się na ważniejszych rzeczach. Pewnego dnia, gdy miałam wolny dzień, postanowiłam odwiedzić DiDi. Weszłam bez pukania do jej domu, bo o ile pamiętam to w tym czasie jej rodziców nie było w domu, więc mogłam wchodzić kiedy chcę. Spotkałam ją w jej pokoju, czytającą książkę?
- Cześć DiDi...
- Och! Cześć Dizzy!
Szybko schowała książkę na regał i podeszła do mnie z miną jakby nic się nie stało.
- Co czytałaś?
- A, nic takiego!
- W ogóle, od kiedy ty czytasz?!
- Od kiedy nie mam co robić, a na mojej półce są nie ruszone od wieków książki, a ty masz ważniejsze sprawy niż rozmowa ze mną, więc pomyślałam czemu nie?
- Co ty gadasz?!
Pomyślałam że może mieć racje, bo ja rzeczywiście dawno się z nią nie widziałam, ostatnio tylko na moich urodzinach, od których minęło już sporo czasu. Więc żeby to naprawić wpadłam na pewien pomysł.
- No to może chciałabyś dzisiaj u mnie nocować co?
Jej oczy błysnęły, a na twarzy pojawił się uśmiech.
- Tak, no pewnie że chcę!
Mówiąc to, weszła w głąb pokoju i zaczęła się pakować w niedużą torbę. Gdy skończyła to wyszłyśmy razem z jej domu i pokierowałyśmy się w stronę siedziby. Gdy dotarłyśmy na miejsce, weszłyśmy do mojego pokoju, po czym DiDi zaczęła się rozpakowywać mówiąc:
- Ale będzie fajnie!
- Tak, będzie.
Popierałam ją. Nagle przypomniało mi się że miałam załatwić papiery dla Leviego! Szybko usiadłam przy biurku i zaczęłam je wypełniać. DiDi nie wiedząc o co chodzi skończyła się pakować, usiadła na łóżku i spytała:
- Co robisz?
- Wypełniam papiery.
- Dla kogo?
- Dla Leviego. Obiecałam dać mu je dzisiaj.
- Aha...
Podczas tej odpowiedzi zrobiła minę jakby miała teraz w głowie „czarne myśli", których szczerze nie lubiłam.
- Ej! Ty go lubisz prawda?
- Może...
- A wiesz czy on lubi ciebie?
CZYTASZ
(SnK) Droga do szczęścia
FanfictionW tej historii pokaże wam jak żyła w Shingeki no kyojin (Atack on titan) moja bohaterka Dizzy Denck.